[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Masz masę czasu, aby się mnie nauczyć.Teraz ja muszę nauczyć sięciebie.Gdy kładł ją na prowizorycznym łóżku, zaszeleściła słoma.Zdjął buty iskarpety w rekordowym tempie, nie odrywając od niej ani na chwilę żar-łocznego spojrzenia.Nawet zapach siana i koni nie mógł pozbawić goprzyjemności oglądania jej pięknego ciała skąpanego w złocistym świetle.Hele-na miała na sobie tylko pończochy i krótkie półbuty, nic poza tym.Gdy ukląkłprzy niej, uśmiechnęła się drżąco.- Nie zgasisz lampy? Zdjął jej buty.- Jeszcze nie.Trzeba być ostatnim głupcem, by kochać się z tobą wciemnościach, moja piękna.Sięgnął do jej podwiązki, ale chwyciła go za rękę.Na jej twarzymalowało się przerażenie.- Nie.zostaw.- Daj spokój, kochanie.- Wsunął jej palec za podwiązkę.- %7ładnychkoronek, pamiętasz? Chcę cię widzieć całą - dodał, gdy nie zareagowała na żart.Pochyliła głowę.- Moja noga.nie jest ładna.Uniósł jej podbródek i zmusił ją, by na niego spojrzała.- Dla mnie będzie wspaniała.- Ale.- Ciii - powiedział, kładąc jej palec na ustach.- Wiem, czego chcę.Ciebie.Całej.Nagiej i otwartej.Jeśli mogę mieć to, nic innego się dla mnie nie liczy.Nie spuszczając wzroku z jej twarzy, odpiął koronkowe podwiązki i rzuciłje na bok.Gdy zaczął jej jednak zdejmować pończochy, nie mógł nie spojrzećna nogi.Najpierw zdjął pończochę z tej zdrowej i na widok jej pięknego uda ijeszcze piękniejszej łydki aż wstrzymał oddech z wrażenia.Była dziełem sztuki,- 228 -SR zbyt pięknym jak na jego gust, choć zamierzał się rozkoszować każdym jejcentymetrem.Gdy ściągnęła pończochę z lewej nogi, poczuł, że sztywnieje.Lewa nogabyła nieco cieńsza od zdrowej, mięśnie zdążyły już zwiotczeć, ale wcale niewyglądała tak strasznie, jak sądziła Helena.- Pewnie nigdy w życiu nie widziałeś nic brzydszego - szepnęła.Podniósł wzrok i dostrzegł w jej twarzy jedynie wyraz bolesnej rezygnacji- tak jakby Helena częściowo się bała, częściowo oczekiwała, że Daniel podzieliten pogląd.Omal nie pękło mu serce.- Nie.- Wskazał jej Piotrusia.- Najbrzydszą rzeczą, jaką widziałem wżyciu, jest właśnie to.Utkwiła tam wzrok, a na jej wargi wypłynął nieśmiały uśmiech.- On jest raczej.niezwykły.- Tak jak twoja noga, niezwykła, inna, ale na swój sposób piękna.Pochylił się, by ucałować jej chorą nogę, czując, jak pod naporem jego ustdrży jej ciało.- Lubię, jak kulejesz - wyznał, błądząc ustami w górę jej uda.- Nie żartuj.- W jej oczach błysnął żal.- Teraz znowu kłamiesz.- Wcale nie.- Uśmiechnął się do niej.- Lubię, bo dzięki temu trudno ciprzede mną uciec.Poza tym przez to odmówiłaś wszystkim konkurentom imożesz być moja.- Rozłożył jej nogi i uniósł się nad nią.- A już najbardziejzadowolony jestem z tego, że dzięki temu nie będziesz tańczyła z tymiwszystkimi lordami na balach, a ja nie będę pękał z zazdrości.- Ale.ale.- jąkała.- z tobą też nie będę mogła przez to tańczyć.- Nigdy nie lubiłem tańczyć.Wolę takie tańce.No więc jak, kochanie?Chcesz zatańczyć ze mną na materacu?Uśmiechnęła się nieśmiało.- Och tak, Danny, dziś będę twoja.