[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zrozumiał, być może jako jedyny, przesłanie: tam, gdzie w grę wchodzątego typu sprawy, żaden z mężczyzn obecnych przy stole nie będzie nigdysam.Nie walczyli już samotnie - w żadnym sensie tego słowa.Dalsze toasty wznoszono w sposób zdecydowanie mniej formalny, ado jadalni powróciły śmiech i radość, przeganiając chłód wywołanyopowieścią o Czarnej Kobrze.Czterech ludzi Royce'a odeskortowało Alexandrę Campbell, związanąniczym świąteczny indyk, wozem pożyczonym z pobliskiej farmy.Znajdowała się teraz w więzieniu w Bury St.Edmunds, strzeżona przezgrupę kompetentnych mężczyzn, wydelegowanych spośród do-mowników Royce'a, Diabła i Demona, którym asystowali niecooszołomieni, ale porażająco gorliwi miejscowi konstable.Oczywiście, nawolności znajdowało się jeszcze sporo wyznawców kultu - dwójka tu,trójka tam, lecz Del zgodził się z Royce'em, że pozbawieni dowództwarozproszą się raczej, niż ruszą odbijać przywódcę, którego większość niewidziała nigdy na oczy.Wyznawcy niższej rangi nie wiedzieli nawet, że Czarna Kobra jestkobietą, a jej płeć czyniła atak jeszcze mniej prawdopodobnym.Rafe rozejrzał się po twarzach znajomych i przyjaciół, o których niepozwalał sobie myśleć w trakcie podróży.Nie chodziło jedynie o Dela,Garetha i Logana, a także Cynsterów, lecz o nieznane mu wcześniej damy- ich żony.Wolverstone'a i całej reszty.Lecz teraz Czarna Kobra zostałapokonana, a on był tutaj, rozkoszując się chwilą, żywy, zdrowy iszczęśliwszy, niż się spodziewał.Przeniknęła go fala emocji, mieszanych uczuć.Nie potrafiłpowiedzieć, które jest najsilniejsze - triumf i związana z nim radość,smutek i wspomnienie tych, którzyodeszli, oczekiwanie, satysfakcja, zadowolenie, uniesienie, czyprzemożna ulga.Odczuwał je wszystkie: wzrastały po kolei, by opasc po chwili iustąpić miejsca innym.Miotały nim jak fale statkiem pozbawionym steru.Spojrzał na Lorettę i jego wewnętrzne morze się uspokoiło.Poczuła na sobie jego spojrzenie, odwróciła sięi uśmiechnęła.Odwzajemnił uśmiech i serce nabrzmiało mu wzruszeniem.Odszukałpod stołem jej dłoń, zamknął ją w swojej i uścisnął.I nagle już wiedział.To miłość była najsilniejsza.Nawet kiedy Loretta odwróciła się, by odpowiedzieć na czyjeśpytanie, nadal uśmiechał się niemądrze, jak tylko zakochani potrafią.Nic a nic go to nie obchodziło.Czarna Kobra należała do przeszłości.Loretta była jego przyszłością.Więcej - powodem, dla którego się tuznalazł.Patrzył teraz na rozegrane niegdyś bitwy, ostatnie przygody idoświadczenia innymi oczami.Przedtem nie zdarzyło mu się myśleć, żeto, co przeżywa, służy wyższemu celowi, lecz teraz wiedział, iżwydarzyło się po to, by doprowadzić go tutaj, do tego miejsca i chwili.Chwili, gdy wszystko stało się kryształowo jasne, a jego życie obrałonowy kierunek.Loretta trzymała dłoń Rafe'a, czuła emanującą z mej siłę Ledwie byław stanie zapanować nad radością i uczuciem głębokiej ulgi.Nie chciałamyśleć o chwili w gospodzie, gdy przeznaczenie spojrzało jej w twarz inakazało: wybieraj - twoje życie lub jej.Nadal zdumiewało ją, że się nie zawahała.A także to, co ten brakwahania oznaczał.Gdyby nie otaczające ją damy i uczucia, jakie żywiiy ewidentniewobec swoich mężczyzn, byłaby teraz wstrząśnięta, niepewna,zmartwiona.Odbieranie życia, choć nic takiego przecież nie zrobiła, nie powinnoprzychodzić nikomu lekko.Tymczasem ona poczuła emocje, gwałtowniedomagające się ujścia i tak silne, że nie sposób było im zaprzeczyć.Wtedy, teraz ani zapewne nigdy.Zakończyła dyskretnie rozmowę, spojrzała na Rafe'a i przekonała się,że na nią patrzy.Pozwoliła, aby jej uśmiech powiedział mu to, czego nie mogłapowiedzieć słowami.Pochyliła się, przycisnęła policzek do jego ramienia i powiedziałacicho:- Później.A potem wróciła do świata - do celebrowania sukcesu, triumfu dobranad złem - jednym słowem uczuć, jakie przepełniały tego dnia wszystkichprzy stole.„Później" znaczyło „znacznie później", lecz w końcu zmęczenie inadmiar wrażeń zrobiły swoje i biesiadnicy poczuli się znużeni.Wezwano powozy, a potem Cynsterowie i Chillingworthowiewyjechali, zabierając Delię i Dela.Pozostali, jak dowiedziała się Loretta,mieli zostać z gospodarzami na święta.Od Wigilii dzieliły ich już tylkotrzy dni.Wszyscy spoglądali wyczekująco na niebo, gdzie płynące nisko,szare chmury zwiastowały śnieg.Wieczorem Loretta, wchodząc wraz zinnymi damami po schodach, układała w myślach liścik do rodziny - byłaabsolutnie pewna, że ucieszy ich wiadomość, iż jest bezpieczna i spędzaświęta w tak znakomitym towarzystwie.U szczytu schodów ona, Emily Ensworth, Linnet Trevision orazMinerva, nadal wesołe i roześmiane, odłączy-ły się od reszty.Apartamenty książęce znajdowały się przy końcudługiego skrzydła.Bliżej schodów położone były pokoje przeznaczonedla dam przybyłych tak nieoczekiwanie z mężczyznami.Loretta zatrzymała się przed drzwiami swego pokoju i uśmiechnęła doMinervy.- Nie wiem, jak ci dziękować za suknię.- Rozłożyła fałdywieczorowej toalety z karmazynowego jedwabiu, którą pożyczyła jejMinerva.-1 za wszystko inne.- Nonsens [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •