[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wytężyłam wszystkie siły, żeby nie odłożyć słuchawki. Dziękuję ci, James wycedziłam. To bardzo ładnie z twojejstrony.A teraz wybacz, lecz muszę kończyć. Nie chcesz, żebym ci o niej opowiedział? spytał szybko. Nie. I nie masz nic przeciwko temu? zaniepokoił się. Nie! Wybuchłam śmiechem. Jest od ciebie znacznie młodsza powiedział złośliwie. Madopiero dwadzieścia dwa lata. To miło rzekłam spokojnie. Ma na imię Rita. Aadne imię. Zajmuje się obliczaniem współczynników ryzyka w ubez-pieczeniach. Był już trochę zdesperowany. Cudownie zawołałam. Na pewno macie ze sobą wielewspólnego. Co się z tobą dzieje? krzyknął. Nie rozumiem, co masz na myśli. Dlaczego zachowujesz się tak, jakby cię to w ogóle nie obchodzi-ło? zagrzmiał. Mówię ci, że mam nową dziewczynę. Zapewne zachowuję się tak, jakby mnie to nie obchodziło, gdyż wrzeczy samej nic a nic mnie to nie obchodzi. Nic innego nie przyszłomi do głowy. Aha, i jeszcze jedno, James. Tak? spytał z nadzieją. Kate czuje się dobrze.Zapomniałeś spytać, ale jestem pewna, żeto po prostu małe przeoczenie z twojej strony.Muszę kończyć.To wspa-RLniała wiadomość, James.Cieszę się razem z tobą.Oby wam się szczęściłodo końca życia i tak dalej.%7łegnam. Rzuciłam słuchawkę.%7łałosna kreatura.Czego ode mnie oczekiwał? %7łe wybuchnę płaczemi zacznę go błagać, aby mnie przyjął? Czy niczego się nie nauczył?Wróciłam do ogródka.Anna oprzytomniała i na siedząco bawiła się zKate.Była śliczna.To znaczy Kate.Zresztą Anna też była śliczna, lecznie tak jak Kate, która poza tym miała już zaczątki swojej własnej oso-bowości.Gdy mówiło się do niej, gulgotała, czasami śmiała się, patrzyłaprosto w oczy.To było prawie jak rozmowa.Chociaż w tej chwili wcale nie było jej do śmiechu.Leżała w żółtymkapelusiku, miała różową, błyszczącą buzię i chyba nie miała już ochotyna dalsze opalanie.Zdawała się mówić: Jest mi gorąco, nudno i mam jużdosyć rozmowy z tą wariatką". Kto dzwonił? spytała Anna. James prychnęłam.Jego imię z trudem przechodziło mi przezgardło. Co mu odbiło? Ma nową dziewczynę rzekłam szorstko. Przeszkadza ci to? spytała ciekawie. Oczywiście, że nie oburzyłam się. To czemu jesteś taka wściekła? Bo przeszkodził mi w opalaniu, zmusił do wstania i wejścia dodomu, a wszystko po to, żeby mi to zakomunikować.Niesłychane! Co zadupek.Gdzieś miałam Jamesa.Martwiłam się o Kate. Nie sądzisz, że trochę się przypiekła? spytałam Annę z niepo-kojem. Chyba powinnam użyć mocniejszego filtru. Może odparła z powątpiewaniem. Ale chyba mocniejszegojuż nie robią.Miała rację.Nasmarowałam Kate kremem z najwyższym na świeciewspółczynnikiem filtra.Czyżbym była nadopiekuńcza matką? Nic niemogłam na to poradzić.Bałam się o nią.Przecież to maleńkie dziecko obardzo delikatnej skórze.Wolałam nie ryzykować.RL Chyba zabiorę ją do domu powiedziałam. Tak dla bezpie-czeństwa. Uspokój się. Nie.Zabiorę ją.Może się przypiec. Zostań poprosiła. Nie będę miała z kim rozmawiać.Wtedyusłyszałyśmy jakieś odgłosy dobiegające z kuchni,gdzie zapanował niezwykły ruch. Helen wróciła powiedziałam do Anny. Z nią możesz się po-bawić. O, nie jęknęła. Zacznie gadać, że się zabije, jeśli nie zda, żechyba nie zniesie seksu z profesorem Macauleyem, i będzie zadawać ty-siące durnych pytań o starożytnej Grecji.A co ja wiem o starożytnej Gre-cji? spytała głosem ofiary. Według niej powinnam wiedziećwszystko o Zeusie i jemu podobnych tylko dlatego, że pracowałam przezpół roku w barze w Santorini. Zaczęła zbierać swoje rzeczy. Chybapójdę z tobą.Lecz zanim zdążyła uciec, do ogródka wparowała Helen, ubrana wdżinsową spódniczkę i koszulkę.Włosy miała upięte na czubku głowy ijak zwykle wyglądała pięknie.Na nasz widok zatrzymała się, obrzucając nas twardym spojrzeniem. No, proszę powiedziała z goryczą. Wy to macie życie, mał-py. Cześć, Helen powitała ją ostrożnie Anna. Lenie patentowane, leżą i próżnują, a ja muszę się zarzynać iwkuwać mówiła z oburzeniem.Osłoniłam dłonią oczy przed słońcem, żeby na nią popatrzyć.Byławściekła.I dopiero wtedy zorientowałam się, że nie przyszła sama.Przyprowadziła gościa.Mężczyznę [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl centka.pev.pl
.Wytężyłam wszystkie siły, żeby nie odłożyć słuchawki. Dziękuję ci, James wycedziłam. To bardzo ładnie z twojejstrony.A teraz wybacz, lecz muszę kończyć. Nie chcesz, żebym ci o niej opowiedział? spytał szybko. Nie. I nie masz nic przeciwko temu? zaniepokoił się. Nie! Wybuchłam śmiechem. Jest od ciebie znacznie młodsza powiedział złośliwie. Madopiero dwadzieścia dwa lata. To miło rzekłam spokojnie. Ma na imię Rita. Aadne imię. Zajmuje się obliczaniem współczynników ryzyka w ubez-pieczeniach. Był już trochę zdesperowany. Cudownie zawołałam. Na pewno macie ze sobą wielewspólnego. Co się z tobą dzieje? krzyknął. Nie rozumiem, co masz na myśli. Dlaczego zachowujesz się tak, jakby cię to w ogóle nie obchodzi-ło? zagrzmiał. Mówię ci, że mam nową dziewczynę. Zapewne zachowuję się tak, jakby mnie to nie obchodziło, gdyż wrzeczy samej nic a nic mnie to nie obchodzi. Nic innego nie przyszłomi do głowy. Aha, i jeszcze jedno, James. Tak? spytał z nadzieją. Kate czuje się dobrze.Zapomniałeś spytać, ale jestem pewna, żeto po prostu małe przeoczenie z twojej strony.Muszę kończyć.To wspa-RLniała wiadomość, James.Cieszę się razem z tobą.Oby wam się szczęściłodo końca życia i tak dalej.%7łegnam. Rzuciłam słuchawkę.%7łałosna kreatura.Czego ode mnie oczekiwał? %7łe wybuchnę płaczemi zacznę go błagać, aby mnie przyjął? Czy niczego się nie nauczył?Wróciłam do ogródka.Anna oprzytomniała i na siedząco bawiła się zKate.Była śliczna.To znaczy Kate.Zresztą Anna też była śliczna, lecznie tak jak Kate, która poza tym miała już zaczątki swojej własnej oso-bowości.Gdy mówiło się do niej, gulgotała, czasami śmiała się, patrzyłaprosto w oczy.To było prawie jak rozmowa.Chociaż w tej chwili wcale nie było jej do śmiechu.Leżała w żółtymkapelusiku, miała różową, błyszczącą buzię i chyba nie miała już ochotyna dalsze opalanie.Zdawała się mówić: Jest mi gorąco, nudno i mam jużdosyć rozmowy z tą wariatką". Kto dzwonił? spytała Anna. James prychnęłam.Jego imię z trudem przechodziło mi przezgardło. Co mu odbiło? Ma nową dziewczynę rzekłam szorstko. Przeszkadza ci to? spytała ciekawie. Oczywiście, że nie oburzyłam się. To czemu jesteś taka wściekła? Bo przeszkodził mi w opalaniu, zmusił do wstania i wejścia dodomu, a wszystko po to, żeby mi to zakomunikować.Niesłychane! Co zadupek.Gdzieś miałam Jamesa.Martwiłam się o Kate. Nie sądzisz, że trochę się przypiekła? spytałam Annę z niepo-kojem. Chyba powinnam użyć mocniejszego filtru. Może odparła z powątpiewaniem. Ale chyba mocniejszegojuż nie robią.Miała rację.Nasmarowałam Kate kremem z najwyższym na świeciewspółczynnikiem filtra.Czyżbym była nadopiekuńcza matką? Nic niemogłam na to poradzić.Bałam się o nią.Przecież to maleńkie dziecko obardzo delikatnej skórze.Wolałam nie ryzykować.RL Chyba zabiorę ją do domu powiedziałam. Tak dla bezpie-czeństwa. Uspokój się. Nie.Zabiorę ją.Może się przypiec. Zostań poprosiła. Nie będę miała z kim rozmawiać.Wtedyusłyszałyśmy jakieś odgłosy dobiegające z kuchni,gdzie zapanował niezwykły ruch. Helen wróciła powiedziałam do Anny. Z nią możesz się po-bawić. O, nie jęknęła. Zacznie gadać, że się zabije, jeśli nie zda, żechyba nie zniesie seksu z profesorem Macauleyem, i będzie zadawać ty-siące durnych pytań o starożytnej Grecji.A co ja wiem o starożytnej Gre-cji? spytała głosem ofiary. Według niej powinnam wiedziećwszystko o Zeusie i jemu podobnych tylko dlatego, że pracowałam przezpół roku w barze w Santorini. Zaczęła zbierać swoje rzeczy. Chybapójdę z tobą.Lecz zanim zdążyła uciec, do ogródka wparowała Helen, ubrana wdżinsową spódniczkę i koszulkę.Włosy miała upięte na czubku głowy ijak zwykle wyglądała pięknie.Na nasz widok zatrzymała się, obrzucając nas twardym spojrzeniem. No, proszę powiedziała z goryczą. Wy to macie życie, mał-py. Cześć, Helen powitała ją ostrożnie Anna. Lenie patentowane, leżą i próżnują, a ja muszę się zarzynać iwkuwać mówiła z oburzeniem.Osłoniłam dłonią oczy przed słońcem, żeby na nią popatrzyć.Byławściekła.I dopiero wtedy zorientowałam się, że nie przyszła sama.Przyprowadziła gościa.Mężczyznę [ Pobierz całość w formacie PDF ]