- 229 -SR Nie tylko dziś, jeśli miał coś do powiedzenia w tej sprawie - przemknęłomu przez myśl.Odnalazł wszystkie wrażliwe miejsca, obsypał pocałunkami jejszyję, słodkie małe zagłębienie w obojczyku, wszystkie, które zasłużyły napocałunki i nigdy się tego nie doczekały.Każdy jej szept wzmagał jegopotrzebę, każdy jęk zwielokrotniał przyjemność.Wszedł w nią dopiero wtedy,gdy zaczęła drżeć.Chciał zrobić to delikatnie, ale była w środku tak cudowna, wąska imokra.I jego, cała jego.Zdumiała go jego własna zaborczość, lecz gdy dotarłdo granicy jej niewinności, odczuł coś na kształt pokory.Helena zamierzałaoddać cnotę bękartowi, synowi bandyty, a mogła przecież mieć innych, o wielelepszych mężczyzn.Zawahał się.Mógł na zawsze zrujnować jej szansę na poślubienie kogoś zjej stanu.- Heleno - szepnął.- Posłuchaj.Popatrzyła na niego - miała przedziwny,anielski i lubieżny jednocześnie wyraz twarzy.- Tak? O co chodzi Danny?- Jesteś pewna, że tego właśnie chcesz?- Tak - tchnęła mu w usta bez chwili wahania.Przywarła do niego mocno,próbując go w siebie wchłonąć, choć czuł, że jej mięśnie w środku napinają sięze strachu.- Chcę być Niegrzeczną Damą.Twoją Niegrzeczną Damą.Poczuł, jak rośnie w jej wnętrzu.Do diabła z tymi wszystkimi lordami!%7ładen z nich nie pragnąłby jej równie mocno, jak właśnie on.- W takim razie będziesz.Mógł ją uszczęśliwić.Był tego pewien.Postanowił, że kiedy skończy sięwreszcie cały ten koszmar z Juliet, uszczęśliwi Helenę.A to, co miało się wy-darzyć, stanowiło jedynie przedsmak tego, co mogli razem przeżyć.Tym razemzamierzał uważać, ale i tak postanowił ją posiąść.- 230 -SR Pocałował ją gorąco i namiętnie.A potem wykonał jedno mocnepchnięcie, pozbawiając ją niewinności.Krzyknęła, lecz scałował ten krzyk z jejust, zmazując w ten sposób niejako poczucie winy za to, że zadał jej ból, coniestety było konieczne.- Najgorsze za nami - szepnął.- Teraz już będzie tylko lepiej, kochanie.Obiecuję.- Wcale nie było tak zle - szepnęła i zdobyła się nawet na lekki uśmiech.-Zdarzało mi się cierpieć, Danny.Jakoś to wytrzymam.Serce omal nie pękło mu w piersi.Jego najdroższa naprawdę sporowycierpiała - zarówno fizycznie, jak i psychicznie.Wyraz jej twarzy mówił wy-raznie, że dalej będzie tylko trochę mniej nieprzyjemnie.- Nie sprawię ci już bólu - obiecał.- Nigdy.Już nigdy nie będzieszcierpieć.Poruszył się w niej wolno i ostrożnie, kontrolując żądzę.Jednak to Helenapoddawała się chętnie jego ruchom, jej usta szukały jego ust, palce wpijały się wramiona.I zanim zdążył się zastanowić, zaczął wbijać się w nią coraz mocniej,szybkimi pchnięciami, by zanurzyć się w jej tajnikach, w tę słodką tajemnicę,jaką stanowiła.Była mokra, ciepła, uległa.Zatracił się w niej tak całkowicie, że aż się przestraszył.Nigdy przedtemniczego podobnego nie zaznał, nie ogarnęła go potrzeba tak gwałtowna, że miałochotę znalezć spełnienie w jej wnętrzu, zamiast w porę się wycofać.Jegopragnienie Heleny narastało od chwili, gdy ją poznał, a teraz było tak dzikie igwałtowne, że gdyby choć częściowo go nie zaspokoił, rozpadłby się chyba nakawałki.Najpierw jednak musiał dać satysfakcję jej.Wsunął rękę między ich ciała, znalazł jej słodki pączek i zaczął gopieścić.Oderwała usta od jego ust i jęknęła.- Och, Danny.tak.tak.Boże.tak jak teraz.tak.- 231 -SR Ta litania dodała mu mocy.Stanowili jedność i razem zmierzali wkierunku spełnienia, jakiego pewnie nigdy dotąd nie zaznał.A gdy Helena za-dygotała jak w transie pod jego ciałem, poczuł, że świat stanął w miejscu,przeżył to coś, co niektórzy nazywają  małą śmiercią".Z ochrypłym okrzykiem,odpowiadając na jej krzyk, wyskoczył z wnętrza jej ciała i osiągnął potężnyorgazm.Gdy wróciła mu powoli świadomość, ogarnął go najczystszy błogostan.Tu było jego miejsce, przy niej [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •