[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Melaniewróciła do swojej firmy.Zamknęła drzwi biurai się o nie oparła.Rozmawiając z Richardem, miała ochotępochylić się nad nim, siedzącym za ogromnym biurkiem, icałować go, aż w końcu się rozchmurzy.Byłoby to jednakbardzo nierozsądne.Richard oczekiwał, że spędzą razem kolejny wieczór, podczasktórego ona będzie udawać kogoś bliższego mu niż niezależnakonsultantka, a pózniej wróci do domu i wcale za nim nietęskniąc, spokojnie zaśnie.Jeżeli tak ma to wyglądać, musiporozmawiać z Richardem o ryzyku, jakie niesie gra, którąpodjęli.Uważała, że cała ta historia nie może się dobrzezakończyć.Przeglądała teczki kandydatów na stanowisko menedżerakampanii, typując najlepszych i uzasadniając krótko swojąopinię.Nie wiedziała, jak dalece Richard będzie polegał na jejzdaniu.Liczyła się też z tym, że chciał w ten sposób tylkosprawdzić, na ile ich opinie są zbieżne.Bez względu nawszystko postanowiła przygotować przemyślaną i inteligentnąnotatkę na temat każdego z kandydatów.Pracowała w skupieniu, nie przerywając nawet na lunch,zdecydowana jak najlepiej wywiązać się z zadania.Zamierzałaudowodnić, że zatrudniając ją, Richard nie popełnił błędu,jeżeli nawet powodem, dla którego to zrobił, nie były jejkwalifikacje zawodowe.- Mogę wejść? - zapytała Becky, zaglądając do biura.- Powiedz mi jeszcze raz, dlaczego przeglądasz te teczki, bochyba zle cię zrozumiałam.- Richard prosił, żebym wstępnie oceniła kandydatów.- I dlatego natychmiast rzucasz wszystkie inne sprawy?- Niczego nie rzucam - broniła się Melanie.- Przesunęłamtylko kilka spotkań.To nic takiego.Często przecież zdarzająsię podobne sytuacje.- Coś mi mówi, że od tej pory będą się zdarzały jeszczeczęściej.- Jeśli nawet, to przecież Richard będzie nam dobrze płacił,prawda?- A ty będziesz tańczyła, jak on ci zagra - stwierdziła Becky.-Nie podoba mi się to.Tak samo jak nie spodoba się tymwszystkim ludziom, którzy płacą nam regularnie od wielumiesięcy czy nawet lat.Może to nie są grube ryby, ale to nasiklienci.- Nie mam zamiaru zaniedbywać klientów - oświadczyłaMelanie, a ujrzawszy jej sceptyczną minę, spytała: - O cochodzi, Becky? Myślałam, że rozumiesz, jak ważne jest dlanas to zlecenie.- Nie podoba mi się, że dla tego faceta stajesz na głowie.Jesteś na to za dobra.- Nie robię tego dla żadnego faceta, tylko dla naszego klienta- przypomniała Melanie.- Czy to znaczy, że koniec z tym przedstawieniem dla jegociotki?- Nie całkiem - przyznała Melanie.- Naprawdę nie widzisz, jaka to ryzykowna gra? Jesteśpewna, że nie zaangażowałaś się osobiście i że Richard cię niepociąga?- Może istotnie traktuję tę sprawę trochę osobiście.- Melaniezdecydowała, że nie będzie kłamać.- Chciałabym wywrzeć nanim piorunujące wrażenie.Pilnuję jednak, żeby sprawy niewymknęły mi się z rąk.- Kochanie, minął dopiero jeden dzień.A jeśli chcesz znaćmoją skromną opinię, to ty już dawno niczego niekontrolujesz.- Odwołałam kilka spotkań i posiedziałam trochę nad tymiteczkami, a ty od razu nazywasz to brakiem kontroli? Dajspokój, Becky.To nasz nowy klient i to, co robię, jest całko-wicie uzasadnione.- Jeśli tak twierdzisz.- Becky nie była przekonana.- Tak właśnie twierdzę i.- zaczęła Melanie, ale przerwał jejdzwonek telefonu.- Mówi Winifred, sekretarka pana Carltona.Pan Carltonprosił, żebym odwołała spotkanie o trzeciej i przekazała, żewieczór pozostaje bez zmian i przyjedzie po panią o wpół doósmej.- Rozumiem, dziękuję - powiedziała Melanie, unikającwzroku przyjaciółki.- Odwołał spotkanie? - domyśliła się Becky.Melaniewiedziała, że Becky uważa ją za idiotkę, a cogorsza, ona sama w tej chwili tak się właśnie czuła.- Wyznaczył nowy termin? - zapytała Becky.- Me.Może poda go wieczorem.- Wieczorem? - W głosie Becky brzmiało niedowierzanie.- Nie mówiłam ci, że z nim wychodzę? Oczywiście spotkaniesłużbowe.- On będzie ściskał dłonie grubym rybom na przyjęciu, a tybędziesz mu w tym czasie referować rezultaty swojej pracy.-Becky z politowaniem pokiwała głową.- Możemy porozmawiać w samochodzie, jadąc na spotkanie -broniła się Melanie, czując, że jej pewność siebie znika.-Albo w drodze powrotnej.- Jak daleko masz zamiar się posunąć, żeby utrzymać tengłupi kontrakt?- Co chcesz przez to powiedzieć? - Melanie była zaszo-kowana słowami Becky.- To, co robisz, to chodzenie po linie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl centka.pev.pl
.Melaniewróciła do swojej firmy.Zamknęła drzwi biurai się o nie oparła.Rozmawiając z Richardem, miała ochotępochylić się nad nim, siedzącym za ogromnym biurkiem, icałować go, aż w końcu się rozchmurzy.Byłoby to jednakbardzo nierozsądne.Richard oczekiwał, że spędzą razem kolejny wieczór, podczasktórego ona będzie udawać kogoś bliższego mu niż niezależnakonsultantka, a pózniej wróci do domu i wcale za nim nietęskniąc, spokojnie zaśnie.Jeżeli tak ma to wyglądać, musiporozmawiać z Richardem o ryzyku, jakie niesie gra, którąpodjęli.Uważała, że cała ta historia nie może się dobrzezakończyć.Przeglądała teczki kandydatów na stanowisko menedżerakampanii, typując najlepszych i uzasadniając krótko swojąopinię.Nie wiedziała, jak dalece Richard będzie polegał na jejzdaniu.Liczyła się też z tym, że chciał w ten sposób tylkosprawdzić, na ile ich opinie są zbieżne.Bez względu nawszystko postanowiła przygotować przemyślaną i inteligentnąnotatkę na temat każdego z kandydatów.Pracowała w skupieniu, nie przerywając nawet na lunch,zdecydowana jak najlepiej wywiązać się z zadania.Zamierzałaudowodnić, że zatrudniając ją, Richard nie popełnił błędu,jeżeli nawet powodem, dla którego to zrobił, nie były jejkwalifikacje zawodowe.- Mogę wejść? - zapytała Becky, zaglądając do biura.- Powiedz mi jeszcze raz, dlaczego przeglądasz te teczki, bochyba zle cię zrozumiałam.- Richard prosił, żebym wstępnie oceniła kandydatów.- I dlatego natychmiast rzucasz wszystkie inne sprawy?- Niczego nie rzucam - broniła się Melanie.- Przesunęłamtylko kilka spotkań.To nic takiego.Często przecież zdarzająsię podobne sytuacje.- Coś mi mówi, że od tej pory będą się zdarzały jeszczeczęściej.- Jeśli nawet, to przecież Richard będzie nam dobrze płacił,prawda?- A ty będziesz tańczyła, jak on ci zagra - stwierdziła Becky.-Nie podoba mi się to.Tak samo jak nie spodoba się tymwszystkim ludziom, którzy płacą nam regularnie od wielumiesięcy czy nawet lat.Może to nie są grube ryby, ale to nasiklienci.- Nie mam zamiaru zaniedbywać klientów - oświadczyłaMelanie, a ujrzawszy jej sceptyczną minę, spytała: - O cochodzi, Becky? Myślałam, że rozumiesz, jak ważne jest dlanas to zlecenie.- Nie podoba mi się, że dla tego faceta stajesz na głowie.Jesteś na to za dobra.- Nie robię tego dla żadnego faceta, tylko dla naszego klienta- przypomniała Melanie.- Czy to znaczy, że koniec z tym przedstawieniem dla jegociotki?- Nie całkiem - przyznała Melanie.- Naprawdę nie widzisz, jaka to ryzykowna gra? Jesteśpewna, że nie zaangażowałaś się osobiście i że Richard cię niepociąga?- Może istotnie traktuję tę sprawę trochę osobiście.- Melaniezdecydowała, że nie będzie kłamać.- Chciałabym wywrzeć nanim piorunujące wrażenie.Pilnuję jednak, żeby sprawy niewymknęły mi się z rąk.- Kochanie, minął dopiero jeden dzień.A jeśli chcesz znaćmoją skromną opinię, to ty już dawno niczego niekontrolujesz.- Odwołałam kilka spotkań i posiedziałam trochę nad tymiteczkami, a ty od razu nazywasz to brakiem kontroli? Dajspokój, Becky.To nasz nowy klient i to, co robię, jest całko-wicie uzasadnione.- Jeśli tak twierdzisz.- Becky nie była przekonana.- Tak właśnie twierdzę i.- zaczęła Melanie, ale przerwał jejdzwonek telefonu.- Mówi Winifred, sekretarka pana Carltona.Pan Carltonprosił, żebym odwołała spotkanie o trzeciej i przekazała, żewieczór pozostaje bez zmian i przyjedzie po panią o wpół doósmej.- Rozumiem, dziękuję - powiedziała Melanie, unikającwzroku przyjaciółki.- Odwołał spotkanie? - domyśliła się Becky.Melaniewiedziała, że Becky uważa ją za idiotkę, a cogorsza, ona sama w tej chwili tak się właśnie czuła.- Wyznaczył nowy termin? - zapytała Becky.- Me.Może poda go wieczorem.- Wieczorem? - W głosie Becky brzmiało niedowierzanie.- Nie mówiłam ci, że z nim wychodzę? Oczywiście spotkaniesłużbowe.- On będzie ściskał dłonie grubym rybom na przyjęciu, a tybędziesz mu w tym czasie referować rezultaty swojej pracy.-Becky z politowaniem pokiwała głową.- Możemy porozmawiać w samochodzie, jadąc na spotkanie -broniła się Melanie, czując, że jej pewność siebie znika.-Albo w drodze powrotnej.- Jak daleko masz zamiar się posunąć, żeby utrzymać tengłupi kontrakt?- Co chcesz przez to powiedzieć? - Melanie była zaszo-kowana słowami Becky.- To, co robisz, to chodzenie po linie [ Pobierz całość w formacie PDF ]