[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Załó my, e jakiczłowiek posługuje si nazw „Cyceron” jako skrótem deskrypcji: „człowiek, który jakopierwszy oskar ył Katylin ”.Nie ulega w tpliwo ci, e u ytkownik ten mo e wypowiedziesensowne zdanie: „Cyceron nie był pierwszym człowiekiem, który oskar ył Katylin ”, i e wpewnych okoliczno ciach, byłoby to zdanie prawdziwe.Pewnego dnia historycy moglibypoinformowa nas o tym, e mylili my si co do wydarze z ycia Cycerona.Zgodnie z teorideskrypcji, nasz u ytkownik nazwy „Cyceron” powinien jednak uzna raczej zdanie „Cyce-ron nie istniał”.Była to przecie jedyna deskrypcja, jak dysponował.Próba załatania tejdziury w postaci przyj cia, e znaczeniem nazwy własnej jest w miejsce pojedynczej de-skrypcji pewna ich wi zka wydaje si by jedynie przedłu aniem agonii tej teorii.Wymuszaona na nas jedynie konstrukcj coraz bardziej nieprawdopodobnych, cho nadal mo liwychkontrprzykładów.Wszystkie informacje o Cyceronie, ł cznie z t , e nazywał si on Cyce-ron61 mogłyby okaza si fałszywe, ale my nadal mogliby my niezgodnie z teori deskrypcjiutrzymywa , e okazały si one fałszywe „o Cyceronie”.Jak wida , niezwykle obfitym ró-dłem dyskredytuj cych teori deskrypcji kontrprzykładów okazuj si by konteksty modal-ne.Dodatkowym kłopotem jest to, e w przypadku nazw własnych nie tylko filozofowie prze-jawiaj spore inklinacje do „gdybania”.Ludzie cz sto zastanawiaj si nad tym, czy czyjelosy potoczyłyby si inaczej, nierzadko dopuszczaj c niezachodzenie tak wielu faktów, egdyby teoria deskrypcji dawała rzeczywisty obraz posługiwania si nazwami, to odniesieniedo konkretnej osoby nie powinno by ju mo liwe.Co gorsza, nie tylko gdybanie jest tu za-gro eniem.Filozofowie zakładaj cy, e ludzie posługuj cy si nazw „Cyceron” dysponujdeskrypcj w rodzaju „człowiek, który jako pierwszy oskar ył Katylin ” przejawiaj zbytnioptymizm co do powszechnej znajomo ci historii staro ytnej.Wi kszo osób wie tylko, ebył to „jaki rzymski mówca”.Wydaje si jednak, e nie powiedzieliby my, e mówi c oCyceronie nie odnosz si oni wła nie do niego.Intuicje nietrudno tu wzbudzi.Załó my, ekto dysponuj cy tylko t deskrypcj mówi: „Chciałbym dowiedzie si czego wi cej o Cy-ceronie”.Czy chodzi mu o informacje na temat jakiegokolwiek mówcy rzymskiego? Oczywi-cie nie.Co wi cej, jak zauwa a Kripke, wiele deskrypcji pretenduj cych do miana znaczenianazw własnych, zawiera w swym obr bie inne nazwy własne – tak jest cho by z nasz de-61 W rzeczywisto ci w tym przypadku nie potrzebujemy nawet odwoływa si do sytuacji kontrfaktycznych.Cyceron nie rozpoznałby swego imienia wymawianego w spolszczonej wersji.135skrypcj „człowiek, który jako pierwszy oskar ył Katylin ”.Aby deskrypcja ta ustalała od-niesienie człowiek posługuj cy si ni do tego celu musi wiedzie o Katylinie co wi cej nijedynie to, e jest to „człowiek oskar ony przez Cycerona”.Przykłady dyskredytuj ce teori deskrypcji, którymi racz nas Kripke i Putnam mogsprowokowa nast puj c w tpliwo.Wszystkie one opieraj si na tym, e wypowiadaj cjakie zdanie odnosimy si , zgodnie z teori deskrypcji, do jakiego przedmiotu X, a w rze-czywisto ci byliby my skłonni uzna , e wcale si do niego nie odnosimy.Odnosimy si dojakiego innego przedmiotu Y.Sk d wła ciwie wiemy, e „tak naprawd ” odnosimy si do Ya nie do X? Czy mamy jaki niezale ny od przyj tej teorii, metafizyczny wgl d w to, do któ-rych przedmiotów odnosz si słowa? Kripke i Putnam odwołaliby si tu zapewne do intuicjilingwistycznej62, która podpowiada nam wła ciwe rozwi zanie, ale czy jest to przekonuj caodpowied ? My l , e mo na unikn odwoływania si do intuicji mówi c po prostu, e teo-ria deskrypcji nie daje spójnego opisu ludzkich zachowa j zykowych.Sugeruje nam ona codo nich bł dne przewidywania.Sugeruje na przykład, e je li człowiek, który posługuje sinazw „Arystoteles” i dysponuje jedynie deskrypcj „nauczyciel Aleksandra” (o czym mo-emy dowiedzie si zadaj c mu odpowiednie pytania) zaakceptuje zdanie „Okazało si , eArystoteles nie był nauczycielem Aleksandra” to powinien równie zaakceptowa zdanie„Okazało si , e Arystoteles nie istnieje” — oka e si to jednak niezgodne z jego rzeczywi-stym zachowaniem.To, e teoria deskrypcji nie sprawdza si w przypadku nazw własnych nie powinnonas dziwi.Jak wspomniałem wcze niej, jest to model teorii zapo yczony z teorii dotycz -cych nazw ogólnych.Okazuje si jednak, e ten importowany towar ju wcze niej wykazywałobjawy nadpsucia.Teoria nazw ogólnych jako wyra e posiadaj cych znaczenie w postacizestawu koniecznych i wystarczaj cych warunków wyznaczaj cych odniesienie tych nazw, wwielu przypadkach w ogóle nie opisuje tego mechanizmu zgodnie z rzeczywistym u yciemj zyka.Czy posiadanie ółtego koloru nale y do znaczenia słowa „złoto”? Kant uwa ał, etak.Wiele osób nadal podałoby posiadanie koloru ółtego jako czznaczenia tego słowa63 [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl centka.pev.pl
.Załó my, e jakiczłowiek posługuje si nazw „Cyceron” jako skrótem deskrypcji: „człowiek, który jakopierwszy oskar ył Katylin ”.Nie ulega w tpliwo ci, e u ytkownik ten mo e wypowiedziesensowne zdanie: „Cyceron nie był pierwszym człowiekiem, który oskar ył Katylin ”, i e wpewnych okoliczno ciach, byłoby to zdanie prawdziwe.Pewnego dnia historycy moglibypoinformowa nas o tym, e mylili my si co do wydarze z ycia Cycerona.Zgodnie z teorideskrypcji, nasz u ytkownik nazwy „Cyceron” powinien jednak uzna raczej zdanie „Cyce-ron nie istniał”.Była to przecie jedyna deskrypcja, jak dysponował.Próba załatania tejdziury w postaci przyj cia, e znaczeniem nazwy własnej jest w miejsce pojedynczej de-skrypcji pewna ich wi zka wydaje si by jedynie przedłu aniem agonii tej teorii.Wymuszaona na nas jedynie konstrukcj coraz bardziej nieprawdopodobnych, cho nadal mo liwychkontrprzykładów.Wszystkie informacje o Cyceronie, ł cznie z t , e nazywał si on Cyce-ron61 mogłyby okaza si fałszywe, ale my nadal mogliby my niezgodnie z teori deskrypcjiutrzymywa , e okazały si one fałszywe „o Cyceronie”.Jak wida , niezwykle obfitym ró-dłem dyskredytuj cych teori deskrypcji kontrprzykładów okazuj si by konteksty modal-ne.Dodatkowym kłopotem jest to, e w przypadku nazw własnych nie tylko filozofowie prze-jawiaj spore inklinacje do „gdybania”.Ludzie cz sto zastanawiaj si nad tym, czy czyjelosy potoczyłyby si inaczej, nierzadko dopuszczaj c niezachodzenie tak wielu faktów, egdyby teoria deskrypcji dawała rzeczywisty obraz posługiwania si nazwami, to odniesieniedo konkretnej osoby nie powinno by ju mo liwe.Co gorsza, nie tylko gdybanie jest tu za-gro eniem.Filozofowie zakładaj cy, e ludzie posługuj cy si nazw „Cyceron” dysponujdeskrypcj w rodzaju „człowiek, który jako pierwszy oskar ył Katylin ” przejawiaj zbytnioptymizm co do powszechnej znajomo ci historii staro ytnej.Wi kszo osób wie tylko, ebył to „jaki rzymski mówca”.Wydaje si jednak, e nie powiedzieliby my, e mówi c oCyceronie nie odnosz si oni wła nie do niego.Intuicje nietrudno tu wzbudzi.Załó my, ekto dysponuj cy tylko t deskrypcj mówi: „Chciałbym dowiedzie si czego wi cej o Cy-ceronie”.Czy chodzi mu o informacje na temat jakiegokolwiek mówcy rzymskiego? Oczywi-cie nie.Co wi cej, jak zauwa a Kripke, wiele deskrypcji pretenduj cych do miana znaczenianazw własnych, zawiera w swym obr bie inne nazwy własne – tak jest cho by z nasz de-61 W rzeczywisto ci w tym przypadku nie potrzebujemy nawet odwoływa si do sytuacji kontrfaktycznych.Cyceron nie rozpoznałby swego imienia wymawianego w spolszczonej wersji.135skrypcj „człowiek, który jako pierwszy oskar ył Katylin ”.Aby deskrypcja ta ustalała od-niesienie człowiek posługuj cy si ni do tego celu musi wiedzie o Katylinie co wi cej nijedynie to, e jest to „człowiek oskar ony przez Cycerona”.Przykłady dyskredytuj ce teori deskrypcji, którymi racz nas Kripke i Putnam mogsprowokowa nast puj c w tpliwo.Wszystkie one opieraj si na tym, e wypowiadaj cjakie zdanie odnosimy si , zgodnie z teori deskrypcji, do jakiego przedmiotu X, a w rze-czywisto ci byliby my skłonni uzna , e wcale si do niego nie odnosimy.Odnosimy si dojakiego innego przedmiotu Y.Sk d wła ciwie wiemy, e „tak naprawd ” odnosimy si do Ya nie do X? Czy mamy jaki niezale ny od przyj tej teorii, metafizyczny wgl d w to, do któ-rych przedmiotów odnosz si słowa? Kripke i Putnam odwołaliby si tu zapewne do intuicjilingwistycznej62, która podpowiada nam wła ciwe rozwi zanie, ale czy jest to przekonuj caodpowied ? My l , e mo na unikn odwoływania si do intuicji mówi c po prostu, e teo-ria deskrypcji nie daje spójnego opisu ludzkich zachowa j zykowych.Sugeruje nam ona codo nich bł dne przewidywania.Sugeruje na przykład, e je li człowiek, który posługuje sinazw „Arystoteles” i dysponuje jedynie deskrypcj „nauczyciel Aleksandra” (o czym mo-emy dowiedzie si zadaj c mu odpowiednie pytania) zaakceptuje zdanie „Okazało si , eArystoteles nie był nauczycielem Aleksandra” to powinien równie zaakceptowa zdanie„Okazało si , e Arystoteles nie istnieje” — oka e si to jednak niezgodne z jego rzeczywi-stym zachowaniem.To, e teoria deskrypcji nie sprawdza si w przypadku nazw własnych nie powinnonas dziwi.Jak wspomniałem wcze niej, jest to model teorii zapo yczony z teorii dotycz -cych nazw ogólnych.Okazuje si jednak, e ten importowany towar ju wcze niej wykazywałobjawy nadpsucia.Teoria nazw ogólnych jako wyra e posiadaj cych znaczenie w postacizestawu koniecznych i wystarczaj cych warunków wyznaczaj cych odniesienie tych nazw, wwielu przypadkach w ogóle nie opisuje tego mechanizmu zgodnie z rzeczywistym u yciemj zyka.Czy posiadanie ółtego koloru nale y do znaczenia słowa „złoto”? Kant uwa ał, etak.Wiele osób nadal podałoby posiadanie koloru ółtego jako czznaczenia tego słowa63 [ Pobierz całość w formacie PDF ]