[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pasmowce były też inteligentne, a licencje na ich odstrzałbyły ich głównym zródłem twardej waluty.Porozumienia, które regulowały kwestie polowań pozwalały myśliwymna użycie tylko takiej broni, która daje ofiarom równeszanse.Około czterdziestu procent łowców nie wracało ztakiej wyprawy.Pelton musiał być szalony. Cofnijmy się nieco  powiedział Sigmund.Powiedziała pani, że Shaeffer tutaj był.Gdzie jestobecnie? Z Peltonem?Guthrie wzruszyła ramionami. Przypuszczam, że tak.Ale gdzie? To już znacznietrudniejsze pytanie.Gregory zabrał Beya na kolejnąwyprawę.Andrea pochyliła się konfidencjonalnie. Dianno, to ważne, żebyśmy porozmawiali z panemShaefferem.Jak można się z nimi skontaktować?Guthrie wydawała się walczyć ze sobą o to, ile, i czyw ogóle, ujawnić. Trzymam się Ziemi.Nie widzę w tym nic złego.Do diabła, jestem z tego dumna.Ale Gregory? To innasprawa.Zwiedził cały system Sol.Był na dziesiątkachinnych gwiazd.Polował na Pasmowce i przeżył, żeby otym opowiedzieć.A jednak wciąż, dla każdegoczłowieka, który wybrał przestrzeń kosmiczną na stałe,jest planetarianinem.To, że jest tak nazywany, straszniego irytuje.Machnęła ręką na widok skrzywionej minySigmunda.  Odpowiadam wam.Celem Gregory ego jest dostaćsię w tak niezwykłe miejsce, zrobić coś takspektakularnego, że zniszczy to każdego, ktokiedykolwiek jeszcze ośmieli się nazwać go ziemniakiem.I tym właśnie zajmują się z Beyem.Wyjechali, żeby dlasławy zrobić coś głupiego.Czy było za pózno? Meduza!  krzyknął Sigmund do swojegokomputera. Położenie prywatnego statku kosmicznegoWolniejszy od Nieskończoności!Pojawiła się znajoma głowa uwieńczona wężowąkoroną. Trzy dni temu opuścił Ziemię.Plan lotu zakładałwyjście poza kontrolowany obszar, a potem w otwartąprzestrzeń. I to z maksymalnym przyspieszeniem podpowiedziała Andrea.Meduza jej nie poprawiła.Mogą być już poza osobliwością.W hiperprzestrzeni, w drodze.dokąd? 14Całe setki Obywateli skakały, kopały i wirowały wpiruetach.Ich ozdobione klejnotami grzywy migotałyolśniewająco.Kopyta stukały i łomotały o lastryko,czasem równo, czasem w nierównym staccato, a czasemw porywającym, huczącym crescendo.Nieharmonijnym trelem Achilles zatrzymał WielkiBalet.Spędzał coraz więcej i więcej czasu w holoshow.Najczęściej to było jego jedyne towarzystwo.Jeśli nie będzie uważał, któregoś dnia nie zdoławyjść.Niesiony wiatrem piasek zasypywał kadłubWspomnienia.Widoczność przez wizjery sięgała ledwiekilku długości statku.Okropnie nieprzyjemny świat,pomyślał.Jinx był ogromnym jajem, trzymanym w ciasnymuścisku przez swojego wielkiego, gazowego towarzysza.Zgodnie z ludzką konwencją  wschód był kierunkiem,który stale wychodził na planetę.East End i West Endwystawały ponad atmosferę, dając schronienie zakładomprzemysłowym, które potrzebowały próżni.Zrodkowe części Jinxa były możliwe do zasiedlenia,jeśli było się w stanie wytrzymać lub skompensowaćbardzo dużą grawitację.Większość ludzkiej populacjiżyła w East Band.Na równiku Jinxa dominował ocean.Atmosfera była gęsta.Przeżycie gdziekolwiek poza pasemokołorównikowym wymagało kombinezonuciśnieniowego.Przybywało niewielu gości.Pasmowce,wielkości gór, wędrowały po tropikalnych wybrzeżach.Ale Pasmowce nie mogły wspinać się na góry.Naokołorównikowych wyżynach nie było niczego, comogłoby budzić czyjekolwiek zainteresowanie  tam więcukrył się Achilles.Gęsta atmosfera uniemożliwiała obserwację zkosmosu.Gejzery maskowały sygnaturę cieplnąWspomnienia, a ich ciężkie, siarkowe wyziewy ukrywałygo dodatkowo.Mógłbym tu siedzieć przez lata, pomyślał, czując sięsamotny ponad wszelkie wyobrażenia.Ktoś musiał skończyć układy General Products zJinxem.I tym się zajmował, dzień po dniu, poprzezłańcuch pośredników, przekazników radiowych ikolejnych anonimowych usług sieciowych.Pamiętał przypuszczenia, że ci, którzy zostaną naświatach Znanej Przestrzeni zasłużą na wdzięczność tych,którzy będą pracować za ich pośrednictwem.Pamiętałpełną zaskoczenia ciszę, gdy zgłosił się na ochotnika.Tobyła chwila szaleńczej brawury, którą jego przełożeninieprędko zapomną.Znów włączył balet.* * * Człowiek wielkimi oczami patrzył przezniezniszczalne ściany swojego przezroczystegozamknięcia.Drżały mu ręce.Po twarzy i szyi spływał mupot, mocząc koszulę.Spazmatycznie łapał oddech.Filtry molekularne w suńcie kabiny transferowejmogły równie dobrze dostarczać tlen, co go usuwać.Achilles jeszcze nie zdecydował, co wybrać.Patrzył wciszy [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •