[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Trzeba uważać, czego sobie człowiek życzy.Lipowo nie byłojuż spokojną ostoją w niebezpiecznym świecie.Zło przyszło i do nich. No dobrze, ja już jadę.Prześlę panu raport, nawet jeśli ktoś inny zajmie się sprawą.Pewnie będzie pan ciekaw.Nie powinienem tego robić, ale jakoś pana polubiłem  stwierdziłwesoło patolog, poklepując Daniela po ramieniu.Spojrzał na policjanta. Ależ pan wyrósł!Chłop jak dąb, jak to mówią.Chyba ma pan ze dwa metry! Metr dziewięćdziesiąt osiem  odparł odruchowo Daniel.Odpowiadał na to pytanieniezliczoną ilość razy.Jego wzrost, wcześniej czy pózniej, zawsze budził zainteresowanie. Dziękuję bardzo za pomoc. Mógłbym sobie pożyczyć z dziesięć centymetrów od pana  zażartował znowu lekarz. Ta pana dziewczyna też wysoka.%7łeby tylko dzieci pana nie przerosły! Na koszykarzy będą sięnadawać, albo może lepiej na siatkarzy.U nas to bardziej popularne!Daniel postanowił nie prostować kwestii jego związku z Weroniką.Cała ta zwyczajnarozmowa wydawała się nie na miejscu, obok strumienia, którym ciągle jeszcze płynęła krewofiary.Patolog pomachał mu wesoło ręką i zniknął między drzewami.Widocznie byłprzyzwyczajony do takich widoków w swojej pracy.Wyglądało na to, że cała sytuacja niezrobiła na nim najmniejszego wrażenia.Wszyscy powoli odchodzili, tylko Daniel nadal patrzyłna plamy krwi na białym śniegu.Takiej czerwieni nie widział jeszcze nigdy.Nagle zadzwonił telefon. Młodszy aspirant Daniel Podgórski  odebrał, nie patrząc na wyświetlacz. Mówi Jacek Czarnecki z Brodnicy. Prokurator odchrząknął, jakby miał lekką chrypę. Chciałbym z tobą porozmawiać na temat śmierci Blanki Kojarskiej.Czy możesz przyjechaćdo mnie do Brodnicy? Oczywiście.Mogę być w każdej chwili. Chciałbym, żebyśmy spotkali się na rynku, nie w biurze.Muszę z tobą porozmawiaćw bardziej prywatnym otoczeniu, że tak się wyrażę.Potrzebna jest dyskrecja, więc proszę niemówić nikomu o naszym spotkaniu, tylko przyjechać. Oczywiście  powtórzył Daniel Podgórski zdziwiony. Grażyna Kamińska pospiesznie weszła do domu sąsiadki.Nie chciała, żeby Paweł zobaczyłją przypadkiem przez okno.W domu sąsiadów wydawało się pusto. Romek jest w pracy  pospieszyła z wyjaśnieniami Irena.W jej głosie pobrzmiewałalekka duma. Pracuje. To wspaniale  powiedziała z uznaniem Grażyna.Roman Gierot większość życiaspędził na zasiłku dla bezrobotnych. Pewnie nie utrzyma się za długo. Irena Gierot wzruszyła niedbale ramionami. Aleprzynajmniej przez kilka dni jest spokój.Akurat mam wolne, więc dobrze się złożyło.A dzieciakiu dziadków.Mam dom dla siebie.Grażyna spojrzała na sąsiadkę z zazdrością.Ona też marzyła o spokoju i czasie, którymogłaby poświęcić tylko sobie.Z piątką dzieci i mężem zawieszonym w obowiązkach policjantacoś takiego wydawało się niemożliwością.Irena Gierot zaprowadziła ją do pokoju dzieci, gdzie stał staromodny komputer.Bez słowawskazała na monitor.Migał na nim kolorowy wygaszacz ekranu.Grażyna usiadła na krześleprzy biurku.Było dla niej nieco za niskie, więc przez chwilę szukała dobrej pozycji.Wcale niemiała ochoty zaglądać na stronę nasze-lipowo.Bała się tego, co może tam zobaczyć. Przeczytaj  ponagliła ją sąsiadka.Poruszyła myszką.Grażyna niepewnie spojrzała na monitor.Najpierw zobaczyła zdjęcie.Przedstawiałozapłakaną nastolatkę.O ile mogła się zorientować, była to Ewa, córka Janusza Rosoła.Bezzwyczajowego wyzywającego stroju i makijażu wyglądała na swoje piętnaście lat.Podpispod zdjęciem brzmiał:  Kara Boska.Autor bloga chyba nie miał pomysłu na nowe nagłówki.Grażyna pamiętała, że fotografia zabitej zakonnicy była opatrzona tym samym tytułem.Zjechała kursorem w dół i przeczytała:Rację mieli ci, którzy radzili wprowadzić wychowanie seksualne do szkół!!! Oj, mielirację! Chociaż czy pomogłoby to naszej lokalnej KUREWCE? Nie zgadniecie! Policjant, być możejuż teraz BYAY policjant, Paweł Kamiński, zrobił dziecko Ewie Rosół!!!!Jak wszyscy wiemy, Ewka jest córką innego policjanta z naszej wsi, Janusza Rosoła.Niemusimy dodawać, że Ewka ma 15 lat.CO TERAZ ZROBI KOCHANKOWIE?!?!?!?!Grażyna wstała bez słowa. Co teraz zrobią kochankowie?.Miała wrażenie, że wielkielitery zastosowane przez autora tekstu krzyczały do niej z ekranu. Co teraz zrobiąkochankowie?!.Czemu nikt nie zapyta, co teraz zrobi ona? Co teraz zrobi Grażyna Kamińska? Grażyna?  zapytała niepewnie sąsiadka. Wszystko w porządku? Nic nie jest w porządku  odparła stłumionym głosem Kamińska. To tylko strona internetowa, to niekoniecznie musi być prawda  pocieszyła ją Irena. Od dawna podejrzewałam, że Paweł mnie zdradza.Wiem o jego wyjazdachdo Brodnicy, ale nie sądziłam, że&  nie dokończyła. Dzięki za informację.Dość już mamtego wszystkiego.Grażyna ruszyła zdecydowanym krokiem do swojego domu, zostawiając sąsiadkę samą.Otworzyła z trzaskiem drzwi.Już nie starała się być cicho.Już się nie bała.Nic więcej nie mógł jejzrobić.Wyciągnęła z hukiem walizkę z szafy i zaczęła pakować rzeczy. Co ty robisz, do kurwy nędzy?!  w drzwiach pojawił się Paweł.Ciągle miał na sobiepognieciony mundur, a jego oczy były przekrwione.Nie odpowiedziała.Postanowiła, że już nigdy się do niego nie odezwie. Odpowiadaj!  wrzasnął mąż, uderzając ręką o framugę drzwi.Grażyna wrzucała ubrania do walizki jak popadnie.Nie zawracała sobie głowy składaniemich w równą kostkę.To było łatwe, wystarczyło udawać, że Pawła wcale tu nie ma.  Dzieci, pakujcie się  zawołała w kierunku ich pokoju.Cała piątka pojawiła sięw drzwiach zdezorientowana. Nie patrzcie tak, tylko pakujcie się szybko! No już! Co ty sobie wyobrażasz?  powiedział Paweł bardzo powoli.W jego głosie zabrzmiałagrozba.Nadal pakowała torbę bez słowa.Jego tu wcale nie ma.Jest sama z dziećmi.Jego tu niema! Dokąd idziemy, mamo?  zapytał najstarszy syn. Jedziemy do babci, do Brodnicy  wyjaśniła Grażyna. Pomieszkamy tam trochę.Będzie fajnie.Ukryła drżenie głosu, szeleszcząc pakunkami.Nie mogła dać się sprowokować.Nie daPawłowi tej satysfakcji, obiecała sobie w duchu.Zresztą jego przecież tu nie ma.Nie ma go.Niema go. Co ty sobie wyobrażasz, kurwo jedna?!  ryknął Paweł Kamiński rozwścieczony.Pchnął ją na ścianę.Zatoczyła się i straciła równowagę.Upadła z głośnym hukiem,pociągając za sobą deskę do prasowania i żelazko.Dzieci skuliły się w kącie zalęknione. Nigdzie nie jedziesz!  krzyczał dalej policjant.Strużka śliny wypłynęła mu z ust.Grażyna zaśmiała się na ten widok.Nic jej nie mógł już zrobić.Kopnął ją z całej siły.Nadal nie płakała.Kopał bez przerwy, a ona tylko się śmiała.Nic jejjuż nie może zrobić.Nic jej już nie może zrobić [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •