[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.I czuła się w tej rozczarowanej rodzinie trochę lepiej,choć ból duszy ciągle nie ustępował.Ale opowieść o historii Beniamina, który wplątał się wzłowieszcze sidła miłości i pozostał w zamku pogańskiej Aspazji, zapominając o całymświecie, dała jej wiele do myślenia.W końcu sierpnia wróciła Sara.Ju\ była zdrowa.Kuracja jej pomogła.Plamy z twarzy icałego ciała znikły.Cera była czysta i gładka.Wybierała się do drohobyckiej szkoły.TylkoKsenia znowu nie mogła pójść do gimnazjum.Okazało się, \e wcią\ brakuje pieniędzy.Nierozpaczała jednak z tego powodu.Miała mnóstwo roboty.A na dodatek rozwinęły się w niejzainteresowania rzemiosłem ludowym i malowaniem.Przystrajała ogró-124, : \łobiła z drewna ludziki i przyozdabiała całe gospodarstwo.Potrafiła cuda czynić z zdzbłasłomy, trawy, korzenia, a nawet zewykłych Hści.Czarowała swój własny świat.A sąsiedzi z podziwem kiwali głowami.125NOWE DOZWIADCZENIAW szkole Kasia zabrała się od razu do nauki.Doszły nowe przedmioty.Zpiewała w chórze.Grała na mandolinie.Wciągnął ją rytm szkolnych zajęć.Pisywała do Saki, a Salcia jejodpowiadała.I znowu pojawiał się Schulz.Pracował w Państwowym Gimnazjum im.Władysława Jagiełły i był kierownikiem wydziału robót ręcznych.W klasach pierwszychuczył obróbki drewna.Salcia wymieniała jakieś ścinki, strugi, dłuta, pilniki, tarniki,kreślarskie ołówki i tym podobne dziwadła.- Ale\ to zwykły rzemieślnik! - mruknęła Kasia.Iwydała na Schulza wyrok.- To\ to wyrobnik! Prosty najemnik! A nie artysta! I czym się tuzachwycać?! - pogardliwie wzruszała ramieniem.- A ja myślałam, \e to pisarz.- Ipo\ałowała, \e jeszcze nie tak dawno chciała kupić tę, podobno, niezwykłą ksią\kę, o którejSalcia wspominała, Sklepy cynamonowe, czy jakoś tak, ale teraz ju\ niej kupi.Bo i po cojakiegoś ślusarza ma czytać.Lekcewa\ąco machnęła ręką.I dziwiła się sama sobie, \e jeszczenie tak dawno zazdrościła Salci, \e ma nauczyciela artystę i pisarza.A Salcia informowała jąwłaśnie, \e Schulz nie wymawia dobrze r" i zamiast rak, mówi hak.Czas mijał szybko.W końcu roku Kasia znowu była w euforii.Napisała do matki, \e jestszczęśliwa.Gra w teatrzyku szkolnym.Recytuje patriotyczne wiersze i otrzymuje gromkiebarwa.A dyrektor szkoły wymienił nawet jej nazwisko, jako wielką nadzieję szkoły.Iprzyszłą sławę.Tak powiedział, przyszłą sławę-Gdy przyjechała na Bo\e Narodzenie,młynarz ukradkiem spoglądał na nią i w duchu stwierdzał, \e rośnie mu dziewczyna naschwał.Ale jej tego nie powiedział.Z poczuciem dumy zapalał fajkę i zerkał na nią zzadowoleniem.Za to Mariusz pokpiwał, \d126stanie gryzipiórkiem.Dostał za to od matki straszną burę.Mły-arzowa go skrzyczała iwygnała do świń.- Popatrz Kasiu - wymachiwała przed nią gazetą i wołała 7 przejęciem - córka MariiSkłodowskiej-Curie, naszej wielkiej noblistki, Irena Joliot-Curie, dostała w tym roku wdziedzinie chemii Nagrodę Nobla.Najpierw jej matka, a teraz ona.- Tak, to wielki presti\ - zgodził się młynarz, pykając fajkę.- Kobieta! - ze szczególną satysfakcją ogłosiła młynarzowa, jakby łącząc się w ten sposób wwielkiej solidarności ze wszystkimi wa\nymi kobietami świata.- Za chemię, Anno, dostała, za nauki ścisłe - dodał z przekąsem młynarz.- Ale kobieta! - z naciskiem rzuciła młynarzowa.I zwróciła się do córki.- Kobiety teraz,Kasiu, odgrywają coraz powa\niejszą rolę w \yciu.W nauce, sztuce, literaturze - objęła jąpromiennym uśmiechem, jakby niebawem i na Kasię miał spaść grad nagród.- Tak, tak, kobieto - zaśmiał się w oknie Mariusz, patrząc na Kasię.Wieczorem Kasia, jak zwykle, pobiegła do Salci.Zastała ju\ tam Sarę i Ksenię.Radośnie sięprzywitały i Salcia, a jak\e by inaczej, opowiadała o Schulzu. Ona jest nim normalniezauroczona.To jakaś mania." - dziwiła się w duchu Kasia.Ale nie przerywała.- Moja starszakuzynka, Chawa - mówiła Salcia -twierdzi, \e Schulz boi się ciasnych pomieszczeń.A takachoroba nazywa się klaustrofobią.I boi się otwartej przestrzeni.A ta choroba nazywa sięagorafobią.- I tego się boi, i tego?- spytała Kasia.- Tak, Kasiu.I tego się boi.I tego.- odparła Salcia.- Mo\e dlatego tak się czai przy ścianachw naszej szkole.Bo klasy mamy małe.Na chwilę zamilkły.Po czym Salcia sekretnie przywołała je skinieniem dłoni do siebie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl centka.pev.pl
.I czuła się w tej rozczarowanej rodzinie trochę lepiej,choć ból duszy ciągle nie ustępował.Ale opowieść o historii Beniamina, który wplątał się wzłowieszcze sidła miłości i pozostał w zamku pogańskiej Aspazji, zapominając o całymświecie, dała jej wiele do myślenia.W końcu sierpnia wróciła Sara.Ju\ była zdrowa.Kuracja jej pomogła.Plamy z twarzy icałego ciała znikły.Cera była czysta i gładka.Wybierała się do drohobyckiej szkoły.TylkoKsenia znowu nie mogła pójść do gimnazjum.Okazało się, \e wcią\ brakuje pieniędzy.Nierozpaczała jednak z tego powodu.Miała mnóstwo roboty.A na dodatek rozwinęły się w niejzainteresowania rzemiosłem ludowym i malowaniem.Przystrajała ogró-124, : \łobiła z drewna ludziki i przyozdabiała całe gospodarstwo.Potrafiła cuda czynić z zdzbłasłomy, trawy, korzenia, a nawet zewykłych Hści.Czarowała swój własny świat.A sąsiedzi z podziwem kiwali głowami.125NOWE DOZWIADCZENIAW szkole Kasia zabrała się od razu do nauki.Doszły nowe przedmioty.Zpiewała w chórze.Grała na mandolinie.Wciągnął ją rytm szkolnych zajęć.Pisywała do Saki, a Salcia jejodpowiadała.I znowu pojawiał się Schulz.Pracował w Państwowym Gimnazjum im.Władysława Jagiełły i był kierownikiem wydziału robót ręcznych.W klasach pierwszychuczył obróbki drewna.Salcia wymieniała jakieś ścinki, strugi, dłuta, pilniki, tarniki,kreślarskie ołówki i tym podobne dziwadła.- Ale\ to zwykły rzemieślnik! - mruknęła Kasia.Iwydała na Schulza wyrok.- To\ to wyrobnik! Prosty najemnik! A nie artysta! I czym się tuzachwycać?! - pogardliwie wzruszała ramieniem.- A ja myślałam, \e to pisarz.- Ipo\ałowała, \e jeszcze nie tak dawno chciała kupić tę, podobno, niezwykłą ksią\kę, o którejSalcia wspominała, Sklepy cynamonowe, czy jakoś tak, ale teraz ju\ niej kupi.Bo i po cojakiegoś ślusarza ma czytać.Lekcewa\ąco machnęła ręką.I dziwiła się sama sobie, \e jeszczenie tak dawno zazdrościła Salci, \e ma nauczyciela artystę i pisarza.A Salcia informowała jąwłaśnie, \e Schulz nie wymawia dobrze r" i zamiast rak, mówi hak.Czas mijał szybko.W końcu roku Kasia znowu była w euforii.Napisała do matki, \e jestszczęśliwa.Gra w teatrzyku szkolnym.Recytuje patriotyczne wiersze i otrzymuje gromkiebarwa.A dyrektor szkoły wymienił nawet jej nazwisko, jako wielką nadzieję szkoły.Iprzyszłą sławę.Tak powiedział, przyszłą sławę-Gdy przyjechała na Bo\e Narodzenie,młynarz ukradkiem spoglądał na nią i w duchu stwierdzał, \e rośnie mu dziewczyna naschwał.Ale jej tego nie powiedział.Z poczuciem dumy zapalał fajkę i zerkał na nią zzadowoleniem.Za to Mariusz pokpiwał, \d126stanie gryzipiórkiem.Dostał za to od matki straszną burę.Mły-arzowa go skrzyczała iwygnała do świń.- Popatrz Kasiu - wymachiwała przed nią gazetą i wołała 7 przejęciem - córka MariiSkłodowskiej-Curie, naszej wielkiej noblistki, Irena Joliot-Curie, dostała w tym roku wdziedzinie chemii Nagrodę Nobla.Najpierw jej matka, a teraz ona.- Tak, to wielki presti\ - zgodził się młynarz, pykając fajkę.- Kobieta! - ze szczególną satysfakcją ogłosiła młynarzowa, jakby łącząc się w ten sposób wwielkiej solidarności ze wszystkimi wa\nymi kobietami świata.- Za chemię, Anno, dostała, za nauki ścisłe - dodał z przekąsem młynarz.- Ale kobieta! - z naciskiem rzuciła młynarzowa.I zwróciła się do córki.- Kobiety teraz,Kasiu, odgrywają coraz powa\niejszą rolę w \yciu.W nauce, sztuce, literaturze - objęła jąpromiennym uśmiechem, jakby niebawem i na Kasię miał spaść grad nagród.- Tak, tak, kobieto - zaśmiał się w oknie Mariusz, patrząc na Kasię.Wieczorem Kasia, jak zwykle, pobiegła do Salci.Zastała ju\ tam Sarę i Ksenię.Radośnie sięprzywitały i Salcia, a jak\e by inaczej, opowiadała o Schulzu. Ona jest nim normalniezauroczona.To jakaś mania." - dziwiła się w duchu Kasia.Ale nie przerywała.- Moja starszakuzynka, Chawa - mówiła Salcia -twierdzi, \e Schulz boi się ciasnych pomieszczeń.A takachoroba nazywa się klaustrofobią.I boi się otwartej przestrzeni.A ta choroba nazywa sięagorafobią.- I tego się boi, i tego?- spytała Kasia.- Tak, Kasiu.I tego się boi.I tego.- odparła Salcia.- Mo\e dlatego tak się czai przy ścianachw naszej szkole.Bo klasy mamy małe.Na chwilę zamilkły.Po czym Salcia sekretnie przywołała je skinieniem dłoni do siebie [ Pobierz całość w formacie PDF ]