[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Jest gdzie indziej, czekana swojÄ… porÄ™. Na swojÄ… porÄ™? Aż przeistoczy siÄ™ w żywego, mogÄ…cego znów oddychać czÅ‚owieka. Ale czasem rozmawiacie? JesteÅ› w stanie skontaktować siÄ™ z nim?  za-pytaÅ‚ Keogh. Czasem, kiedy przyjdzie mu do gÅ‚owy jakaÅ› myÅ›l, kontaktuje siÄ™ z nami. Z nami? Z Bractwem! Ale za dużo już powiedziaÅ‚em.Odejdz.Zostaw mnie w spo-koju. Jak sobie życzysz  zgodziÅ‚ siÄ™ Harry. Ale nie bÄ™dzie rad, że odprawiÅ‚eÅ›nekroskopa. Co? Nekroskopa?  W gÅ‚osie zabrzmiaÅ‚o zdumienie. Ty jesteÅ› tym,który nauczyÅ‚ umarÅ‚ych mówić i pozwoliÅ‚ im porozumiewać siÄ™ miÄ™dzy sobÄ…, jakza życia? DokÅ‚adnie. I pragniesz pobierać nauki u Pitagorasa? PragnÄ™ go czegoÅ› nauczyć. To bluznierstwo! Bluznierstwo?  Harry zdziwiÅ‚ siÄ™. A zatem Pitagoras jest bogiem? Je-Å›li tak, to potwornie powolnym.PomyÅ›l, ja już przeszedÅ‚em w nowe ciaÅ‚o.Nawetw tej chwili wchodzÄ™ w nowe stadium, w nowy stan. Twoja dusza jest w trakcie migracji? PowiedziaÅ‚bym, że przemiana jest już blisko.ZapadÅ‚o milczenie. JeÅ›li porozumiem siÄ™ w twoim imieniu z naszym mistrzem, Pitagorasem,a okaże siÄ™, że skÅ‚amaÅ‚eÅ›, rzuci na ciebie klÄ…twÄ™ liczb, możesz być pewien.Tak,a zapewne wraz z tobÄ… i na mnie! Nie, nie odważę siÄ™.Najpierw dowiedz praw-dziwoÅ›ci swoich słów. Może zdoÅ‚am pokazać ci kilka liczb. Harry usilnie staraÅ‚ siÄ™ zachowaćcierpliwość. I jestem pewien, że jako czÅ‚onek Bractwa, docenisz ich wagÄ™. Chcesz mnie omamić swoimi marnymi cyferkami? PracÄ… jednego żywota?SÄ…dzisz; że w ciÄ…gu dwóch tysiÄ™cy lat, jakie minęły od zÅ‚ożenia mnie tutaj, niewyÅ›niÅ‚em swoich wÅ‚asnych liczb, równaÅ„ i wzorów? Nekroskop czy nie, jesteÅ›zbyt zarozumiaÅ‚y! ZarozumiaÅ‚y?  Harry rozezliÅ‚ siÄ™ na dobre. Ja znam wzory, o jakichnigdy ci siÄ™ nie Å›niÅ‚o!  RozwinÄ…Å‚ komputerowy ekran swego umysÅ‚u i pokryÅ‚ go44 niekoÅ„czÄ…cymi siÄ™, wciąż ulegajÄ…cymi zmianie ciÄ…gami liczb rodem z matematykiMöbiusa.Potem otworzyÅ‚ drzwi do kontinuum i pozwoliÅ‚ tamtemu na krótkiewejrzenie w owo nigdzie i wszÄ™dzie, czekajÄ…ce tuż za ich progiem. Co.co to byÅ‚o?  sapnÄ…Å‚ tamten. Wielkie Zero  warknÄ…Å‚ Harry, pozwalajÄ…c, by drzwi siÄ™ zamknęły.Miejsce, gdzie wszystkie liczby majÄ… swój poczÄ…tek.Ale tracÄ™ czas.PrzyszedÅ‚emporozmawiać z mistrzem, a wciąż użeram siÄ™ ze zwykÅ‚ym uczniem, i to przeciÄ™t-nym.Powiedz mi teraz: uzyskam audiencjÄ™ u Pitagorasa czy nie? On.on jest na Samos. Tam, gdzie siÄ™ urodziÅ‚? WÅ‚aÅ›nie tam.UznaÅ‚, że to ostatnie miejsce, w którym go bÄ™dÄ… szukali.W gÅ‚osie tamtego pojawiÅ‚ siÄ™ popÅ‚och. Nekroskopie, wstaw siÄ™ za mnÄ… u niego!ZdradziÅ‚em go! Wykluczy mnie! Bzdury!  Harry znów warknÄ…Å‚, ale tym razem bez cienia wzgardy.Wykluczy ciebie? On ciÄ™ wywyższy, gdyż ujrzaÅ‚eÅ› tajemne drzwi matematyczne,wiodÄ…ce do wszystkich czasów i miejsc.Nie wierzysz mi? WzruszyÅ‚ ramionami.Cóż, twój wybór.Tak czy inaczej, dziÄ™kujÄ™ i żegnaj. WywoÅ‚aÅ‚ kolejne drzwiMöbiusa, wszedÅ‚ w nie.i wyÅ‚oniÅ‚ siÄ™ o dwadzieÅ›cia mil dalej, na Samos, gdzie przed dwudziestomapiÄ™cioma wiekami Pitagoras spÄ™dziÅ‚ swe dzieciÅ„stwo i gdzie pózniej potajemniezÅ‚ożono jego koÅ›ci.Mimo iż Pitagoras byÅ‚ skrytym, nieufnym introwertykiem niemógÅ‚ zignorować wezwania nekroskopa, wysÅ‚anego z tak niewielkiej odlegÅ‚oÅ›ci.ZostaÅ‚o przecież wyemitowane w mowie zmarÅ‚ych i ów odludek usÅ‚yszaÅ‚ je.I. Jaka jest twoja liczba?  zapytaÅ‚. Taka, jakÄ… wybierzesz. WzruszyÅ‚ ramionami Harry, nastawiajÄ…c siÄ™ naów wewnÄ™trzny szept mistyka.A kiedy dokÅ‚adnie okreÅ›liÅ‚ jego poÅ‚ożenie, ko-lejnym Möbiusowym skokiem przeniósÅ‚ siÄ™ z pustego, poroÅ›niÄ™tego krzewamibrzegu do niewielkiego gaju oliwnego porastajÄ…cego Å‚agodny stok, górujÄ…cy nadcyplem, na którym wzniesiono biaÅ‚y koÅ›ciółek.W dole przez sosny i powykrÄ™ca-ne przez wiatr dÄ™by przeÅ›witywaÅ‚a turkusem, bÅ‚Ä™kitem i srebrem zatoka Tigani.W czystym letnim powietrzu wibrowaÅ‚a muzyka z pobliskiej tawerny.W cieniu drzew panowaÅ‚ chłód i nekroskop z ulgÄ… zdjÄ…Å‚ swój szerokokresy ka-pelusz i ciemne okulary, chroniÄ…ce tak wrażliwe teraz oczy.A ponieważ PitagorasmilczaÅ‚, zadumany, Harry odezwaÅ‚ siÄ™ pierwszy: Liczb jest w bród.Nie bÄ™dÄ™ wybrzydzaÅ‚. A powinieneÅ›. Szept mistyka byÅ‚ drżący, gorÄ…czkowy. One sÄ…Wszystkim.Bogowie to też liczby, choć tych nie zna żaden czÅ‚owiek.Kiedy od-kryjÄ™ liczby bogów, dopeÅ‚ni siÄ™ moja reinkarnacja [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •