[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Bardzo mądrze.Naprawdę.Aż dziw, że potrzebujecie usług najlepszej brytyjskiej agencjireklamowej - powiedziała impulsywnie.- Samochód jest.- Zdanie pozostało nie dokończone, bo Francesca odepchnęła ramię Lucasa.- Bardzo dziękuję, panie Chant, ale wolę jechać taksówką.- Uśmiechnęła się smętnie i przyjrzałachudej, niepociągającej twarzy, tak kontrastującej z obliczem pracodawcy Chanta.Zniecierpliwionazwróciła się w stronę najbliższej połyskującej czernią taksówki.Chciała uciec, i to jak najszybciej, za-nim prasowe pieski dopadną ją i wyniuchają, że coś jest nie tak.Kiedy taksówka ruszyła, Francescawestchnęła z ulgą, ale skórzany uchwyt ściskała o wiele za mocno, jakby usiłując za wszelką cenęzapanować nad gniewnym rozczarowaniem.Kiedy otworzyła małą furtkę, ujrzała Michaela skulonego na stopniu przed domem.Francescaspojrzała na niego i poczuła ucisk w krtani.- Michael.- Wymówione przez nią imię zabrzmiało trochę jak echo, cicho i obco, zupełnie jakby bałasię brata zbudzić i dowiedzieć, dlaczego kuli się pod jej drzwiami niczym bezdomny sierota.Naty-chmiast podniósł głowę i Francesca uśmiechnęła się niepewnie, a on odwzajemnił uśmiech, prawieniewinnie, jakby wszystko było w porządku, jakby zawsze zapadający mrok wyrywał go z półsnu namarmurowym schodku domu Franceski.Pozwolił się wziąć za rękę i poprowadzić do wnętrza.Kiedyostre światło padło na jego twarz, Francescę ogarnęło smutne zdziwienie, że mogła porównywać brataz Matthiasem.Ogień i woda.Powrót wspomnień nie-spodziewanie rozproszył jej gniew, pozostawił tylko rozczarowanie i świadomość własnej słabości.Matthias dostrzegł wszystkie korzyści płynące ze spotkania wcześniej niż ona i zrobił z nich użytek.Aona zadowoliła się tylko częścią i wzięła ją dla siebie, bo tego akurat chciała.Czyżby traciławyczucie? Z olbrzymią wyrazistością zobaczyła w wyobrazni, jak jego dłonie wprawnie i zaborczoprzesuwają się po jej ciele, jak wyciąga rękę i kryje ją w jasnych włosach.I gdy wyobrażenie rozwiałosię, coś nadal rozpalało w niej pragnienie ujrzenia Matthiasa.- Przepraszam za to.- powiedział Michael łagodnie, wręcz potulnie, biorąc jej rozkojarzenie za zmie-szanie.- Wszystko w porządku, nie ma o czym mówić.Przez chwilę byłam bardzo daleko stąd.- Na jegotwarzy spostrzegła wielkie zmęczenie.- Zostaniesz u mnie, prawda? Jest mnóstwo miejsca.- Coś tak jakby skończyły mi się pieniądze.- odparł wymijająco.- Dam ci jeszcze trochę, ale dopiero rano, kiedy porządnie wypoczniesz.- Tym razem postawi naswoim.- Miałem inne plany - powiedział wolno, spuszczając oczy.- Chciałabym wiedzieć, co się właściwie dzieje, chociaż mam wrażenie, że nie palisz się do zwierzeń.- stwierdziła spokojnie.- Chcesz kawy czy czegoś mocniejszego? Jadłeś coś?Na wszystkie pytania odpowiedział przeczącym ruchem głowy i Francesca zaczęła się niecierpliwić.Podeszła do barku i nalała dwa kieliszki koniaku.- Wypij to, może trochę rozwiąże ci język - próbowała żartować.Ale Michael nie odpowiedział.-Obiecałam matce, że zadzwonię, kiedy cię znowu zobaczę.- Podpuszczała go, choć było w tym i trochę prawdy.- Nie chcę, byś to zrobiła - powiedział w końcu.- Czy nie rozumiecie, że chcę po prostu, żeby zostawić mnie w spokoju?! - Ni stąd, ni zowąd podniósłgłos i Francesca już miała się wycofać, ale dała o sobie znać uraza wywołana tym napadem złości.- Chcesz, żeby zostawić cię w spokoju.Byłoby ci o wiele łatwiej, Michael, gdybyś zaplanowałucieczkę z matczynej twierdzy z większą starannością.Zwracanie się do mnie raz po raz o pieniądzejakoś nie zgadza się z twoją deklaracją.- Przepraszam cię.przepraszam.- Rozpaczliwie pokręcił głową.Natychmiast pożałowała swejporywczości.- Ona będzie się bardzo martwić.- Pomyślała o Livii przemierzającej tam i z powrotem długi taras zwidokiem na morze.- Wiem.- Uniósł głowę.- Telefonowałem, żeby nie przyjeżdżała, bo tego bym nie zniósł.- Czy ona kiedykolwiek.- Francesca uciekła spojrzeniem przed bratem.Zamierzone pytanie nieprzeszło jej przez gardło.- Nie, Fran.Rzucił to zbyt łatwo i rumieniec pokrył policzki Franceski zarówno dlatego, że brat dostrzegł jej ból,jak i z powodu dziecięcego zdrobnienia, które nagle chwyciło ją za serce, mimo iż Michael używał gozawsze.Livia oczywiście nigdy nie wspomniałaby o niej, bo niby dlaczego.- Myśli tylko o mnie.- Nie było w tym wyższości, jedynie stwierdzenie faktu.- Oprócz mnie nie ma wjej życiu nikogo, ani prawdziwych przyjaciół, ani mężczyzn, tylko znajomi albo ludzie, z którymiwiążą ją interesy.- Uśmiechnął się smutno.- I ona chce, żeby właśnie tak było.- Zawsze odnosiłam wrażenie, że bliskie stosunki z kimkolwiek poza tobą nie są w jej stylu.- Znowupróbowała żartować.- Wcale nie jesteśmy blisko, właściwie nie mamy kontaktu, bardziej przypomina to z jej stronywyjątkowo silną chęć posiadania.- Nadal spoglądał Francesce w twarz.- Nie wydaje mi się, żebylubiła mężczyzn w sensie fizycznym, bo że lubi ich w ogóle, tego jestem pewien.Ale seks chyba jejnie interesuje [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl centka.pev.pl
.- Bardzo mądrze.Naprawdę.Aż dziw, że potrzebujecie usług najlepszej brytyjskiej agencjireklamowej - powiedziała impulsywnie.- Samochód jest.- Zdanie pozostało nie dokończone, bo Francesca odepchnęła ramię Lucasa.- Bardzo dziękuję, panie Chant, ale wolę jechać taksówką.- Uśmiechnęła się smętnie i przyjrzałachudej, niepociągającej twarzy, tak kontrastującej z obliczem pracodawcy Chanta.Zniecierpliwionazwróciła się w stronę najbliższej połyskującej czernią taksówki.Chciała uciec, i to jak najszybciej, za-nim prasowe pieski dopadną ją i wyniuchają, że coś jest nie tak.Kiedy taksówka ruszyła, Francescawestchnęła z ulgą, ale skórzany uchwyt ściskała o wiele za mocno, jakby usiłując za wszelką cenęzapanować nad gniewnym rozczarowaniem.Kiedy otworzyła małą furtkę, ujrzała Michaela skulonego na stopniu przed domem.Francescaspojrzała na niego i poczuła ucisk w krtani.- Michael.- Wymówione przez nią imię zabrzmiało trochę jak echo, cicho i obco, zupełnie jakby bałasię brata zbudzić i dowiedzieć, dlaczego kuli się pod jej drzwiami niczym bezdomny sierota.Naty-chmiast podniósł głowę i Francesca uśmiechnęła się niepewnie, a on odwzajemnił uśmiech, prawieniewinnie, jakby wszystko było w porządku, jakby zawsze zapadający mrok wyrywał go z półsnu namarmurowym schodku domu Franceski.Pozwolił się wziąć za rękę i poprowadzić do wnętrza.Kiedyostre światło padło na jego twarz, Francescę ogarnęło smutne zdziwienie, że mogła porównywać brataz Matthiasem.Ogień i woda.Powrót wspomnień nie-spodziewanie rozproszył jej gniew, pozostawił tylko rozczarowanie i świadomość własnej słabości.Matthias dostrzegł wszystkie korzyści płynące ze spotkania wcześniej niż ona i zrobił z nich użytek.Aona zadowoliła się tylko częścią i wzięła ją dla siebie, bo tego akurat chciała.Czyżby traciławyczucie? Z olbrzymią wyrazistością zobaczyła w wyobrazni, jak jego dłonie wprawnie i zaborczoprzesuwają się po jej ciele, jak wyciąga rękę i kryje ją w jasnych włosach.I gdy wyobrażenie rozwiałosię, coś nadal rozpalało w niej pragnienie ujrzenia Matthiasa.- Przepraszam za to.- powiedział Michael łagodnie, wręcz potulnie, biorąc jej rozkojarzenie za zmie-szanie.- Wszystko w porządku, nie ma o czym mówić.Przez chwilę byłam bardzo daleko stąd.- Na jegotwarzy spostrzegła wielkie zmęczenie.- Zostaniesz u mnie, prawda? Jest mnóstwo miejsca.- Coś tak jakby skończyły mi się pieniądze.- odparł wymijająco.- Dam ci jeszcze trochę, ale dopiero rano, kiedy porządnie wypoczniesz.- Tym razem postawi naswoim.- Miałem inne plany - powiedział wolno, spuszczając oczy.- Chciałabym wiedzieć, co się właściwie dzieje, chociaż mam wrażenie, że nie palisz się do zwierzeń.- stwierdziła spokojnie.- Chcesz kawy czy czegoś mocniejszego? Jadłeś coś?Na wszystkie pytania odpowiedział przeczącym ruchem głowy i Francesca zaczęła się niecierpliwić.Podeszła do barku i nalała dwa kieliszki koniaku.- Wypij to, może trochę rozwiąże ci język - próbowała żartować.Ale Michael nie odpowiedział.-Obiecałam matce, że zadzwonię, kiedy cię znowu zobaczę.- Podpuszczała go, choć było w tym i trochę prawdy.- Nie chcę, byś to zrobiła - powiedział w końcu.- Czy nie rozumiecie, że chcę po prostu, żeby zostawić mnie w spokoju?! - Ni stąd, ni zowąd podniósłgłos i Francesca już miała się wycofać, ale dała o sobie znać uraza wywołana tym napadem złości.- Chcesz, żeby zostawić cię w spokoju.Byłoby ci o wiele łatwiej, Michael, gdybyś zaplanowałucieczkę z matczynej twierdzy z większą starannością.Zwracanie się do mnie raz po raz o pieniądzejakoś nie zgadza się z twoją deklaracją.- Przepraszam cię.przepraszam.- Rozpaczliwie pokręcił głową.Natychmiast pożałowała swejporywczości.- Ona będzie się bardzo martwić.- Pomyślała o Livii przemierzającej tam i z powrotem długi taras zwidokiem na morze.- Wiem.- Uniósł głowę.- Telefonowałem, żeby nie przyjeżdżała, bo tego bym nie zniósł.- Czy ona kiedykolwiek.- Francesca uciekła spojrzeniem przed bratem.Zamierzone pytanie nieprzeszło jej przez gardło.- Nie, Fran.Rzucił to zbyt łatwo i rumieniec pokrył policzki Franceski zarówno dlatego, że brat dostrzegł jej ból,jak i z powodu dziecięcego zdrobnienia, które nagle chwyciło ją za serce, mimo iż Michael używał gozawsze.Livia oczywiście nigdy nie wspomniałaby o niej, bo niby dlaczego.- Myśli tylko o mnie.- Nie było w tym wyższości, jedynie stwierdzenie faktu.- Oprócz mnie nie ma wjej życiu nikogo, ani prawdziwych przyjaciół, ani mężczyzn, tylko znajomi albo ludzie, z którymiwiążą ją interesy.- Uśmiechnął się smutno.- I ona chce, żeby właśnie tak było.- Zawsze odnosiłam wrażenie, że bliskie stosunki z kimkolwiek poza tobą nie są w jej stylu.- Znowupróbowała żartować.- Wcale nie jesteśmy blisko, właściwie nie mamy kontaktu, bardziej przypomina to z jej stronywyjątkowo silną chęć posiadania.- Nadal spoglądał Francesce w twarz.- Nie wydaje mi się, żebylubiła mężczyzn w sensie fizycznym, bo że lubi ich w ogóle, tego jestem pewien.Ale seks chyba jejnie interesuje [ Pobierz całość w formacie PDF ]