[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Po podpisaniu wstÄ™pnej umowy, tego samego dnia wieczorem Alan zabraÅ‚ Stacy'ego na uroczystÄ… kolacjÄ™, na której Å›wiÄ™towali swój sukces.Alan, podobnie jak to już przedtem bywaÅ‚o, wprawiÅ‚ wÅ‚aÅ›cicieli zakÅ‚adów Outhwaite'a w osÅ‚upienie.Po jego wyjÅ›ciu obwiniali siÄ™ wzajemnie i zÅ‚orzeczyli przeklÄ™temu smarkaczowi,który pokierowaÅ‚ caÅ‚Ä… sprawÄ… daleko sprytniej, niż siÄ™ możnabyÅ‚o po nim spodziewać.Kto, u diabÅ‚a, mógÅ‚ przewidzieć, żedowie siÄ™ tak dużo i tak szybko, mimo iż zachowywaÅ‚ siÄ™ jakpajac.W trakcie tÄ™giej popijawy w zajezdzie, w którym siÄ™ zatrzymali, Alan wyjÄ…Å‚ z kieszeni notes Stacy'ego i zaczÄ…Å‚ czytaćz niego uroczystym gÅ‚osem:- Pan jest moim pasterzem, panie Outhwaite - Stacy Trenttak wÅ‚aÅ›nie zanotowaÅ‚ - a moja ukochana ma tak cudowne piersi, jak powiada Owidiusz, że nawet pan, panie Outhwaite, byÅ‚bywielce zadziwiony".- Po czym wrzuciÅ‚ notes do kominka, kuwielkiemu rozczarowaniu Stacy'ego, który chciaÅ‚ zachować gojako pamiÄ…tkÄ™.Alan zaÅ›, nieco podpity, spojrzaÅ‚ w oczy Sta¬cy'ego i powiedziaÅ‚: - Najlepszy dowód w takim wypadku, tobrak dowodu", to kolejna maksyma Patriarchy.Po prostu zapamiÄ™taj, jak siÄ™ pilnowali przy tobie, zupeÅ‚nie nie zwracajÄ…c uwagi na to, co ja robiÅ‚em.A teraz, Stacy, pij, bo masz siÄ™ dziÅ› wieczór upić!Wszyscy domownicy w Tempie Hatton polubili Alana.Wszyscy oprócz Roberta Harshawa, który go znienawidziÅ‚, i żywiÄ…cego podobne uczucia Nata, chÅ‚opaka stajennego, spoglÄ…dajÄ…cego wrogo za każdym razem, gdy Alan przychodziÅ‚ dostajni, by popatrzeć lub pomóc przy ukÅ‚adaniu oraz pielÄ™gnacjikoni.Ponieważ jeden z robotników w majÄ…tku byÅ‚ pięściarzem,Alan wstawaÅ‚ wczeÅ›nie rano i rozebrany do pasa, walczyÅ‚ z nimdla wprawy i dla odmiany po walkach z Gurneyem.Nat nienawidziÅ‚ Alana i za to.W duchu uważaÅ‚ go za brutala, który miaÅ‚czelność zalecać siÄ™ do Eleanor i w dodatku zdobyÅ‚ jej wzajemność.Na drugi dzieÅ„ po powrocie Alana z Bradford Eleanor przedÅ›niadaniem poszÅ‚a do stajni.PÅ‚atek Zniegu, stary kucyk, na którym jezdziÅ‚a jako dziewczynka, zachorowaÅ‚, chciaÅ‚a wiÄ™csprawdzić, w jakim stanie znajduje siÄ™ zwierzÄ™.Gdy weszÅ‚a do stajni, spotkaÅ‚a Nata.NiósÅ‚ wiadro z wodÄ…,które na jej widok odstawiÅ‚ na ziemiÄ™.Eleanor ledwie widoczniemu siÄ™ odkÅ‚oniÅ‚a, myÅ›lÄ…c o swoim kucyku.Jej obojÄ™tność, takróżna od ich dawnej zażyÅ‚oÅ›ci, mocno zabolaÅ‚a chÅ‚opaka.NatoczywiÅ›cie domyÅ›laÅ‚ siÄ™ powodu jej zachowania.- Czy mogÄ™ coÅ› powiedzieć, panno Eleanor - odezwaÅ‚ siÄ™proszÄ…cym tonem.Tym razem udaÅ‚o mu siÄ™ zwrócić na siebie jej uwagÄ™.- SÅ‚ucham ciÄ™, Nat - uÅ›miechnęła siÄ™ do niego, ostateczniebyÅ‚ dawnym towarzyszem jej zabaw.- O co chodzi?Mimo uprzejmych słów pozostaÅ‚a tak obojÄ™tna, że ogarnęłago zÅ‚ość, tak iż trudem nad sobÄ… panowaÅ‚.- Przepraszam za Å›miaÅ‚ość - zaczÄ…Å‚ ochryple - ale panienkaprzyjazni siÄ™ z tym mÅ‚odym Australijczykiem, którego sprowadziÅ‚ tu pan Ned.UÅ›miech znikÅ‚ z twarzy Eleanor.- Nie mam ochoty z tobÄ… o tym mówić, Nat.Powiedziawszy to, zamierzaÅ‚a odejść, ale on z niebywaÅ‚Ä…czelnoÅ›ciÄ… chwyciÅ‚ jÄ… za ramiÄ™.Nie kryjÄ…c zdumienia i zaskoczenia, Eleanor spojrzaÅ‚a na rÄ™kÄ™ zuchwalca.Nat puÅ›ciÅ‚ jej ramiÄ™i cofnÄ…Å‚ siÄ™ o krok.- Niech pani siÄ™ z nim nie zadaje, panno Eleanor.On niepasuje do takiej damy jak pani.WidziaÅ‚em, jak walczyÅ‚ na pięściz Ralfem.To nieokrzesany brutal, grozny bokser.MówiÄ…, że je-go ojciec byÅ‚ skazaÅ„cem.On nie jest dla pani - powtórzyÅ‚, zbliżajÄ…c siÄ™ ponownie.- Dość tego, Nat! Odejdz, proszÄ™.Już i tak za dużo powiedziaÅ‚eÅ›.JeÅ›li natychmiast odejdziesz, zapomnÄ™, co mówiÅ‚eÅ›.- Nie odejdÄ™, póki nie skoÅ„czÄ™.- ByÅ‚ tak blisko, że tym razem oparÅ‚ obie rÄ™ce na jej ramionach.Eleanor przerażona bliskoÅ›ciÄ… Nata i dzikim wyrazem jegooczu cofnęła siÄ™ i wtedy usÅ‚yszaÅ‚a za sobÄ… czyjÅ› gÅ‚os:- Co tu siÄ™ dzieje, Swain? WidzÄ™, że siÄ™ trochÄ™ zapomniaÅ‚eÅ›.Gdy siÄ™ oboje odwrócili, ujrzeli Alana, ale to nie byÅ‚ ten Alan,którego znaÅ‚a dotÄ…d Eleanor.MiaÅ‚ na sobie baweÅ‚niane brÄ…zowespodnie, baweÅ‚nianÄ… biaÅ‚Ä… koszulÄ™ bez koÅ‚nierza i buty z takcienkiej i miÄ™kkiej skóry, że przypominaÅ‚y kapcie.Mokre wÅ‚osyprzylegaÅ‚y gÅ‚adko do gÅ‚owy.Surowy a zarazem grozny wyraz twarzy czyniÅ‚ go podobnym do sir Beauchampa, ojca sir Harta.Eleanor aż zadrżaÅ‚a,widzÄ…c, jak zesztywniaÅ‚ z gniewu.- Nie miaÅ‚em zamiaru skrzywdzić panienki - powiedziaÅ‚Nat, szybko siÄ™ odsuwajÄ…c.- Nie odważyÅ‚byÅ› siÄ™ na to - odrzekÅ‚ Alan.- A teraz przeproÅ› natychmiast pannÄ™ Hatton.- Nie mam za co - wychrypiaÅ‚ Nat.- Nie zamierzaÅ‚em jejskrzywdzić.Może mnie pan bić, bo jest pan dwa razy wiÄ™kszyode mnie.Ja znam jÄ… dÅ‚użej niż pan.Pan na niÄ… nie zasÅ‚uguje.Ona powinna poÅ›lubić dżentelmena, a pan nim nie jest.Ostatnie sÅ‚owa zmroziÅ‚y Alana, który, odetchnÄ…wszy gÅ‚Ä™boko, rzekÅ‚:- To o to chodzi.? - SpojrzaÅ‚ na Eleanor.Przez moment zastanawiaÅ‚ siÄ™, czy ma powiedzieć o incydencie sir Hartowi? CzychÅ‚opak nie powinien być zwolniony? Czy można mu zaufać, żenie zrobi tego wiÄ™cej? - Masz racjÄ™ - zwróciÅ‚ siÄ™ po namyÅ›le doNata.- Nie bÄ™dÄ™ siÄ™ z tobÄ… biÅ‚.JesteÅ› dla mnie za maÅ‚y.- To moja wina - odezwaÅ‚a siÄ™ żaÅ‚oÅ›nie Eleanor.- KiedyÅ›razem siÄ™ bawiliÅ›my.- DomyÅ›liÅ‚em siÄ™ tego - rzekÅ‚ miÄ™kko Alan.- Ale to siÄ™ jużskoÅ„czyÅ‚o.On tu nie może pozostać.- Mam stracić pannÄ™ Eleanor i pracÄ™?! - zawoÅ‚aÅ‚ Nat, niepanujÄ…c nad sobÄ….- ZnajdÄ™ ci pracÄ™, ale nie tutaj - zapewniÅ‚ chÅ‚opaka Alan.- No, tak.- W gÅ‚osie Nata zabrzmiaÅ‚a gorycz.- Pan wszystko potrafi zaÅ‚atwić.SÅ‚yszaÅ‚em, jak opowiadaÅ‚ o tym paÅ„ski lokaj.Pan Alan zrobiÅ‚ to, pan Alan zrobiÅ‚ tamto.Mnie proszÄ™ zostawić w spokoju.- MyÅ›lÄ™ jednak, że skorzystasz z mojej pomocy - powiedziaÅ‚ Alan z naciskiem.- JeÅ›li poinformujÄ™ sir Harta o twoimzachowaniu wobec panny Eleanor, zostaniesz natychmiastwyrzucony bez żadnych rekomendacji.Drugie wyjÅ›cie z tejsytuacji to zgoda na podjÄ™cie pracy, którÄ… znajdÄ™ dla ciebiei twojej dziewczyny.Gurney mówiÅ‚ mi, że masz tu dziewczynÄ™.- Pan wszystko wie, prawda?- Nie wszystko, ale to wiem.WiÄ™c jak?- Mam w tym momencie dokonać wyboru?- Sam siebie wpÄ™dziÅ‚eÅ› w tarapaty.- Czy on musi odejść? - zapytaÅ‚a pobladÅ‚a Eleanor.- Mieszka tu od urodzenia i kocha tÄ™ okolicÄ™.- SpojrzaÅ‚a na Alanai zrozumiaÅ‚a, że nie ma innego wyjÅ›cia.- Masz racjÄ™.O Boże,Nat, tak mi przykro [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl centka.pev.pl
.Po podpisaniu wstÄ™pnej umowy, tego samego dnia wieczorem Alan zabraÅ‚ Stacy'ego na uroczystÄ… kolacjÄ™, na której Å›wiÄ™towali swój sukces.Alan, podobnie jak to już przedtem bywaÅ‚o, wprawiÅ‚ wÅ‚aÅ›cicieli zakÅ‚adów Outhwaite'a w osÅ‚upienie.Po jego wyjÅ›ciu obwiniali siÄ™ wzajemnie i zÅ‚orzeczyli przeklÄ™temu smarkaczowi,który pokierowaÅ‚ caÅ‚Ä… sprawÄ… daleko sprytniej, niż siÄ™ możnabyÅ‚o po nim spodziewać.Kto, u diabÅ‚a, mógÅ‚ przewidzieć, żedowie siÄ™ tak dużo i tak szybko, mimo iż zachowywaÅ‚ siÄ™ jakpajac.W trakcie tÄ™giej popijawy w zajezdzie, w którym siÄ™ zatrzymali, Alan wyjÄ…Å‚ z kieszeni notes Stacy'ego i zaczÄ…Å‚ czytaćz niego uroczystym gÅ‚osem:- Pan jest moim pasterzem, panie Outhwaite - Stacy Trenttak wÅ‚aÅ›nie zanotowaÅ‚ - a moja ukochana ma tak cudowne piersi, jak powiada Owidiusz, że nawet pan, panie Outhwaite, byÅ‚bywielce zadziwiony".- Po czym wrzuciÅ‚ notes do kominka, kuwielkiemu rozczarowaniu Stacy'ego, który chciaÅ‚ zachować gojako pamiÄ…tkÄ™.Alan zaÅ›, nieco podpity, spojrzaÅ‚ w oczy Sta¬cy'ego i powiedziaÅ‚: - Najlepszy dowód w takim wypadku, tobrak dowodu", to kolejna maksyma Patriarchy.Po prostu zapamiÄ™taj, jak siÄ™ pilnowali przy tobie, zupeÅ‚nie nie zwracajÄ…c uwagi na to, co ja robiÅ‚em.A teraz, Stacy, pij, bo masz siÄ™ dziÅ› wieczór upić!Wszyscy domownicy w Tempie Hatton polubili Alana.Wszyscy oprócz Roberta Harshawa, który go znienawidziÅ‚, i żywiÄ…cego podobne uczucia Nata, chÅ‚opaka stajennego, spoglÄ…dajÄ…cego wrogo za każdym razem, gdy Alan przychodziÅ‚ dostajni, by popatrzeć lub pomóc przy ukÅ‚adaniu oraz pielÄ™gnacjikoni.Ponieważ jeden z robotników w majÄ…tku byÅ‚ pięściarzem,Alan wstawaÅ‚ wczeÅ›nie rano i rozebrany do pasa, walczyÅ‚ z nimdla wprawy i dla odmiany po walkach z Gurneyem.Nat nienawidziÅ‚ Alana i za to.W duchu uważaÅ‚ go za brutala, który miaÅ‚czelność zalecać siÄ™ do Eleanor i w dodatku zdobyÅ‚ jej wzajemność.Na drugi dzieÅ„ po powrocie Alana z Bradford Eleanor przedÅ›niadaniem poszÅ‚a do stajni.PÅ‚atek Zniegu, stary kucyk, na którym jezdziÅ‚a jako dziewczynka, zachorowaÅ‚, chciaÅ‚a wiÄ™csprawdzić, w jakim stanie znajduje siÄ™ zwierzÄ™.Gdy weszÅ‚a do stajni, spotkaÅ‚a Nata.NiósÅ‚ wiadro z wodÄ…,które na jej widok odstawiÅ‚ na ziemiÄ™.Eleanor ledwie widoczniemu siÄ™ odkÅ‚oniÅ‚a, myÅ›lÄ…c o swoim kucyku.Jej obojÄ™tność, takróżna od ich dawnej zażyÅ‚oÅ›ci, mocno zabolaÅ‚a chÅ‚opaka.NatoczywiÅ›cie domyÅ›laÅ‚ siÄ™ powodu jej zachowania.- Czy mogÄ™ coÅ› powiedzieć, panno Eleanor - odezwaÅ‚ siÄ™proszÄ…cym tonem.Tym razem udaÅ‚o mu siÄ™ zwrócić na siebie jej uwagÄ™.- SÅ‚ucham ciÄ™, Nat - uÅ›miechnęła siÄ™ do niego, ostateczniebyÅ‚ dawnym towarzyszem jej zabaw.- O co chodzi?Mimo uprzejmych słów pozostaÅ‚a tak obojÄ™tna, że ogarnęłago zÅ‚ość, tak iż trudem nad sobÄ… panowaÅ‚.- Przepraszam za Å›miaÅ‚ość - zaczÄ…Å‚ ochryple - ale panienkaprzyjazni siÄ™ z tym mÅ‚odym Australijczykiem, którego sprowadziÅ‚ tu pan Ned.UÅ›miech znikÅ‚ z twarzy Eleanor.- Nie mam ochoty z tobÄ… o tym mówić, Nat.Powiedziawszy to, zamierzaÅ‚a odejść, ale on z niebywaÅ‚Ä…czelnoÅ›ciÄ… chwyciÅ‚ jÄ… za ramiÄ™.Nie kryjÄ…c zdumienia i zaskoczenia, Eleanor spojrzaÅ‚a na rÄ™kÄ™ zuchwalca.Nat puÅ›ciÅ‚ jej ramiÄ™i cofnÄ…Å‚ siÄ™ o krok.- Niech pani siÄ™ z nim nie zadaje, panno Eleanor.On niepasuje do takiej damy jak pani.WidziaÅ‚em, jak walczyÅ‚ na pięściz Ralfem.To nieokrzesany brutal, grozny bokser.MówiÄ…, że je-go ojciec byÅ‚ skazaÅ„cem.On nie jest dla pani - powtórzyÅ‚, zbliżajÄ…c siÄ™ ponownie.- Dość tego, Nat! Odejdz, proszÄ™.Już i tak za dużo powiedziaÅ‚eÅ›.JeÅ›li natychmiast odejdziesz, zapomnÄ™, co mówiÅ‚eÅ›.- Nie odejdÄ™, póki nie skoÅ„czÄ™.- ByÅ‚ tak blisko, że tym razem oparÅ‚ obie rÄ™ce na jej ramionach.Eleanor przerażona bliskoÅ›ciÄ… Nata i dzikim wyrazem jegooczu cofnęła siÄ™ i wtedy usÅ‚yszaÅ‚a za sobÄ… czyjÅ› gÅ‚os:- Co tu siÄ™ dzieje, Swain? WidzÄ™, że siÄ™ trochÄ™ zapomniaÅ‚eÅ›.Gdy siÄ™ oboje odwrócili, ujrzeli Alana, ale to nie byÅ‚ ten Alan,którego znaÅ‚a dotÄ…d Eleanor.MiaÅ‚ na sobie baweÅ‚niane brÄ…zowespodnie, baweÅ‚nianÄ… biaÅ‚Ä… koszulÄ™ bez koÅ‚nierza i buty z takcienkiej i miÄ™kkiej skóry, że przypominaÅ‚y kapcie.Mokre wÅ‚osyprzylegaÅ‚y gÅ‚adko do gÅ‚owy.Surowy a zarazem grozny wyraz twarzy czyniÅ‚ go podobnym do sir Beauchampa, ojca sir Harta.Eleanor aż zadrżaÅ‚a,widzÄ…c, jak zesztywniaÅ‚ z gniewu.- Nie miaÅ‚em zamiaru skrzywdzić panienki - powiedziaÅ‚Nat, szybko siÄ™ odsuwajÄ…c.- Nie odważyÅ‚byÅ› siÄ™ na to - odrzekÅ‚ Alan.- A teraz przeproÅ› natychmiast pannÄ™ Hatton.- Nie mam za co - wychrypiaÅ‚ Nat.- Nie zamierzaÅ‚em jejskrzywdzić.Może mnie pan bić, bo jest pan dwa razy wiÄ™kszyode mnie.Ja znam jÄ… dÅ‚użej niż pan.Pan na niÄ… nie zasÅ‚uguje.Ona powinna poÅ›lubić dżentelmena, a pan nim nie jest.Ostatnie sÅ‚owa zmroziÅ‚y Alana, który, odetchnÄ…wszy gÅ‚Ä™boko, rzekÅ‚:- To o to chodzi.? - SpojrzaÅ‚ na Eleanor.Przez moment zastanawiaÅ‚ siÄ™, czy ma powiedzieć o incydencie sir Hartowi? CzychÅ‚opak nie powinien być zwolniony? Czy można mu zaufać, żenie zrobi tego wiÄ™cej? - Masz racjÄ™ - zwróciÅ‚ siÄ™ po namyÅ›le doNata.- Nie bÄ™dÄ™ siÄ™ z tobÄ… biÅ‚.JesteÅ› dla mnie za maÅ‚y.- To moja wina - odezwaÅ‚a siÄ™ żaÅ‚oÅ›nie Eleanor.- KiedyÅ›razem siÄ™ bawiliÅ›my.- DomyÅ›liÅ‚em siÄ™ tego - rzekÅ‚ miÄ™kko Alan.- Ale to siÄ™ jużskoÅ„czyÅ‚o.On tu nie może pozostać.- Mam stracić pannÄ™ Eleanor i pracÄ™?! - zawoÅ‚aÅ‚ Nat, niepanujÄ…c nad sobÄ….- ZnajdÄ™ ci pracÄ™, ale nie tutaj - zapewniÅ‚ chÅ‚opaka Alan.- No, tak.- W gÅ‚osie Nata zabrzmiaÅ‚a gorycz.- Pan wszystko potrafi zaÅ‚atwić.SÅ‚yszaÅ‚em, jak opowiadaÅ‚ o tym paÅ„ski lokaj.Pan Alan zrobiÅ‚ to, pan Alan zrobiÅ‚ tamto.Mnie proszÄ™ zostawić w spokoju.- MyÅ›lÄ™ jednak, że skorzystasz z mojej pomocy - powiedziaÅ‚ Alan z naciskiem.- JeÅ›li poinformujÄ™ sir Harta o twoimzachowaniu wobec panny Eleanor, zostaniesz natychmiastwyrzucony bez żadnych rekomendacji.Drugie wyjÅ›cie z tejsytuacji to zgoda na podjÄ™cie pracy, którÄ… znajdÄ™ dla ciebiei twojej dziewczyny.Gurney mówiÅ‚ mi, że masz tu dziewczynÄ™.- Pan wszystko wie, prawda?- Nie wszystko, ale to wiem.WiÄ™c jak?- Mam w tym momencie dokonać wyboru?- Sam siebie wpÄ™dziÅ‚eÅ› w tarapaty.- Czy on musi odejść? - zapytaÅ‚a pobladÅ‚a Eleanor.- Mieszka tu od urodzenia i kocha tÄ™ okolicÄ™.- SpojrzaÅ‚a na Alanai zrozumiaÅ‚a, że nie ma innego wyjÅ›cia.- Masz racjÄ™.O Boże,Nat, tak mi przykro [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]