[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zła na cały świat,obiecałam głośno, że jeśli tabakierka nie otworzy się w tej chwili, to osobiście ją przetopię.Po tych magicznych słowach złośliwyprzedmiot szczęknął i otworzył się, wypuszczając obłoczek kurzu sądząc po zapachu, ostatni właściciel trzymał w niej lawendę.Profesor zaczął kichać, gdyż na lawendę miał alergię zrozumiałam, że sam pudełeczka nie otwierał nigdy przedtem, a pozwolił mimęczyć się z nim tak długo z czystej złośliwości.Upuściłam tabakierkę na stół, od czego (zupełnie przypadkowo) resztki lawendo-wego pyłu radośnie wzbiły się w powietrze, pożegnałam się grzecznie i wyszłam.Wlokłam się do domu, zamiatając dróżkę skrajem długiej spódnicy.Nagle moja szpilka zaczęła wibrować.Nie wiedziałam, cospowodowało owe wibracje, ani które z zaklęć zadziałało, i na wszelki wypadek narzuciłam na siebie Tarczę.Ten rodzaj ochrony działał bezbłędnie i wychodził mi najlepiej ze wszystkich.Po krótkim namyśle rzuciłam jeszcze zaklęcie ciszy żeby nie dzwoniły moje liczne świecidełka, zakasałam spódnicę i skradając się niczym złodziej, ruszyłam w dalszą drogę.Szpilkawibrowała coraz mocniej.Czyżby czekały mnie jakieś nieprzyjemności?Nie bałam się jakoś specjalnie w końcu co takiego może się zdarzyć na terenie miasteczka studenckiego? Niemniej, było tofrapujące.Zajrzałam za róg akademika i zobaczyłam trzy postacie, zakutane w płaszcze z kapturami jak rasowi przestępcy.Jedna znich właśnie głośno kichnęła.Druga ze złością walnęła ją po plecach. Cicho bądz, nic nie słyszę.Zaraz powinna tędy iść.Mówił, że będzie dzwonić jak krowa na wypasie. No niech mi tylko wpadnie w łapy ten cały 'on'" wściekłam się, że moja biżuteria nie została należycie doceniona.Postacie nasłuchiwały. Nie dzwoni.Może krasnolud za długo ją przytrzymał?To zdanie nie pozostawiało żadnych złudzeń, że zorganizowano dla mnie miłe, przyjacielskie spotkanie. Dobra, powtórzmy raz jeszcze zadysponował główny ze zbirów. Kiedy wyjdzie zza rogu, ty walniesz ją po głowie, a tyściągasz wszystko jak najprędzej.Tylko delikatnie, on mówił, żeby nie było żadnej krwi!Tym nakazem on" zdobył sobie moją sympatię krew ciężko sprać.Nie zamierzałam wpadać w ręce zbirów i poszłam doakademika okrężną drogą.Przy drzwiach wejściowych czekało jeszcze paru innych, rozkoszując się pogodną nocką.Byłam bardzośpiąca, ale z pomysłu, żeby podejść i zapytać: Hej, chłopaki, czekacie na mnie? No to trzymajcie wszystko, co mam, chce mi się spać" mój rozsądek zrezygnował (tak, posiadam coś takiego, zazwyczaj mocno śpi, ale tego wieczora się przebudził).Nie zdejmując Tarczy, zakradłam się do akademika Ottona.Niewątpliwie już spał jego chrapanie rozlegało się na półmiasteczka.Westchnęłam, wyszeptałam zaklęcie i wgramoliłam się po sznurowej drabinie na piętro.Powiesiliśmy ją razem zOttonem już dawno temu, kiedy jeszcze musiałam wchodzić do jego pokoju w tajemnicy.Potem wszyscy się przyzwyczaili iportierka, chuda i pomarszczona krasnoludka z bujnymi siwymi bakami, wpuszczała mnie do akademika bez problemów, jednakmimo wszystko, moje wtargnięcie o tak póznej porze wywołałoby lawinę pytań. Otto! wyszeptałam nad jego uchem.Obudził się w mgnieniu oka. Jesteś cała? Tak.Otto. To czego mnie budzisz? A ty czego zadajesz takie kretyńskie pytania? rozpłakałam się.Mimo wszystko nie jest ci przyjemnie, kiedy gotują na ciebiezasadzkę.Otto podał mi swoją chusteczkę do nosa. A o co mam pytać, kiedy wpadasz do mnie do pokoju w środku nocy i to w dodatku przez okno? Zapomniałaś, że niedawnochcieli cię okraść? Nie rycz, tylko opowiadaj. Mój przyjaciel westchnął, po czym wziął z półki pilnie strzeżony przede mną kufereki wyciągnął z niego parę owoców w cukrze.Mój nastrój uległ znacznej poprawie przecież tak naprawdę nic się nie stało, a w dodatku te owoce są takie pyszne. No coś takiego! wysłuchawszy mnie, pokręcił głową Otto, i nagle zapytał: A dlaczego nie poszłaś z tym do Stefana? Popierwsze, mieszka na parterze, a po drugie, jako przyszły mag bojowy, zapewniłby ci znacznie lepszą ochronę.Zamarłam z rozdziawionymi ustami.To dziwne, ale dopiero teraz sobie o nim przypomniałam. Tak myślałem! zatryumfował Otto, rzucając we mnie poduszką. Miłość jest przydatna tylko do posiaduszek przyksiężycu i.hm.jeszcze paru rzeczy.A kiedy ktoś ma kłopoty wtedy najważniejsza jest przyjazń!Wygłosiwszy tę wiekopomną przemowę, mój najlepszy przyjaciel szybko wymruczał ochronne zaklęcie i położył się spać.Zaległam na sąsiednim łóżku współlokator Ottona, gruby i dobroduszny Was, nie bardzo lubił akademik z powodu chronicznegobraku jedzenia w pokoju, dlatego też nocował w mieście u rodziny takich samych jak on tłuściutkich krasnoludów, prowadzącychkarczmę tam jedzenia nie brakowało nigdy.Dziwne, ale po tej przygodzie zasnęłam od razu.Chrapanie mi nie przeszkadzało mój tata piłował tak, że Otto mógłby siętylko od niego uczyć.I nie śniły mi się żadne koszmary moja mama powiedziałaby, że to przez przepite nerwy.Następnego wieczora w Pij Więcej!" zebrała się rada wojenna, żeby omówić bieżącą sytuację.Na czele rady stał Stefan, Ottosiedział z ponurą miną obok Liry i powoli sączył piwo. Pytanie dnia: co ci obywatele chcieli z ciebie zdjąć? to pytanie dnia zadawał już setny raz, jednak do tej pory nie naszłomnie żadne objawienie. Zdjąć, zdjąć, zdjąć. myślałam głośno w napięciu, rozłożywszy na stole wszystkie osobiste artefakty i amulety. Podzieliliśmy je na trzy kupki przydatne, ale tanie, drogie i te, które były aktywowane tylko na mnie.Skanowałam je już poraz trzeci, starając się ujawnić jakieś nieznane mi dotąd magiczne właściwości.Tanie świeciły zwykłą szarą aurą charakterystycznądla produkcji masowej, drogie świeciły lekko żółtym i purpurowym światłem zaczęły stroić się na mnie, warte były swojej ceny, ate nastrojone na mnie były tylko dwa specyficzny amulet teoretyka, służący jako nadajnik magii i neutralizator moich własnycheksperymentów w rzucaniu zaklęć prezent od ojca Ottona ich aura świeciła silnym pąsowym światłem Ta taniocha nikogo nieobchodzi.Tamte dwa nikomu, prócz ciebie, się nie przydadzą [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl centka.pev.pl
.Zła na cały świat,obiecałam głośno, że jeśli tabakierka nie otworzy się w tej chwili, to osobiście ją przetopię.Po tych magicznych słowach złośliwyprzedmiot szczęknął i otworzył się, wypuszczając obłoczek kurzu sądząc po zapachu, ostatni właściciel trzymał w niej lawendę.Profesor zaczął kichać, gdyż na lawendę miał alergię zrozumiałam, że sam pudełeczka nie otwierał nigdy przedtem, a pozwolił mimęczyć się z nim tak długo z czystej złośliwości.Upuściłam tabakierkę na stół, od czego (zupełnie przypadkowo) resztki lawendo-wego pyłu radośnie wzbiły się w powietrze, pożegnałam się grzecznie i wyszłam.Wlokłam się do domu, zamiatając dróżkę skrajem długiej spódnicy.Nagle moja szpilka zaczęła wibrować.Nie wiedziałam, cospowodowało owe wibracje, ani które z zaklęć zadziałało, i na wszelki wypadek narzuciłam na siebie Tarczę.Ten rodzaj ochrony działał bezbłędnie i wychodził mi najlepiej ze wszystkich.Po krótkim namyśle rzuciłam jeszcze zaklęcie ciszy żeby nie dzwoniły moje liczne świecidełka, zakasałam spódnicę i skradając się niczym złodziej, ruszyłam w dalszą drogę.Szpilkawibrowała coraz mocniej.Czyżby czekały mnie jakieś nieprzyjemności?Nie bałam się jakoś specjalnie w końcu co takiego może się zdarzyć na terenie miasteczka studenckiego? Niemniej, było tofrapujące.Zajrzałam za róg akademika i zobaczyłam trzy postacie, zakutane w płaszcze z kapturami jak rasowi przestępcy.Jedna znich właśnie głośno kichnęła.Druga ze złością walnęła ją po plecach. Cicho bądz, nic nie słyszę.Zaraz powinna tędy iść.Mówił, że będzie dzwonić jak krowa na wypasie. No niech mi tylko wpadnie w łapy ten cały 'on'" wściekłam się, że moja biżuteria nie została należycie doceniona.Postacie nasłuchiwały. Nie dzwoni.Może krasnolud za długo ją przytrzymał?To zdanie nie pozostawiało żadnych złudzeń, że zorganizowano dla mnie miłe, przyjacielskie spotkanie. Dobra, powtórzmy raz jeszcze zadysponował główny ze zbirów. Kiedy wyjdzie zza rogu, ty walniesz ją po głowie, a tyściągasz wszystko jak najprędzej.Tylko delikatnie, on mówił, żeby nie było żadnej krwi!Tym nakazem on" zdobył sobie moją sympatię krew ciężko sprać.Nie zamierzałam wpadać w ręce zbirów i poszłam doakademika okrężną drogą.Przy drzwiach wejściowych czekało jeszcze paru innych, rozkoszując się pogodną nocką.Byłam bardzośpiąca, ale z pomysłu, żeby podejść i zapytać: Hej, chłopaki, czekacie na mnie? No to trzymajcie wszystko, co mam, chce mi się spać" mój rozsądek zrezygnował (tak, posiadam coś takiego, zazwyczaj mocno śpi, ale tego wieczora się przebudził).Nie zdejmując Tarczy, zakradłam się do akademika Ottona.Niewątpliwie już spał jego chrapanie rozlegało się na półmiasteczka.Westchnęłam, wyszeptałam zaklęcie i wgramoliłam się po sznurowej drabinie na piętro.Powiesiliśmy ją razem zOttonem już dawno temu, kiedy jeszcze musiałam wchodzić do jego pokoju w tajemnicy.Potem wszyscy się przyzwyczaili iportierka, chuda i pomarszczona krasnoludka z bujnymi siwymi bakami, wpuszczała mnie do akademika bez problemów, jednakmimo wszystko, moje wtargnięcie o tak póznej porze wywołałoby lawinę pytań. Otto! wyszeptałam nad jego uchem.Obudził się w mgnieniu oka. Jesteś cała? Tak.Otto. To czego mnie budzisz? A ty czego zadajesz takie kretyńskie pytania? rozpłakałam się.Mimo wszystko nie jest ci przyjemnie, kiedy gotują na ciebiezasadzkę.Otto podał mi swoją chusteczkę do nosa. A o co mam pytać, kiedy wpadasz do mnie do pokoju w środku nocy i to w dodatku przez okno? Zapomniałaś, że niedawnochcieli cię okraść? Nie rycz, tylko opowiadaj. Mój przyjaciel westchnął, po czym wziął z półki pilnie strzeżony przede mną kufereki wyciągnął z niego parę owoców w cukrze.Mój nastrój uległ znacznej poprawie przecież tak naprawdę nic się nie stało, a w dodatku te owoce są takie pyszne. No coś takiego! wysłuchawszy mnie, pokręcił głową Otto, i nagle zapytał: A dlaczego nie poszłaś z tym do Stefana? Popierwsze, mieszka na parterze, a po drugie, jako przyszły mag bojowy, zapewniłby ci znacznie lepszą ochronę.Zamarłam z rozdziawionymi ustami.To dziwne, ale dopiero teraz sobie o nim przypomniałam. Tak myślałem! zatryumfował Otto, rzucając we mnie poduszką. Miłość jest przydatna tylko do posiaduszek przyksiężycu i.hm.jeszcze paru rzeczy.A kiedy ktoś ma kłopoty wtedy najważniejsza jest przyjazń!Wygłosiwszy tę wiekopomną przemowę, mój najlepszy przyjaciel szybko wymruczał ochronne zaklęcie i położył się spać.Zaległam na sąsiednim łóżku współlokator Ottona, gruby i dobroduszny Was, nie bardzo lubił akademik z powodu chronicznegobraku jedzenia w pokoju, dlatego też nocował w mieście u rodziny takich samych jak on tłuściutkich krasnoludów, prowadzącychkarczmę tam jedzenia nie brakowało nigdy.Dziwne, ale po tej przygodzie zasnęłam od razu.Chrapanie mi nie przeszkadzało mój tata piłował tak, że Otto mógłby siętylko od niego uczyć.I nie śniły mi się żadne koszmary moja mama powiedziałaby, że to przez przepite nerwy.Następnego wieczora w Pij Więcej!" zebrała się rada wojenna, żeby omówić bieżącą sytuację.Na czele rady stał Stefan, Ottosiedział z ponurą miną obok Liry i powoli sączył piwo. Pytanie dnia: co ci obywatele chcieli z ciebie zdjąć? to pytanie dnia zadawał już setny raz, jednak do tej pory nie naszłomnie żadne objawienie. Zdjąć, zdjąć, zdjąć. myślałam głośno w napięciu, rozłożywszy na stole wszystkie osobiste artefakty i amulety. Podzieliliśmy je na trzy kupki przydatne, ale tanie, drogie i te, które były aktywowane tylko na mnie.Skanowałam je już poraz trzeci, starając się ujawnić jakieś nieznane mi dotąd magiczne właściwości.Tanie świeciły zwykłą szarą aurą charakterystycznądla produkcji masowej, drogie świeciły lekko żółtym i purpurowym światłem zaczęły stroić się na mnie, warte były swojej ceny, ate nastrojone na mnie były tylko dwa specyficzny amulet teoretyka, służący jako nadajnik magii i neutralizator moich własnycheksperymentów w rzucaniu zaklęć prezent od ojca Ottona ich aura świeciła silnym pąsowym światłem Ta taniocha nikogo nieobchodzi.Tamte dwa nikomu, prócz ciebie, się nie przydadzą [ Pobierz całość w formacie PDF ]