[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tamten rzucił spojrzenie koledzei podszedł do Mantegny. Ile to jeszcze potrwa?Howard Jacobson, jak większość chemikówparających się niegdyś narkotykami, przywykł dodyscypliny.Zdjął okulary, przetarł szkła i w ogóle starałsię wyglądać na rozluznionego. Jeszcze z godzinę, panie Mantegna.Zna panIzzy ego.Wszystko musi być tip top. Nie mogę tyle czekać.Czy nie da się tegoprzyspieszyć? Wtedy straci część swojej mocy.Jeśli chodzi ozwiązki biologicznie aktywne, to ich wiązaniacząsteczkowe muszą być dobrze utrwalone.Inaczej zbytszybko się rozpadają.Mantegna wyglądał na rozsierdzonego, ale wiedział,że Jacobson ma rację.Wpatrywał się w łysinę człowiekapochylonego nad ladą.  Jak ci się pracuje z Izzym? W porządku.Z takimi starymi pierdzielami jak onmożna wiele zdziałać.Tylko trzeba dbać o ich dobryhumor.Przypomina mi mojego wuja Myrona. Tak, tak.Ale jakby co, to czy sam byś sobieporadził?Jacobson przez kilka sekund oglądał czubki swoichbutów. Mógłbym pana okłamać i powiedzieć, że tak.Aleprawdę mówiąc, nie jestem zbyt dobrym chemikiem.AIzzy jest najlepszy.Zna to na wylot.Dokonuje syntezyaminokwasów sam, nie dopuszcza mnie.Ja tylko rafinujęi mierzę. Hm.Dowiedz się, ile się da.Jeśli Izzy emu coś bysię przydarzyło, odpukać, to bylibyśmy w kłopocie.Specjalnie podkreślił to  my i Jacobson chwycił. Zrobię, co w mojej mocy. Howard!  znad lady dobiegł niecierpliwy głos. O, mój pan mnie wzywa  powiedział Jacobson. Będę w biurze.Zawiadomcie mnie, kiedyskończycie. W przyjacielskim geście położył rękę naramieniu Jacobsona. Jesteś niezły, Howard.Mantegna spojrzał jeszcze, jak obydwaj pochylają sięnad destylatorem, który, podobnie jak większość sprzętóww laboratorium, był bardzo pożytecznym spadkiem porodzie Delloso z San Francisco.Do rafinacji kokainy iheroiny trzeba było mieć niezłe wyposażenie.Izzy złatwością przystosował to do ich potrzeb. Idąc powoli do drzwi, jak zwykle rozważał, że toparadoks, iż całe to miejsce, piękny dom, świetnieutrzymane tereny, cała wytwórnia MVS, polegały naprodukcji kilku gramów proszku.Ilości tak znikomej, żeledwie wypełniała łyżeczkę od herbaty.Jego biuro różniło się od laboratorium.Wypolerowana podłoga z drzewa cedrowego, eleganckiebiurko z czarnego szkła i przede wszystkim kolekcjasprzętu video najwyższej jakości dawała poczuciekompetencji i nowoczesności.Siedząc tu, Mantegna zlubością wspominał jednopokojową dziurę na Sunset,która musiała mu kiedyś wystarczyć za biuro.Zdezelowana aparatura video, psująca się nieustannie,góra pociętych taśm.Szuflady pełne rachunków, kilkanagrań przemysłowych, którymi się wtedy parał  to całewyposażenie.Pomysł sam w sobie był kiepski od początku.Przedsiębiorstwa chętnie dawały zlecenia na filmowanieich działalności, ale gorzej było, gdy przychodziło dopłacenia.Szukali dziury w całym, każdy  odszeregowego pracownika po dyrektora  miał uwagi ipretensje, że pominięto go w ogólnej prezentacji firmy.I wtedy gdy robił bokami, ten telefon od doktoraGlassbauma.Od niechcenia włączył ekran, stojącego na biurkukomputera Apple De i wystukał Niebieski Kod.Ekranbłysnął:  Proszę podać klucz.Mantegna wypisał słowo, które otwierało jego prywatny zbiór danych.Bez klucza nikt nie mógłprzebrnąć przez elektroniczny labirynt, w którym kryły sięjego tajemnice.Ukazały się dwie kolumny wyrazów obejmującedwadzieścia nazw.Pierwsza lista to zbiór dwudziestu firm, któreMantegna wybrał z magazynu  Fortune mniej więcej roktemu.Część starych, renomowanych, kilka nowych.Międzynarodowa korporacja z biurami w Londynie,Nowym Jorku, Zurychu, Buenos Aires obok wytwórnizatrudniającej sześć osób, mieszczących się w budynku wConnecticut.Ich jedyną cechą wspólną była podatność na różnegorodzaju naturalne katastrofy.Mantegna był chybajedynym, który wpadł na takie kryterium grupowania.Jak większość ludzi śledził w 1983 roku skandaltylenolu.Sporo osób umarło lub zachorowało po zażyciukapsułek pokrytych powłoką zawierającą cyjanek.Chociaż sprawę wyjaśniono i producent zostałoczyszczony z zarzutów, wiele czasu upłynęło, nimodzyskał popularność.Nie mówiąc już o zyskach, które wprzypadku tylenolu spadły wyjątkowo drastycznie.Mniej więcej rok pózniej jakiś wariat zadał ciostradycyjnym, będącym niemal symbolem Ameryki GirlScout Cookies.W całym transporcie herbatnikówznaleziono pinezki, igły i kawałki tłuczonego szkła,umiejętnie włożone przez celafonowe opakowanie.Mimo iż na rzecz odbudowy zaufania do amerykańskich ciastekbyła prowadzona kampania na olbrzymią skalę  niektórefilie zaczęły nawet prześwietlać każdy kartonik zamówienia i zyski tu też niepokojąco poszły w dół.Mantegna wyśledził dziesiątki innych przykładów.Bakterie powodujące zatrucia pokarmowe, znalezione wpuszkowanym łososiu niemal uśmierciły popyt na te rybyw Wielkiej Brytanii.Plotki o zawierających azbestizolacjach jednego z meksykańskich hoteli wymiotływrażliwych na punkcie raka Amerykanów, a wypadkipożarów w małych londyńskich pubach tak obniżyłyfrekwencję, że z tuzin zamknięto w ciągu najwyżej roku.Lista Mantegny obejmowała magazyny, hotele, studiafilmowe, firmy elektroniczne opierające się nazamówieniach rządowych, linie lotnicze  wszystkie,które mogły szczególnie ucierpieć z powodu pożaru.Większość przedsiębiorstw odbudowywała się lubprzenosiła po katastrofie, ale te, których działalnośćwymagała renomy i zaufania rzadko wygrzebywały się zkłopotów.Pierwsza lista była skonfrontowana z drugą [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •