[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Ja też - odparła Gina.Przypomniała sobie Lloyda i w jejoczach pojawił się smutek.- Do diabła! Po co ja o tym mówię? - Postawił Ginę na piaskui spojrzał na dziewczynkę.- Coś ci powiem, Lisa.Umówmy się, że dziś nie będziemy myśleć o żadnych smutnychrzeczach.Po prostu zjemy to, co mamy do zjedzenia, izapomnimy o całym świecie.Zgoda?Lisa zastanowiła się.Spojrzała kolejno na Struana, Ginę iSama.RS 57- Ja już zjadłam swój podwieczorek - wyznała jakby zniechęcią.- W szpitalu.- Przecież mieliśmy zapomnieć o całym świecie -przypomniał jej Struan.- A więc to nie ma znaczenia?- Nic nie ma znaczenia - odparł stanowczo, zerkając na Ginę.- Liczy się tylko to, co jest teraz.- Zgoda - szepnęła Lisa.Szpitalna kuchnia przygotowała wspaniałe dania.- Pani 0'Donnell jest moją przyjaciółką - tłumaczył Struan,pokazując im z dumą zawartość koszyka.Wielka zapiekanka wcieście była nadal gorąca, bo owinięto ją grubą warstwąserwetek.Chrupiące bułeczki posmarowane były pysznymmasłem, a sałatka zawierała wszystkie jarzyny rosnące wszpitalnym ogrodzie.Ciastka z kremem mogły zadowolić nawetnajbardziej wybrednego smakosza, a butelka lemoniady,przyniesiona w lodówce turystycznej, była cudownieoszroniona.- To dla ciebie, maleńka - powiedział Struan.- Pani doktordostanie coś innego.- Wyjął z lodówki butelkę wina i dwakieliszki.- To już nie jest piknik, tylko przyjęcie - oświadczyła Gina zwyrzutem.- I o to chodziło.- Struan nalał wszystkim do pełna i uniósłswój kieliszek.- Dzisiejszy wieczór trzeba uczcić.Za dalszyciąg naszego życia.Za przyszłość.Lisa spojrzała niepewnie na Struana, Ginę i Sama.Struannadal czekał z uniesionym kieliszkiem.- Za przyszłość - powtórzył, patrząc wymownie na Ginę.Ginawestchnęła.Przyszłość.Stabilizacja.Poczuciebezpieczeństwa.Wayne.- Za przyszłość - powiedziała drżącym głosem.Lisa wiedziała, czego od niej oczekują, ale przez chwilę niemogła zdobyć się na odwagę.Jej wargi poruszały się bezgłośnie.RS 58- Za przyszłość - szepnęła w końcu.Potem wszyscy zapomnieli o swych obawach i zabrali się dojedzenia.Wieczór był cudowny.Po kolacji zbudowaligigantyczny zamek z piasku.Miał fosy, baszty i ogrody zwodorostów.Struan kilkakrotnie przynosił w lodówce, jak wwiadrze, wodę morską, którą napełniał fosy, ale cenne kropleszybko wsiąkały w miękki piasek.- Nie wolno ci teraz przestać - powiedziała Lisa.- Jeśli wodaopadnie, do zamku dostaną się smoki.Struan westchnął dramatycznie i uśmiechnął się.- Zawsze broniłem kobiety przed smokami - powiedział -alenie wiedziałem, że przybierze to taką formę.- Szybko! - zawołała Lisa.- Szybko! Woda już prawieuciekła.Struan ponownie ruszył w kierunku morza.Gina patrzyła naniego uważnie.Bez brody był jeszcze przystojniejszy.Miałaochotę zerwać się z miejsca i wejść za nim do wody.To po prostu instynkt, powtarzała sobie w duchu.Musisz sięopanować!W końcu nastąpił przypływ, który napełnił fosę, i Struan mógłodpocząć.Upadł z ulgą na piasek i patrzył na Ginę, któratrzymała Lisę na kolanach i opowiadała jej bajkę o smokach iksiężniczkach, usłyszaną niegdyś od matki.Lisa słuchała z szeroko otwartymi oczami, przytulając się doGiny i przyciskając do piersi ukochanego tygrysa.Po pewnymczasie opuściła głowę i zapadła powoli w sen.Gina spojrzała na leżące obok niej dziecko i poczuła takismutek, że omal się nie rozpłakała.- Mów dalej - poprosił Struan.- Ja też chcę wiedzieć, co sięstało z księciem Lochnivarem i jego ukochaną Ethel.- Pobrali się i mieli dzieci.On prał pieluchy, a ona zapisała siędo organizacji feministycznej.- Chyba żartujesz.RS 59- Jakże mogłabym żartować z tak ważnych spraw? - Ginaspojrzała na śpiące dziecko.- Struan, co się stanie.- Co się stanie z Lisą? Nie wiem.Do tej pory idzie ci bardzodobrze.- Przyszło mi do głowy.- Zagryzła wargi.- Przełamałam jejmechanizm samoobronny.Dopóki nie chodziła i nie mówiła,mogliśmy trzymać ją w szpitalu, ale teraz.- Możemy ją zatrzymać jeszcze przez jakiś czas.Jedynymczłowiekiem, który może zaprotestować, jest twój Wayne.- On nie zaprotestuje.- Chcesz się założyć? On nienawidzi pacjentów, do którychtrzeba dopłacać.Kiedy tylko uzna, że wyzdrowiała, skieruje jądo rodziny zastępczej.- Czasem przynosi to dobre rezultaty.- Czasem - przyznał - ale nie w tym miasteczku.- A jej ciotka?- Właśnie dlatego chcę zyskać na czasie.Jeśli uda mi sięnamówić Sandrę i jej męża, żeby ją do siebie zabrali,przynajmniej zachowa kontakt z dotychczasowym otoczeniem.- Ale oni jej nie chcą.- Może teraz, kiedy wraca do siebie, zmienią zdanie -powiedział niepewnie, a Gina wiedziała, że sam w to nie wierzy.- Struan.- Słucham cię, kochanie.- Przestań tak do mnie mówić.- Była pewna, że jest to poprostu jego ulubiony zwrot, że używał go w stosunku do wielukobiet.- Powiedz mi, co się stało w dniu śmierci jej matki.Dlaczego Lisa była tak długo sama w domu? To nie malogicznego wytłumaczenia.- Dlaczego?- Dlatego, że Jenny kochała swoją córkę.Nie wierzę, żepopełniła samobójstwo, nie podejmując żadnych kroków.Struan, kiedy u mojej matki wykryto raka, myślała tylko o tym,kto się mną zajmie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •