[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Aowczy, czy będziesz uważał na Phoeniksa? - zwróciłam się do niego błagalnym tonem.- Tak  odrzekł.- Miałaś okazję przekonać się, jak go ochroniłem przed burzą.- Dziękuję.Naprawdę bardzo dziękuję.Była jesień, pora roku, kiedy gorące prądy powietrza znad Zatoki Meksykańskiej ścierają się z zimnym gór-skim powietrzem.Następna burza była tylko kwestią czasu, wcale nieodległego.Aowczy przez chwilę przyglądał mi się spokojnie, a potem rozplatał rękawy koszuli, którą miał zawiązaną naczarnych dżinsach, i włożył ją.On, Phoenix i Jonas wzięli mnie na bok.- Przyniosłaś nam jakieś wieści - stwierdził Aowczy.- O Matcie Fortunie.- Skoncentrowałam się na ostatniej rozmowie z Zoey.- Jonas, podobno Matt omal sięz tobą nie pobił, chcąc, żeby Zoey do niego wróciła.Czy ty to pamiętasz?- Tak - potwierdził Jonas, kiwając głową.- Matt kilkakrotnie próbował coś między nami popsuć.Zacho-wywał się tak, jakby miał ją na każde skinienie, kiedy tylko mu się spodoba.Taki już jest.Nie zwracałem na touwagi.- Bo między tobą i Zoey zaiskrzyło i wiedziałeś, że on nie stanowi zagrożenia.- To, co usłyszałam, bardzopasowało do obrazu, który sobie nakreśliłam. Czy to prawda, że Matt próbował cię sprowokować do bójki?Jonas ponownie skinął głową.Phoenix i Aowczy przysłuchiwali się uważnie.- Odbierałem naprawiony motocykl.Staliśmy obaj przed warsztatem Charliego i Matt wymierzył cios.Aleprzecież wiesz, że ja nie jestem skłonny do bójki.- I co zrobiłeś?- Uchyliłem się.Matt włożył w cios tyle siły, że stracił równowagę i wywalił się, przewracając przy okazjiswojego tourera.Charlie wybiegł, usłyszawszy hałas, a ja wskoczyłem na motocykl i odjechałem.Koniechistorii.- Jeden wgnieciony harley i jedno nadwerężone męskie ego  powiedział Phoenix do Aowczego.- Poczekajcie, jeszcze coś. Słowa Zoey nie dawały mi spokoju. Ilekroć Zoey próbuje przypomniećsobie wydarzenia sprzed wypadku, nic z tego nie wychodzi, za to natrętnie pojawia się przed jej oczami twarzMatta.Przy całym ogromnym bólu i traumie, jakie przeżywa, musi się na dodatek uporać z tą wizją, która niechce się rozpłynąć.- Czy wie, dlaczego tak się dzieje?  spytał Phoenix.- Nie.Twarz Matta nie chce zniknąć, chociaż Zoey usilnie się o to stara.Doprowadza ją to do szaleństwa.- Nie podoba mi się to. Jonas westchnął.- Prosiłem, żebyś postępowała z nią delikatnie.Mówił jak jej rodzice, ale w jego przypadku rozumiałam dlaczego.- Chcesz, żebym zrezygnowała?Na cztery dni przed upływem danych mu dwunastu miesięcy.Tylko i aż cztery dni.Zapadła cisza, a ja poczułam się, jakbym doszła do ściany, dopóki nie zbliżyła się do nas Summer.Objęła Jo-nasa i powiedziała;- Wytrzymaj jeszcze trochę.Prawda bywa bolesna, wszyscy to wiemy.Nie spodziewałam się tego po Summer - sprawiała wrażenie osoby łatwo się poddającej, jak wysokie sre-brzyste trawy na wietrze, i zbyt łagodnej.A więc oni jednak naprawdę we mnie wierzyli i mieli nadzieję, że misię uda.- Wybacz - zwróciłam się do Jonasa - ale rozmawiałam z Zoey tylko o tym, o czym ona i tak dyskutuje zpsychiatrą.Myślę, że to jej przysparza cierpień niezależnie ode mnie.- Skoro Zoey przeżywa to zbyt mocno, powinniśmy skoncentrować się na Matcie Fortunie  zdecydowałAowczy.- Oczywiście, jeśli uznamy, że odegrał w tym wszystkim jakąś rolę.Namyślałam się przez chwilę.- Intuicja mi mówi, że tak.Nie mam niczego konkretnego na poparcie tej tezy, żadnych faktów, ale jest wnim coś takiego.na przykład ta jego wrogość, gdy zadaję pytania.Poza tym planuje uroczysty przejazd naharleyach dla uczczenia pamięci Jonasa, a to jest do niego całkiem niepodobne.- Stop.Powiedz nam o tym coś więcej - zażądał Aowczy.55 Powiedziałam więc o powolnej jezdzie przez Centen-niał aż do fatalnego miejsca pod neonowym krzyżem.O tym, że chcą wciągnąć ojca Jonasa, o dziewczynach, które mają złożyć kwiaty.Jonas zwiesił głowę i zamknął oczy.- Trzymaj Zoey od tego z daleka  powiedział błagalnie.- To nie problem.Jej starzy nie dopuszczą do tego, żeby się tam pojawiła.Tego byłam na sto procent pewna.- Hej, Darina, czy to było konieczne, żeby Jonas się o tym dowiedział? - wtrąciła się Arizona, która podeszłado nas, gdy zaczęłam mówić o przygotowaniach do wtorkowej kawalkady motocykli. Wyobraz sobie, jak onsię teraz czuje.To gorsze niż przeczytanie własnego nekrologu.- Skoncentrujmy się na Matcie.- Aowczy skierował dyskusję na właściwe tory.- Darina, czy potrafiłabyśwyciągnąć z niego prawdę?- Bez wplątywania się w coś, czego nie powinnaś robić - dodał Phoenix, który stał przy mnie, naprzeciwkoSummer i Jonasa.- Najlepiej wciągnij w to gliny, poinformuj ich, że podejrzewasz Matta.- Arizona doskonale wiedziała, że tonie do przyjęcia.Zwyczajnie chciała mi utrzeć nosa.- Halo, szeryfie, wszystko spapraliście.Jonas nie zabiłsiebie ani nie uczynił ze swojej dziewczyny kaleki, to sprawka Matta Fortunek.A dowody? No przecież, sze-ryfie, intuicja mnie nie myli.Jest winny.Po co panu dowody?- Arizona, daj spokój.- Po raz pierwszy Aowczy okazał cień zniecierpliwienia.- Ostrzegam cię.- Nie ma sprawy.Jakoś to zniosę - powiedziałam.-Inna sprawa, że Arizona ma rację.Niełatwo będzie pod-ważyć oficjalną wersję wydarzeń.Zledztwo przyniosło wygodne dla wszystkich wyjaśnienie i tej wersji będą siętrzymać.- Wszyscy oprócz ojca Jonasa - zauważył Aowczy.-Nie zaakceptował tego prostego rozwiązania, podejrze-wa, że wydarzyło się coś więcej.- Chciałbym, żebyśmy się wycofali - odezwał się Jonas po dłuższej chwili milczenia.Twarz miałwycieńczoną, oczy znękane.- To, co robimy, nie jest dobre.Rani ludzi, których kocham.Summer, rozumiejąc jego mękę, uścisnęła mu mocno dłoń.Zbyt dobrze wiedziała, co on przeżywa, aby goprzekonywać, że nie ma racji.- Zoey i twój ojciec i tak będą cierpieć - przerwał ciszę Aowczy.- Ale to twoje zdanie jest tu najważniejsze,Jonas.Możesz to wszystko zostawić, jak jest, jeśli taka twoja wola.Patrzyłam w naznaczoną cierpieniem twarz Jonasa i czekałam na jego odpowiedz, nieświadomie przygryza-jąc dolną wargę.- I co potem? - spytała Arizona cicho, ledwie dosłyszalnie.- Zostawisz to i na tym koniec? Nie dostanieszdrugiej szansy.A prawda umrze razem z tobą, pomyślałam.Nie chciałam, żeby się poddał, chciałam, żeby walczył.- Zoey jest silniejsza, niż przypuszczasz - powiedziałam.- Ludzie tacy są.Spojrzał na mnie i zamrugał powiekami.- Powinna poznać prawdę - nalegałam.Zamknął oczy i skinął głową.- Czy to oznacza tak? - spytała Arizona.Idę z Phoeniksem do samochodu.Nie ma przeszłości ani przyszłości, jestem totalnie szczęśliwa.I totalnie zakochana - to na wypadek, gdybym jeszcze o tym nie wspominała.Kocham! Moje serce płonie.Szaleję ze szczęścia [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •