[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. I na pewno nie ma powodu, aby się wzajemnie oskarżać.Zadziałał przypadek, jakiś rachunekprawdopodobieństwa.Nie ma powodu, akurat, pomyślała.Oczywiście Rico będzie ją oskarżał,znajdzie wystarczające powody.Bo jakże śmiała zmarnować jego dziecko! Ona,jego nieudana niby-żona.Kontraktowa rodzicielka potomka.Doktor Sellers podniósł się i zaczął żegnać.Po chwili wyszedł.Jednak, o dziwo, Rico nie przystąpił do ataku.Nadal spoglądał w okno, stałdaleki i raczej smutny niż wściekły. Rico  odezwała się niepewna i wyciągnęła rękę.Nie odpowiedział na jej gest.Wtem dał się słyszeć płacz Lily i zabrzmiał tak, jakby to płakało to coś międzynimi, co na zawsze utracili.Teraz Rico poruszył się i spojrzał na Catherine.Potem sięgnął do szafy po koc.Nakrył swoją żonę i ruszył do drzwi. Proszę cię, nie wychodz  Podniosła głowę znad poduszki. Lity płacze. Ale przecież Jessica może się nią zająć. Jessica poszła po zakupy. Aha.Trudno.Chciałam cię tylko prosić, żebyś my się nawzajem nieoskarżali.Słyszałeś, co powiedział doktor Sellers.Nacisnął klamkę. Na razie odpoczywaj, Cathy  rzucił przez ramię. Rico!Nim zdążył wyjść, usłyszeli oboje gong do drzwi na dole. W dodatku ktoś się dobija  zamruczał Rico.  Muszę zejść. Dlaczego musisz? Ktoś z obsługi może otworzyć. Nikogo nie ma.Dałem wszystkim wychodne na cały weekend.OpróczJessiki.Zniknął, a ona opadła z powrotem na poduszkę.Nasłuchiwała.Lily ucichła, zato na parterze wszczął się jakiś hałas.Wkrótce głosy zaczęły się przybliżać.Zadudniły kroki na schodach.Usłyszała, jak Rico i Antonia spierają się ze sobą.Poruszyła się klamka wdrzwiach.Rico wpuścił macochę. Ona twierdzi, że musi cię zobaczyć  powiedział. Tłumaczyłem jej, że zle się czujesz, ale  Rozłożył ręce. Przepraszam  Antonia zawahała się w progu. Myślałam, że tu chodzi O jakieś wymówki, ale widzę  Więc z tą ciążą toprawda? A ja sądziłam, że pobraliście się tylko fikcyjnie, na pokaz.Byłam wbłędzie, moja wina  Spojrzała na Rica.Potem przeniosła wzrok na Catherine.Zbliżyła się i poklepała ją przyjaznie po ramieniu  No, nie martw się skarbie.Na pewno urodzisz jeszcze niejedno dziecko.Jesteś młoda, silna.Ale niezawracam ci już głowy, skoro zle się czujesz.Odwróciła się, by wyjść, lecz Catherine przywołała ją z powrotem. Antonio, chciałaś mi coś powiedzieć.To lepiej powiedz to od razu. Nie chcę być natrętna.Catherine uniosła się na poduszkach. Nie jest ze mną aż tak zle.W każdym razie nie fizycznie.To był przecieżdopiero szósty tydzień, nie szósty miesiąc.Jeszcze nie umieram.  Cóż  Antonia spojrzała na Rica.Podeszła do łóżka i przysiadła na jegobrzegu  Nie wiem, czy cię to pocieszy, ale mnie też się zdarzyło w życiustracić dziecko.Nawet niejedno.Rico przeczesał palcami włosy. To może wy tu sobie pogadajcie, a ja zajrzę do Lily  Ruszył w stronędrzwi. Nie, zostań  poprosiła go macocha. Bo właściwie i tobie miałabym cośdo powiedzenia.Rico przystanął niezdecydowany. Co do tych nienarodzonych dzieci  wzruszyła ramionami Antonia  możekiedy indziej o nich opowiem.Właściwie dobrze, że nie przyszły na świat, boMarco i Rico by ich nie zaakceptowali.A ja was, chłopcy, starałam się kochać.Tak  Skinęła głową w stronę pasierba  Tak jak kochałam i nadal kochamwaszego ojca.Rico słuchał nieporuszony. Wiem, że zraniłam twoją matkę  podjęła Antonia  %7łałuję tego, ale miłośćnie wybiera.Zakochałam się w Carlosie, z wzajemnością, i stąd to wszystko. W nim czy w jego pieniądzach  spytał kąśliwie Rico. Owszem, pieniądze też lubię  przyznała się starsza pani. Ale nigdy niena pierwszym miejscu. Nie na pierwszym? Słowo daję, że nie.A przy okazji powiem, że myliłam się, pomawiając cię,Rico, O chęć zrujnowania ojca przez wykup akcji.Teraz wiem, że ratowałeśtylko przedsiębiorstwo.Twarz Rica wykrzywił grymas. No dobrze.Ale czy właśnie z tymi rewelacjami wybrałaś się do nas dzisiaj?  Czemu jesteś taki szorstki  wtrąciła się Catherine  Przepraszam cię wjego imieniu, Antonio. Nie przepraszaj jej za mnie  Rico oparł się plecami o ścianę i zaplótłramiona. Czuję, że ona jak zwykle coś knuje, i nie wierzę wiej dobreintencje.Jeśli chodzi o mnie, jestem na nią odporny, ale  spojrzał na macochę gdybyś zamierzała zranić teraz moją żonę, to ci nie daruję [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •