[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Meeks powiedziaÅ‚ Jo, i\ czÅ‚owiek ów swego cza¬su sÅ‚u\yÅ‚ jako porucznik w marynarce królewskiej, zostaÅ‚jednak zdegradowany.WyglÄ…daÅ‚ dosyć nie¬szkodliwie, lecz Silas wyjawiÅ‚ jej w tajemnicy, \e jest zeÅ„ istnyokrutnik.- Wy, kobiety, znacie obowiÄ…zujÄ…ce zasady - za¬czÄ…Å‚ Dearling, a Jo przebiegÅ‚ po plecach nieprzy¬jemnydreszcz.- Wiecie, \e kapitan nie pozwoli na ich Å‚amanie.TÅ‚um wiÄ™zniarek zafalowaÅ‚ nerwowo, wymienia¬no cicho uwagi.- Obok wody pitnej - ciÄ…gnÄ…Å‚ Dearling - racje \ywnoÅ›ciowe stanowiÄ… najwa\niejszy artykuÅ‚ na pokÅ‚adzie tegostatku.Gdyby doszÅ‚o do najgor¬szego, ich kradzie\ mogÅ‚aby okazać siÄ™ równoznaczna z morderstwem.Tak wyglÄ…dajÄ… fakty.'rymczasem odkryliÅ›my, i\ jedna z was wÅ‚amaÅ‚a siÄ™ do magazynu.Kiedy Dearling skinÄ…Å‚ gÅ‚owÄ…, dwaj krzepcy ma¬rynarze - jeden z paskudnym tatua\em na ramie¬niu, drugi zgÄ™stÄ… czarnÄ… brodÄ… - zaczÄ™li przedzie¬rać siÄ™ przez tÅ‚um kobiet.DziesiÄ…tki zaniepokojo¬nych obserwatorekz wyraznÄ… ulgÄ… usuwaÅ‚y siÄ™ im z drogi.J ocelyn spostrzegÅ‚a, i\ DoBy Whitehead nerwowo wyÅ‚amuje swe pulchne palce.- Jokby wiedzieli, czyjo to sprowka, by nie cze¬kali do tero - szepnęła DoBy, jednak dr\aÅ‚y jej ple¬(;y iniespokojnie oblizywaÅ‚a wargi.Jocelyn przyglÄ…daÅ‚a siÄ™ jej, obserwowaÅ‚a zbli\a¬jÄ…cych siÄ™ marynarzy, rzeszÄ™ kobiet rozstÄ™pujÄ…cÄ… siÄ™ przednimi niczym Morze Czerwone - i nagle serce w niej zamarÅ‚o.Po raz pierwszy uzmysÅ‚owiÅ‚a sobie, i\ dla chorej Conchity nigdy nie zabrakÅ‚o jedzenia.HiszpankazatrzymywaÅ‚a w \oÅ‚Ä…dku jedynie Å›ladowe iloÅ›ci po¬\ywienia, jednak DoBy nieustannie byÅ‚a przy niej,podsuwajÄ…c jej kolejnÄ… porcjÄ™, dziÄ™ki czemu dziewczyna przetrwaÅ‚a kryzys.Jocelyn utkwiÅ‚a spojrzenie w tatua\u, który uno¬siÅ‚ siÄ™ w górÄ™ i w dół w rytm kroków przemierzajÄ…¬t:egopokÅ‚ad marynarza.Wreszcie mÄ™\czyzna za¬trzymaÅ‚ siÄ™ tu\ przed niÄ….Przez krótkÄ…, peÅ‚nÄ… gro¬zy chwilÄ™ JomyÅ›laÅ‚a, \e przyszli po niÄ…, oni jednak zÅ‚apali DoBy pod pachy~ po czym powlekli wyrywa¬jÄ…cÄ… siÄ™ i zawodzÄ…cÄ… kobietÄ™ w stronÄ™ rufy.- Pani Whitehead - obwieÅ›ciÅ‚ urzÄ™dowym tonem Dearling.- Drobiazgowe Å›ledztwo w sprawie kra¬dzie\yracji \ywnoÅ›ciowych wykazaÅ‚o pani winÄ™"Starsza kobieta milczaÅ‚a, dygocÄ…c ze strachu.- W przypadku przestÄ™pstwa tej wagi nie mo\e być mowy o pobÅ‚a\liwoÅ›ci.Zostaniesz przywiÄ…za¬na domasztu i wychÅ‚ostana jak ka\da pospolita zÅ‚odziejka.- Nie! - zaprotestowaÅ‚a Dony, usiÅ‚ujÄ…c wyrwac siÄ™ marynarzom, lecz ci trzymali jÄ… mocno.- Nie chciaÅ‚a \em,coby ona zmarniaÅ‚a.MyÅ›laÅ‚a \em, co ona umira, nie rozumi pan? Nie mogÅ‚am pozwolić jej zemrzeć!StojÄ…ca obok Jocelyn Conchita, ta niegdyÅ› jak\e pyszna dziewczyna, zakwiliÅ‚a \aÅ‚oÅ›nie.- Dony.ona zrobiÅ‚a to dla mnie - powiedziaÅ‚a Hiszpanka, podczas gdy marynarze wlekli tÄ™gÄ… ko¬bietÄ™ wstronÄ™ masztu.- Nie dopuszczÄ™, \eby jÄ… wychÅ‚ostali.Jest za stara.Conchita ruszyÅ‚a naprzód.Twarz miaÅ‚a Å›mier¬telnie bladÄ…, szare cienie pod oczami.ZachwiaÅ‚a siÄ™, JocelynzaÅ› chwyciÅ‚a jÄ… za ramiÄ™.- Nie wolno ci - oÅ›wiadczyÅ‚a.- JesteÅ› nadal zbyt osÅ‚abiona.ChÅ‚osta by ciÄ™ zabiÅ‚a.- Niewa\ne.Dony moja przyjaciółka.Nie mam ich wielu.MuszÄ™ jej pomóc, jak ona próbowaÅ‚a po¬móc mnie.Znów ruszyÅ‚a, jednak Jocelyn zastÄ…piÅ‚a jej drogÄ™.- Ja pójdÄ™ - oznajmiÅ‚a.- Jestem mÅ‚oda i silna, a ponadto nie chorowaÅ‚am.Dziesięć batów to nie tak du\o.~PomyÅ›laÅ‚a o Browniem.- Mojemu przyjacielowi wymierzono kiedyÅ› pięćdziesiÄ…t.- Ty.poÅ›wiÄ™ciÅ‚abyÅ› siÄ™ dla mnie.dla Dony? Jocelyn nie odpowiedziaÅ‚a, lecz po prostu pew¬nym krokiemposzÅ‚a w stronÄ™ rufy, torujÄ…c sobie drogÄ™ przez ci\bÄ™ wiÄ™zniarek i modlÄ…c siÄ™ w duchu, by nie opuÅ›ciÅ‚a jejodwaga.RozdziaÅ‚ 13- Ona tego nie zrobiÅ‚a! - zawoÅ‚aÅ‚a Jo gÅ‚oÅ›no i wyraznie.- Ja zawiniÅ‚am!PrzywiÄ…zana do masztu Dony odwróciÅ‚a gÅ‚owÄ™" TyÅ‚ jej koszuli ju\ oddarto, odsÅ‚aniajÄ…c poznaczo¬nÄ…dziobami po ospie i niebieskimi \yÅ‚kami, nie¬mal przezroczystÄ… skórÄ™ pleców.Dearling zesztywniaÅ‚.- PozwolÄ™ sobie nie podzielać tej opinii - rzekÅ‚.- Niemniej, jeÅ›li pragniesz zająć miejsce staruchy, faktyczna wina nie ma dla mnie znaczenia.- UÅ›miechnÄ…Å‚siÄ™ tak jadowicie, \e Jocelyn a\ siÄ™ wzdrygnęła.- Odciąć jÄ…!- TyÅ›.tyÅ› tego pewna, kaczuszko? - szepnęła Dony, kiedy, uwolniona z wiÄ™zów, postÄ…piÅ‚a 'hwiejnie wstronÄ™ Jocelyn.- Nic mi nie bÄ™dzie.- Nie zapomnem - zadeklarowaÅ‚a DolIy.Pózniej pochÅ‚onÄ…Å‚ jÄ… falujÄ…cy tÅ‚um kobiet, przez który zaczęła przebijać siÄ™ w kierunku stojÄ…cej przynadburciu czarnowÅ‚osej przyjaciółki.Jocelyn spÄ™tano nadgarstki, uniesiono jej rÄ™ce nad gÅ‚owÄ™, po czym przywiÄ…zano je do masztu.DearlingosobiÅ›cie siÄ™ pofatygowaÅ‚, \eby odedrze tyÅ‚ jej koszuli i cienkiej baweÅ‚nianej halki.Wyczu¬waÅ‚a jegolubie\ny uÅ›miech równie wyraznie jak chÅ‚odne, pachnÄ…ce solÄ… powietrze [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •