[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gospodyni wniosła herbatę.Kuriata podziękował, posło-dził dwie łyżeczki, pokręcił odmownie głową na podaną cytry-nę  nie po to przecież słodził, żeby wciskać do herbatykwaśny sok  i przeszedł do rzeczy. Muszę niestety państwa powiadomić, że policja zatrzy-mała pani narzeczonego  oznajmił, patrząc na Ewę, ciekawjej reakcji. Skłamał co do swojego alibi, ale muszą mieć cośjeszcze, sam brak alibi czy nawet kłamstwo w tej kwestii niemoże stanowić podstawy do zatrzymania.Ewa drgnęła, na sekundę rysy jej twarzy nabrały wyrazunie rozpaczy, tylko czujności.Wiedziała więcej, niż powie- działa.Tego Kuriata był pewien. Może chcą się wykazać  odezwała się Jagoda Mały-siak wyraznie próbując pocieszyć córkę. Dla poprawieniastatystyki. A tam, myślisz, że policja jest głupia  nie zgodził sięz nią jej mąż. Ze Zbysia jest niezłe ziółko i ja to od począt-ku mówiłem.Choć myślałem, że zamkną go za zabicie kibicaLecha, a nie mojego ojca.No pięknie, sprowadziłaś nam dodomu mordercę  zwrócił się do córki. On go wcale nie zabił  zaprzeczyła ledwie słyszalnieEwa. Jak to nie? Słyszysz, że policja go zgarnęła! Ale to nie on, on już znalazł dziadka martwego!-156-Kuriata nadstawił uszu. Czyli nie pani go znalazła? Nie. przyznała z ociąganiem, niezadowolona, że sięwygadała. Zbyszek.Miał porozmawiać z dziadkiem o za-mianie mieszkania.Na dwa mniejsze, żeby jedno nam dał.Jawcześniej próbowałam, ale dziadek mnie zbywał, pomyśleli-śmy, że inaczej będzie, jak Zbyszek z nim pomówi, mężczyznaz mężczyzną.No i poszedł do niego, ale dziadek już nie żył.Zbyszek zadzwonił do mnie, żebym przyjechała, że niby to jamiałam znalezć ciało i wezwać policję, bo jego będą od razupodejrzewać, dlatego że miał kłopoty z powodu bójek. Bójek? Dobre sobie  wtrącił się ojciec. Bójka to jest jak się dwóch łobuziaków okłada pięściami na podwórku,a nie regularna bitwa na noże i kastety. Oj, przestań tato! A jak pani narzeczony dostał się do mieszkania?  za-pytał Kuriata. Z pani słów wynika, że dziadek nie mógł jużmu otworzyć. Drzwi były uchylone. To po co wzięła pani klucze?  indagował dalej dzien-nikarz. Zbyszek niechcący je zatrzasnął, kiedy wychodził. Mimo wszystko, wystarczyło przecież zadzwonić na po-licję spod bramy, bez wchodzenia do mieszkania. Zbyszek powiedział, że będę bardziej wiarygodna, jakzobaczę dziadka, choć uprzedził mnie, że widok jest straszny.I że policja może mnie zapytać o jakieś szczegóły, które zdra-dzą, że wcale w środku nie byłam. Proszę, proszę, jak to niewiniątko doskonale wie, corobić, żeby wyprowadzić w pole policję  zauważył z przeką-sem Małysiak.Kuriata zastanowił się, popijając herbatę.Dziewczynazdawała się mówić prawdę.Co więcej, nie miałby nic przeci-wko temu, żeby wydarzenia rozegrały się tak, jak właśnie je-157-przedstawiła.Oznaczało to wprawdzie, że nie będzie szukałapocieszenia w jego ramionach, ale kobiet we Wrocławiu niebrakowało, natomiast seryjni mordercy należeli w tym mieś- cie do rzadkich okazów.Z tego co kojarzył, był tylko jeden,jeszcze w latach pięćdziesiątych  Władysław Baczyński, któ-ry dokonał czterech zabójstw, przy czym nie wszystkie szłyna konto Wrocławia, bo pierwszy raz Baczyński zabił w Byto-miu.O właśnie, koledzy dziennikarze ze Zląska byli pod tymwzględem wyraznie uprzywilejowani.Czy to pył węglowy rzu-cał się ludziom na mózg, czy wyjaśnienia należało szukaćw historiozofii, faktem było, że Marchwicki, Zub czy Knycha-ła działali na Zląsku, a we Wrocławiu od pół wieku panowałacałkowita posucha na seryjnych zabójców.I niestety wyglądało na to, że nadal się utrzyma, bo jeślinawet dziewczyna mówiła prawdę, mogła zostać okłamanaprzez swojego chłopaka.A raczej na pewno została przez nie-go okłamana.Przypadki, owszem, chodzą po ludziach, ale iluzabijaków pojawia się na miejscu zbrodni tuż po mordercy i nadodatek zyskuje na śmierci ofiary? Nie, mimo najszczerszychchęci nie mógł zignorować faktów, nie będzie miał swojegowielokrotnego zabójcy.Jeszcze nie teraz.Diabli wiedzą, czyw ogóle się doczeka.Robił w dziennikarstwie już dwie dekady,a najlepsze, co mu się dotąd trafiło, to potrójne zabójstwo.Ilo-ściowo.Bo jakościowo zdecydowanie skalp i kurara sprzed ty-godnia.Wiele by dał, żeby ten sam człowiek posłużył sięubanem.Ale jak się rzekło, nie mógł zamykać oczu na fakty:to członkowie rodzin zabijają tym, co jest pod ręką, a nie seryj-ni mordercy, i w tym przypadku nietypowe narzędzie zbrodnizawdzięczali tylko nietypowemu hobby Małysiaka.Gdyby zbie- rał kamienie, dostałby w głowę kawałkiem skały. Nie pomyślała pani, że narzeczony panią okłamał? Dlaczego miałby mnie okłamywać? %7łeby pani nie stracić.Wyszłaby pani za mordercę swo-jego dziadka?-158- On tego nie zrobił! Wiem to!  dziewczyna gwałtow-nie wstała z kanapy. Jak pan śmie go oskarżać?!Kuriata poniewczasie spostrzegł, że wyrwał się z pytaniemjak filip z konopi i definitywnie pogrzebał swoje szanse na uda-ny podryw [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •