[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Z westchnieniem opadÅ‚a na Å‚aweczkÄ™, niezdolna do decyzji, copowinna zrobić i czego by chciaÅ‚a, skoro nie spotkaÅ‚a siÄ™ z tym, zakogo wziÄ…Å‚ mnie jej gondolier.WydaÅ‚o mi siÄ™ obecnie pewne, żeprzeżyjÄ™ jakÄ…Å› przygodÄ™, postanowiÅ‚em wiÄ™c nie pozwolić na to, abymnie ominęła. Madame odezwaÅ‚em siÄ™ ma pani jakiÅ› kÅ‚opot, cierpi pani.Niechże pani pozwoli, abym ja byÅ‚ tym, który paniÄ… pocieszy.Sam losnas zetknÄ…Å‚, jakaÅ› wyższa wola, która oczy gondoliera pani skierowaÅ‚awÅ‚aÅ›nie na mnie.Niech pani pozwoli, abym pozostaÅ‚ w gondoli, gdziepragnÄ™ uklÄ™knąć u pani stóp. Lecz ona tylko odwróciÅ‚a gÅ‚owÄ™. Któż to wie, madame, czy ten, z którym pomyliÅ‚ mnie panigondolier, nie jest zgoÅ‚a niewierny.WydaÅ‚a cichy okrzyk.Co do mnie, mówiÅ‚em dalej, zalewaÅ‚em jÄ…paplaninÄ…, że teraz jest moim obowiÄ…zkiem czÅ‚owieka honoru stanąćprzy jej boku, kiedy zostaÅ‚a tak niegodziwie porzucona, i tak dalej.W gruncie rzeczy plotÅ‚em ciÄ…gle to samo, powtarzajÄ…c siÄ™ w coraz tonowych ubożuchnych upiÄ™kszeniach.Nic to,- rzecz zrozumiaÅ‚a, niepomogÅ‚o.Kiedy wycżerpany szukaÅ‚em w gÅ‚owie dalszychwymownych frazesów, zapytaÅ‚a tylko: Dlaczego mnie pan tak drÄ™czy, dlaczego pan nie wysiÄ…dzie?Wówczas niespodziewanie wymknęła mi siÄ™ prawda: Bo nie mogÄ™ uwierzyć, że ma mi zostać odmówione poznaniepani, skoro raz już doszÅ‚o do tego, że wkroczyÅ‚em w pani życie.JeÅ›limi siÄ™ to nia tida, stracÄ™ spokój, tak jak pani.Nosi pani w sobietajemnicÄ™, nad odgadniÄ™ciem której mÄ™czyć siÄ™ bÄ™dÄ™ przez caÅ‚eżycie. ZaniedbaÅ‚ pan jednak promyk wesoÅ‚oÅ›ci, która zapewne wnormalnych warunkach byÅ‚a istotnÄ… jej cechÄ…, za- igraÅ‚ na jej twarzy sam również otoczyć siÄ™ tajemniczoÅ›ciÄ…, być może wtedy mnietakże ogarnęłoby zaciekawienie.Mnie, o tym mogÄ™ pana zapewnić,nic nie otacza.To ostatnie byÅ‚o wyraznie podyktowane kokieteriÄ…. W takim razie może pani podać swoje nazwisko. Nie teraz nawet uÅ›miechnęła siÄ™ z lekka czyżby w WenecjibyÅ‚o rzeczÄ… tak rzadkÄ…, że kobieta woli pozo* stać nie rozpoznana?Niech pan zaÅ‚oży, że może jestem żonÄ…, no, prokuratora Republiki imoże wÅ‚aÅ›nie jadÄ™ na spotkanie z kochankiem. Nie jest pani WenecjankÄ… odparÅ‚em. Prokurator Republiki mógÅ‚by mieć neapolitaÅ„skÄ… małżonkÄ™. A wiÄ™c rzeczywiÅ›cie jest pani NeapolitankÄ…?RozeÅ›miaÅ‚a siÄ™.W tej samej chwili gondola przybiÅ‚a do brzegu, anieznajomÄ… ogarnęło takie przygnÄ™bienie, jak na poczÄ…tku. O, ja nieszczÄ™sna powiedziaÅ‚a jesteÅ›my na miejscu.To jajestem na miejscu poprawiÅ‚a siÄ™. Nie pozostaje panu obecnie nicinnego, jak wysiąść. MoglibyÅ›my jeszcze troszeczkÄ™ pojezdzić tu i ówdzie, wziąć z sobÄ…trochÄ™ sÅ‚odyczy. O czym pan myÅ›li! JeÅ›li nie dzisiaj, to może jutro,. Któż to wie, gdzie ja jutro bÄ™dÄ™.».Wyjeżdża pani?Nieznajoma podaÅ‚a mi rÄ™kÄ™.UcaÅ‚owaÅ‚em jÄ… w milczeniu, a kiedypodniosÅ‚em oczy, zobaczyÅ‚em, że pÅ‚acze. Niech pan jutro o tej samej porze czeka tam, gdzie pana dziÅ› spotkaÅ‚gondolier szepnęła do mnie.Spiesznie opuÅ›ciÅ‚a gondolÄ™ i zniknęław bramie.PierwszÄ… mojÄ… myÅ›lÄ… byÅ‚o pójść za niÄ…, ale potem wziÄ…Å‚empod uwagÄ™ to, co mi na koÅ„cu powiedziaÅ‚a.ChciaÅ‚em zastosować siÄ™do jej życzenia, że pragnie pozostać sama.MiaÅ‚em jÄ… przecież jutroznowu zobaczyć, a już co najmniej usÅ‚yszeć coÅ› o niej! WiedziaÅ‚emjednak, że czas aż do wyznaczonego terminu bÄ™dzie mi siÄ™ wlókÅ‚ takpowoli, jakbym siedziaÅ‚ w czyśćcu.O, jakże inaczej powinno siÄ™ byÅ‚owszystko potoczyć, o Stel- lidauro, jakże inaczej.Don Emanuele przerwaÅ‚ opowiadanie.Księżyc ciÄ…gle jeszcze niewszedÅ‚.UsÅ‚yszeliÅ›my gÅ‚oÅ›ne Å›miechy z kabiny Alfreda, owegojeszcze nie poznanego. Czy nigdy już pan tej damy nie zobaczyÅ‚? Ach nie, raczej tak, zobaczyÅ‚em jÄ… ponownie, ale przedtemzdarzyÅ‚o siÄ™ jeszcze mnóstwo rzeczy.Czyżby pan zapomniaÅ‚, żemiaÅ‚em kochankÄ™?A wiÄ™c nie podążyÅ‚em za nieznajomÄ…, lecz pozostaÅ‚em na Å‚awce wgondoli i zaczÄ…Å‚em siÄ™ zastanawiać.NastÄ™pnie zapytaÅ‚em gondoliera,czy znaÅ‚ tÄ™ damÄ™. Nie, signor. CzyjÄ… wÅ‚asnoÅ›ciÄ… jest ta gondola?»MojÄ…, signor. Czy jest to gondola do wynajÄ™cia? Tak, signor. Gdzie ciÄ™ ta dama wynajęła? Tutaj, signor, i miaÅ‚em z panem tu przypÅ‚ynąć z powrotem.Gondolier nie wiedziaÅ‚ nic.KazaÅ‚em siÄ™ zawiezć do paÅ‚acurodzeÅ„stwa Tiepolo.Gdy tam dotarÅ‚em, przypomniaÅ‚em SO* bie, żenie mam pieniÄ™dzy, aby zapÅ‚acić gondolierowi.KazaÅ‚em mu zaczekaći wszedÅ‚em do domu.Jako pierwszego spotkaÅ‚em tegoprzyjemniaczka don Bajamonte [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl centka.pev.pl
.Z westchnieniem opadÅ‚a na Å‚aweczkÄ™, niezdolna do decyzji, copowinna zrobić i czego by chciaÅ‚a, skoro nie spotkaÅ‚a siÄ™ z tym, zakogo wziÄ…Å‚ mnie jej gondolier.WydaÅ‚o mi siÄ™ obecnie pewne, żeprzeżyjÄ™ jakÄ…Å› przygodÄ™, postanowiÅ‚em wiÄ™c nie pozwolić na to, abymnie ominęła. Madame odezwaÅ‚em siÄ™ ma pani jakiÅ› kÅ‚opot, cierpi pani.Niechże pani pozwoli, abym ja byÅ‚ tym, który paniÄ… pocieszy.Sam losnas zetknÄ…Å‚, jakaÅ› wyższa wola, która oczy gondoliera pani skierowaÅ‚awÅ‚aÅ›nie na mnie.Niech pani pozwoli, abym pozostaÅ‚ w gondoli, gdziepragnÄ™ uklÄ™knąć u pani stóp. Lecz ona tylko odwróciÅ‚a gÅ‚owÄ™. Któż to wie, madame, czy ten, z którym pomyliÅ‚ mnie panigondolier, nie jest zgoÅ‚a niewierny.WydaÅ‚a cichy okrzyk.Co do mnie, mówiÅ‚em dalej, zalewaÅ‚em jÄ…paplaninÄ…, że teraz jest moim obowiÄ…zkiem czÅ‚owieka honoru stanąćprzy jej boku, kiedy zostaÅ‚a tak niegodziwie porzucona, i tak dalej.W gruncie rzeczy plotÅ‚em ciÄ…gle to samo, powtarzajÄ…c siÄ™ w coraz tonowych ubożuchnych upiÄ™kszeniach.Nic to,- rzecz zrozumiaÅ‚a, niepomogÅ‚o.Kiedy wycżerpany szukaÅ‚em w gÅ‚owie dalszychwymownych frazesów, zapytaÅ‚a tylko: Dlaczego mnie pan tak drÄ™czy, dlaczego pan nie wysiÄ…dzie?Wówczas niespodziewanie wymknęła mi siÄ™ prawda: Bo nie mogÄ™ uwierzyć, że ma mi zostać odmówione poznaniepani, skoro raz już doszÅ‚o do tego, że wkroczyÅ‚em w pani życie.JeÅ›limi siÄ™ to nia tida, stracÄ™ spokój, tak jak pani.Nosi pani w sobietajemnicÄ™, nad odgadniÄ™ciem której mÄ™czyć siÄ™ bÄ™dÄ™ przez caÅ‚eżycie. ZaniedbaÅ‚ pan jednak promyk wesoÅ‚oÅ›ci, która zapewne wnormalnych warunkach byÅ‚a istotnÄ… jej cechÄ…, za- igraÅ‚ na jej twarzy sam również otoczyć siÄ™ tajemniczoÅ›ciÄ…, być może wtedy mnietakże ogarnęłoby zaciekawienie.Mnie, o tym mogÄ™ pana zapewnić,nic nie otacza.To ostatnie byÅ‚o wyraznie podyktowane kokieteriÄ…. W takim razie może pani podać swoje nazwisko. Nie teraz nawet uÅ›miechnęła siÄ™ z lekka czyżby w WenecjibyÅ‚o rzeczÄ… tak rzadkÄ…, że kobieta woli pozo* stać nie rozpoznana?Niech pan zaÅ‚oży, że może jestem żonÄ…, no, prokuratora Republiki imoże wÅ‚aÅ›nie jadÄ™ na spotkanie z kochankiem. Nie jest pani WenecjankÄ… odparÅ‚em. Prokurator Republiki mógÅ‚by mieć neapolitaÅ„skÄ… małżonkÄ™. A wiÄ™c rzeczywiÅ›cie jest pani NeapolitankÄ…?RozeÅ›miaÅ‚a siÄ™.W tej samej chwili gondola przybiÅ‚a do brzegu, anieznajomÄ… ogarnęło takie przygnÄ™bienie, jak na poczÄ…tku. O, ja nieszczÄ™sna powiedziaÅ‚a jesteÅ›my na miejscu.To jajestem na miejscu poprawiÅ‚a siÄ™. Nie pozostaje panu obecnie nicinnego, jak wysiąść. MoglibyÅ›my jeszcze troszeczkÄ™ pojezdzić tu i ówdzie, wziąć z sobÄ…trochÄ™ sÅ‚odyczy. O czym pan myÅ›li! JeÅ›li nie dzisiaj, to może jutro,. Któż to wie, gdzie ja jutro bÄ™dÄ™.».Wyjeżdża pani?Nieznajoma podaÅ‚a mi rÄ™kÄ™.UcaÅ‚owaÅ‚em jÄ… w milczeniu, a kiedypodniosÅ‚em oczy, zobaczyÅ‚em, że pÅ‚acze. Niech pan jutro o tej samej porze czeka tam, gdzie pana dziÅ› spotkaÅ‚gondolier szepnęła do mnie.Spiesznie opuÅ›ciÅ‚a gondolÄ™ i zniknęław bramie.PierwszÄ… mojÄ… myÅ›lÄ… byÅ‚o pójść za niÄ…, ale potem wziÄ…Å‚empod uwagÄ™ to, co mi na koÅ„cu powiedziaÅ‚a.ChciaÅ‚em zastosować siÄ™do jej życzenia, że pragnie pozostać sama.MiaÅ‚em jÄ… przecież jutroznowu zobaczyć, a już co najmniej usÅ‚yszeć coÅ› o niej! WiedziaÅ‚emjednak, że czas aż do wyznaczonego terminu bÄ™dzie mi siÄ™ wlókÅ‚ takpowoli, jakbym siedziaÅ‚ w czyśćcu.O, jakże inaczej powinno siÄ™ byÅ‚owszystko potoczyć, o Stel- lidauro, jakże inaczej.Don Emanuele przerwaÅ‚ opowiadanie.Księżyc ciÄ…gle jeszcze niewszedÅ‚.UsÅ‚yszeliÅ›my gÅ‚oÅ›ne Å›miechy z kabiny Alfreda, owegojeszcze nie poznanego. Czy nigdy już pan tej damy nie zobaczyÅ‚? Ach nie, raczej tak, zobaczyÅ‚em jÄ… ponownie, ale przedtemzdarzyÅ‚o siÄ™ jeszcze mnóstwo rzeczy.Czyżby pan zapomniaÅ‚, żemiaÅ‚em kochankÄ™?A wiÄ™c nie podążyÅ‚em za nieznajomÄ…, lecz pozostaÅ‚em na Å‚awce wgondoli i zaczÄ…Å‚em siÄ™ zastanawiać.NastÄ™pnie zapytaÅ‚em gondoliera,czy znaÅ‚ tÄ™ damÄ™. Nie, signor. CzyjÄ… wÅ‚asnoÅ›ciÄ… jest ta gondola?»MojÄ…, signor. Czy jest to gondola do wynajÄ™cia? Tak, signor. Gdzie ciÄ™ ta dama wynajęła? Tutaj, signor, i miaÅ‚em z panem tu przypÅ‚ynąć z powrotem.Gondolier nie wiedziaÅ‚ nic.KazaÅ‚em siÄ™ zawiezć do paÅ‚acurodzeÅ„stwa Tiepolo.Gdy tam dotarÅ‚em, przypomniaÅ‚em SO* bie, żenie mam pieniÄ™dzy, aby zapÅ‚acić gondolierowi.KazaÅ‚em mu zaczekaći wszedÅ‚em do domu.Jako pierwszego spotkaÅ‚em tegoprzyjemniaczka don Bajamonte [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]