X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Opowiadane przez te dziewczyny histo�rie wyciskały łzy z jej oczu.I niezmiennie czarny�mi charakterami byli tu brutalni i bezduszni męż�czyzni - kochankowie, sutenerzy, przestępcy, a na�wet ojcowie.Po jednej z takich wyjątkowo zasmucających roz�mów Jasny Nefryt weszła do sypialni i osunęła się nafotel.Zwiesiła głowę.- Czy coś się stało?Drgnęła.Spojrzała na Nevadę.Zauważyła, że wy�rosła mu już całkiem spora broda.- A więc nie śpisz.Czy masz jakieś życzenia?Zaprzeczył ruchem głowy.- Jeżli w tej chwili czegoś potrzebuję, to tylkotwojej obecności.Przeszłaś już dzisiaj dostateczniedużo.Spojrzała uważniej.Troszczył się o nią, mimo żeprzede wszystkim sam wymagał opieki.- Co masz na myśli?- Mimowolnie podsłuchałem twoją rozmowę z tąmłodą Francuzką.Dziewczyna uraczyła cię pięknąhistoryjką.Ponurą jak zamek gotycki.Jasny Nefryt nerwowo splotła dłonie.- Do tej pory powinnam była już się właściwieprzyzwyczaić.Zawsze to samo.Ofiary okrucieństwa ojców, kochanków lub mężów.Ani dachu nad głową,ani grosza w kieszeni.Samotność, strach, rozpacz.Opowiadania podobne do siebie niczym monety bi�te z jednej sztancy.A przecież za każdym razem ro�dzi się we mnie gniew.Tak nie powinno być.Każ�dy powinien mieć kochających rodziców, którzy oto�czą opiekuńczym ramieniem i uchronią od najgor�szego.Minęła dłuższa chwila, zanim się odezwał.- Nikt jeszcze nie ustalił, jakie powinno być życie.Dlaczego ma być szczęśliwe i bezpieczne? Kto tomoże zagwarantować? Ludzie, rzecz jasna, pragnąszczęścia, ale me każdy może je zdobyć.Ty akuratmiałaś kochających rodziców.Spojrzała na płonący na kominku ogień.- A co z twoimi rodzicami, Nevada? Czy równieżbyłeś kochanym i rozpieszczanym dzieckiem?Zanim zdążył odpowiedzieć, rozległo się dyskretnepukanie do drzwi i weszła służąca z tacą.Położyła jąna nocnym stoliku.Następnie obie kobiety posadziły Nevadę i wspar�ły go na poduszkach.Służąca odeszła, zaś Jasny Nefryt przystąpiła dokarmienia chorego.- Lepiej uważaj - mruknął z pełnymi ustami.-Jeszcze zasmakuję w takim trybie życia.Spuściła oczy, skupiając się na swojej roli pielęg�niarki.Ale w końcu ich spojrzenia się spotkały.Olśniłją czysty blask bursztynu i popadła w wielkie zmie�szanie. - Otwórz usta - powiedziała drżącym głosem.Wykonał polecenie, błysnął zębami.Zmieszanienie ustępowało.Uświadomiła sobie, że karmienie gosprawia jej zmysłową przyjemność.Czynność ta za�wierała w sobie może nawet większą porcję intymno�ści aniżeli pocałunek.Rozgniewała się na siebie za swoje zdradliwe ru�mieńce.Nie potrafiła ukryć narastającej namiętności.Nie mogło to ujść jego spojrzeniu.I nie uszło.Jegooczy coraz to bardziej paliły i oślepiały.Przenikałspojrzeniem do jej wnętrza, wypełniając je słodkąomdlałością.Była o krok od odrzucenia łyżki i ucie�czki z pokoju.- Już wkrótce - powiedział niskim, głębokim,nieco chrapliwym głosem - odzyskam pełnię sił.Kie�dy się to stanie, ujmę ciężaru, który dzwigasz.Wtedybędziesz mogła odpocząć.Wyciągnął rękę i powiódł opuszkiem wskazujące�go palca po jej wargach.Aż musiała się wesprzeć obudłońmi o jego pierś, by nie dać się wciągnąć w tenwir jego uroku.- Wdzięczna jestem za chęć niesienia mi pomocy,lecz jej nie potrzebuję.Nauczyłam się polegać wyłą�cznie na sobie, Nevada.Poderwał się, żeby ją pocałować, lecz zaraz z bo�lesnym westchnieniem opadł na poduszki.- Sam widzisz.Wciąż jeszcze jesteś słaby i chory- powiedziała z niejaką satysfakcją w głosie.- Znaszreguły.Musisz jeść i spać, spać i jeść.A wówczasmoże za kilkanaście dni podniesiesz się z tego łóżka. - Podniosę się szybciej niż się spodziewasz, JasnyNefrycie.Wtedy odrzucimy dotychczasowe regułyi wymyślimy całkiem nowe.Mimo wszystko odczuwał radość.Wiedział już, żeniedostępna i chłodna właścicielka  Złotego Smoka"traci w zbliżeniu z nim całą swoją wolę oporu.Pozo�stawało mu więc tylko rozbudzić w niej pragnienieotwarcia się na jego przyjęcie. ROZDZIAA PITNASTYNevada jadł i spał, spał i jadł i faktycznie dośćszybko powracał do zdrowia.Jednak z Jasnym Ne�frytem działo się coś wręcz przeciwnego.Coraz trud�niej było jej zasnąć, coraz częściej też wymawiała sięod posiłków.Straszliwie męczyła się po nocach, cze�kając na sen, który nie nadchodził.Myślała wówczaso mężczyznie, który zajmował jej łóżko.Kusiło ją,żeby wyciągnąć się przy nim.Wiedziała, co znaczą tepokusy i ku czemu uleganie nim może przywieść.Wtedy przypominała sobie słowa swojej nauczy�cielki.- Pamiętaj, dziecko - mówiła stara kobieta - żeżądza jest jak opium [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •