[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ale to by zniszczyło ich obraz Martina, zbrukało jegopamięć, a przecież nie zasłużyli na to.Nie zrobili nic złegopoza tym, że za bardzo go kochali i pozwalali mu nawszystko.- Mogłaby z niej być świetna pływaczka - dodała Dore-en, a Stephanie zamknęła oczy, modląc się o cierpliwość.Wyruszając wieczorem do pracy, była zmęczona, spięta ipełna obaw.- Gdyby pojawił się Harry Pritchard - powiedziała Re-bece - nie chcę go widzieć pod żadnym pozorem.- Dobra - odparła Rebeka, ale ostrzeżenie okazało sięniepotrzebne, bowiem Harry nie przyszedł.Steph nie była pewna, czy cieszyć się, czy złościć z tegopowodu.Nie chciała go widzieć, ale z drugiej strony wo-lałaby sobie ulżyć i powiedzieć mu, co o nim myśli.W przychodni wrzało od domysłów i plotek.A to, że zo-stała ponownie sprzedana, że wkrótce zostanie zamknięta,że nie będzie przyjmować pacjentów płacących ryczałtowąopłatę pokrywaną przez kasę chorych.Uprzedzona przezzmienników nocna zmiana zebrała się w pokoju lekarskim,obracając w palcach koperty, ociągając się z ich otwarciem.No i stało się! Znajdujące się w środku pismo infor-mowało, że przychodnia jest nierentowna i że właściciele sązmuszeni przerwać jej działalność.Od tej niedzieli! Niedzielna nocna zmiana jest ostatnia, aod poniedziałku przychodnia będzie zamknięta.Steph ze zdumieniem wpatrywała się w treść notatki,pewna, że to jakaś pomyłka, i dopiero głośny szloch Rebekiwskazał, że i ona otrzymała taką samą informację.SR - To jakaś bzdura - powiedział Collin, drugi lekarz znocnej zmiany.- Nie można ot tak sobie zamknąć takiegomiejsca.A co z pacjentami, co z ludzmi, którzy potrzebująnatychmiastowej pomocy? I dokąd mają się udać? Do pań-stwowego szpitala, dziesięć kilometrów stąd, gdzie będączekać Bóg wie ile, zanim zostaną przyjęci?- Jesteś stanowczo lepszym człowiekiem ode mnie -odezwała się Stephanie.- Bo ja myślę tylko o tym, gdzieznajdę pracę, a nie o tym, dokąd udadzą się pacjenci.- Sądzę, że zwrócę się do agencji - powiedział Collin.-Miewają propozycje pracy na nocnej zmianie w szpitalnympogotowiu.Uśmiechnął się pokrzepiająco do Stephanie.- Mogłabyś i ty z tego skorzystać - dodał, ale Stephaniepotrząsnęła głową.- Dyżury są niekorzystnie ustawione - westchnęła.-Niemogłabym przebywać z Fanny wtedy, kiedy jestem jej po-trzebna.- To przez tego gościa! - mruknęła Rebeka, zwracającsię do Stephanie.- Twojego przyjaciela Harry'ego.- Nie! - zaprotestowała bez namysłu, ale gdy w tej samejchwili poczuła ucisk w dołku, uznała, że może nie ma racji.Harry miał się rozejrzeć, jak działa przychodnia.Aleprzecież nie dla siebie.Więc ktoś za tym stoi! Kim są nowiwłaściciele?Nagle skojarzyła wymówienie z wizytą Harry'ego uQuayle'ów i żołądek podjechał jej do gardła.Czyżby wojna wypowiedziana jej przez Quayle'ówwkroczyła już w taki etap, że Bob wykupił przychodnię izamknął po to, żeby pozbawić ją pracy? I zmusić, żeby za-mieszkały z Fanny u nich i przeszły na ich utrzymanie?Przepracowała noc, a rano wiedziała już dokładnie, ko-mu zawdzięcza swoją obecną sytuację.Bob wspomniał cośSR o pracy Harry'ego w nowym szpitalu.Pomyślała, że możetam dadzą jej numer jego telefonu.Ale przy łzawym pożegnaniu z Rebeką i zapewnieniu, żepozostaną w kontakcie, przypadek oszczędził Stephanietelefonowania.- Powinnyśmy pojechać na górę i powiedzieć temuHarry'emu Pritchardowi, co o nim myślimy - oświadczyłaRebeka.- Na górę? - jak echo powtórzyła Stephanie.- Harrymieszka w tym budynku?- Nie wiedziałaś? - zdziwiła się Rebeka.- Zresztą mo-żesz nie wiedzieć, ale kiedy przyszedł tu pierwszy raz, po-wiedział, że zjechał z góry, a ja go zapytałam, gdzie miesz-ka [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •