[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Na podeście znalazłanastępny kontakt i podjęli przerwaną wędrówkę.Za każdymi mijanymi drzwiami słyszelimuzykę, dźwięki telewizorów lub rozmowy.Dziewczyna otworzyła drzwi do mieszkania.Było to rozległe i przestronne poddasze zestromym sufitem, oświetlone dziwnym zestawem reflektorów i lamp zrobionych z butelek,muszli i waz z kolorowego szkła.Ściany były pomalowane na szaro i obwieszone setkamiamuletów, maskotek oraz obrazków przedstawiających świętych i demony.Po lewej, pod oknem,leżała czarna mata w wielobarwne rybki.Na prawo stał stół i krzesła w rustykalno—meksykańskim stylu, pomalowane na czerwono i złoto.Naprzeciwko, przy drugim oknie,znajdowała się mała kuchnia, z półkami zapchanymi wszelkimi możliwymi przyprawami,ziołami i dodatkami, od aromatycznego soku z kasawy po suszoną masalę.W powietrzu unosiłsię zapach drzewa sandałowego i karaibskich potraw.Pies natychmiast podszedł do swojej miski i zaczął głośno chłeptać.Dziewczyna rzuciłatorebkę na stół i powiedziała:— Może filiżankę herbaty? Zawsze zaraz po powrocie do domu piję herbatę.— Dzięki, świetnie.Ale chyba powinniśmy się przedstawić… Jestem Josh.Josh Winward.Ato Nancy.Dziewczyna wyciągnęła rękę, pobrzękując bransoletkami.— Ella Tibibnia, a mój pies wabi się Abraxas.To magiczne imię, ale szkoda, że taki z niegoświr.Nigdy nie pomyślelibyście, że pies może być świrem, prawda? Ten jest.Josh nie miał zielonego pojęcia, co rozumiała pod słowem „świr”, jednak zrobił minę w styluHarrisona Forda, co miało oznaczać, że właściwie się z nią zgadza.Ella napełniła wodą wielki,pokryty niebieską emalią czajnik i postawiła go na gazie.— Lubicie herbatę z kwiatu głogu? Dobrze robi na bezsenność.— Jasne, cokolwiek zrobisz.Josh rozejrzał się po pokoju.Nancy oglądała opalizującą szklaną kulę w ozdobnej wazie zbrązu oraz kolekcję paskudnych małych rzeźb, podobnych do figur szachowych iprzedstawiających jakieś zakapturzone postacie.— Kiedy ostatni raz widziałaś Julię? — zapytał.— Mogę podać ci dokładną datę.— Ella podeszła do regału, na którym obok tanich wydaństały oprawione w skórę woluminy, i wyjęła zeszyt z pozaginanymi rogami, opisany kolorowymidługopisami jako „DiArY”.Kartkowała go przez chwilę, a potem powiedziała: — Jest.Dziesiątego maja ubiegłego roku.To była niedziela.Poszłyśmy z Abraxasem na poranny spacerdo Holland Park.Potem zjadłyśmy lunch z Wallym i Kimem w Philbeach Gardens po drugiejstronie ulicy.Daisy była we wspaniałym nastroju, bo właśnie znalazła nową pracę.Prawdęmówiąc, była w aż za dobrym humorze.Przez cały czas mówiła i wymachiwała rękami.Pamiętam, że jeden z moich znajomych pytał, czy czegoś nie wzięła.— Może była po prostu podekscytowana — podsunęła Nancy.— Nie, nie, to było coś więcej.Chodziło tylko o skromną posadę sekretarki w jakiejś firmieelektrycznej przy Great West Road, a ona strasznie się tym entuzjazmowała i mówiła, że niemoże się doczekać, kiedy rozpocznie pracę.Można by pomyśleć, że trafiło jej się cośniebywałego.— Nie znam Great West Road — stwierdził Josh.— Czy tym miejscem można się takpodniecać?— Chyba żartujesz.Tam stoi jedna fabryczka koło drugiej.Nowoczesne zmywarki.ChrupkiSmitha.— Nie zostawiła nowego adresu?— Powtarzała, że to zrobi, ale wszyscy trochę posprzeczaliśmy się tamtego popołudnia izapomniałam ją o to poprosić.Jednak… — Ella ponownie podeszła do regału i wyjęła złożonąkartkę, którą trzymała między dwiema książkami.— Kiedy się wyprowadziła, znalazłam ten listpod jej materacem.Josh rozłożył kartkę i przechylił ją tak, by padało na nią światło najbliższej lampy.Na górzebyła czarno—biała ilustracja fabryki z lat trzydziestych, z powiewającymi na dachuchorągiewkami i wymalowanym eleganckimi, staroświeckimi literami napisem: WheatstoneElectrics Co.Ltd.Poniżej widniał adres: Great West Road, Brentford, Middlesex oraz numertelefonu EAL 6181.List był zaadresowany do Julii, na adres Elli — 37 Trebovir Road.Był datowany 6 maja 2000roku i podpisany przez niejakiego F.G.Mordanta, dyrektora działu sprzedaży.Głosił: „Mamyprzyjemność zaproponować pani posadę sekretarki, poczynając od dnia 11 maja, z uposażeniemsiedmiu funtów trzynastu szylingów i sześciu pensów tygodniowo.Proszę przybyć na Star Yard,tak jak poprzednio, o ósmej piętnaście”.— Napisany na ręcznej maszynie do pisania — stwierdził Josh.— Rzadko się dziś takichużywa.— I nieczęsto proponują komuś siedem funtów trzynaście szylingów i sześć pensówtygodniowo — dorzuciła Ella.— To stary system monetarny, używany, zanim Wielka Brytaniaprzeszła na układ dziesiętny, co miało miejsce ponad dwadzieścia pięć lat temu [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl centka.pev.pl
.Na podeście znalazłanastępny kontakt i podjęli przerwaną wędrówkę.Za każdymi mijanymi drzwiami słyszelimuzykę, dźwięki telewizorów lub rozmowy.Dziewczyna otworzyła drzwi do mieszkania.Było to rozległe i przestronne poddasze zestromym sufitem, oświetlone dziwnym zestawem reflektorów i lamp zrobionych z butelek,muszli i waz z kolorowego szkła.Ściany były pomalowane na szaro i obwieszone setkamiamuletów, maskotek oraz obrazków przedstawiających świętych i demony.Po lewej, pod oknem,leżała czarna mata w wielobarwne rybki.Na prawo stał stół i krzesła w rustykalno—meksykańskim stylu, pomalowane na czerwono i złoto.Naprzeciwko, przy drugim oknie,znajdowała się mała kuchnia, z półkami zapchanymi wszelkimi możliwymi przyprawami,ziołami i dodatkami, od aromatycznego soku z kasawy po suszoną masalę.W powietrzu unosiłsię zapach drzewa sandałowego i karaibskich potraw.Pies natychmiast podszedł do swojej miski i zaczął głośno chłeptać.Dziewczyna rzuciłatorebkę na stół i powiedziała:— Może filiżankę herbaty? Zawsze zaraz po powrocie do domu piję herbatę.— Dzięki, świetnie.Ale chyba powinniśmy się przedstawić… Jestem Josh.Josh Winward.Ato Nancy.Dziewczyna wyciągnęła rękę, pobrzękując bransoletkami.— Ella Tibibnia, a mój pies wabi się Abraxas.To magiczne imię, ale szkoda, że taki z niegoświr.Nigdy nie pomyślelibyście, że pies może być świrem, prawda? Ten jest.Josh nie miał zielonego pojęcia, co rozumiała pod słowem „świr”, jednak zrobił minę w styluHarrisona Forda, co miało oznaczać, że właściwie się z nią zgadza.Ella napełniła wodą wielki,pokryty niebieską emalią czajnik i postawiła go na gazie.— Lubicie herbatę z kwiatu głogu? Dobrze robi na bezsenność.— Jasne, cokolwiek zrobisz.Josh rozejrzał się po pokoju.Nancy oglądała opalizującą szklaną kulę w ozdobnej wazie zbrązu oraz kolekcję paskudnych małych rzeźb, podobnych do figur szachowych iprzedstawiających jakieś zakapturzone postacie.— Kiedy ostatni raz widziałaś Julię? — zapytał.— Mogę podać ci dokładną datę.— Ella podeszła do regału, na którym obok tanich wydaństały oprawione w skórę woluminy, i wyjęła zeszyt z pozaginanymi rogami, opisany kolorowymidługopisami jako „DiArY”.Kartkowała go przez chwilę, a potem powiedziała: — Jest.Dziesiątego maja ubiegłego roku.To była niedziela.Poszłyśmy z Abraxasem na poranny spacerdo Holland Park.Potem zjadłyśmy lunch z Wallym i Kimem w Philbeach Gardens po drugiejstronie ulicy.Daisy była we wspaniałym nastroju, bo właśnie znalazła nową pracę.Prawdęmówiąc, była w aż za dobrym humorze.Przez cały czas mówiła i wymachiwała rękami.Pamiętam, że jeden z moich znajomych pytał, czy czegoś nie wzięła.— Może była po prostu podekscytowana — podsunęła Nancy.— Nie, nie, to było coś więcej.Chodziło tylko o skromną posadę sekretarki w jakiejś firmieelektrycznej przy Great West Road, a ona strasznie się tym entuzjazmowała i mówiła, że niemoże się doczekać, kiedy rozpocznie pracę.Można by pomyśleć, że trafiło jej się cośniebywałego.— Nie znam Great West Road — stwierdził Josh.— Czy tym miejscem można się takpodniecać?— Chyba żartujesz.Tam stoi jedna fabryczka koło drugiej.Nowoczesne zmywarki.ChrupkiSmitha.— Nie zostawiła nowego adresu?— Powtarzała, że to zrobi, ale wszyscy trochę posprzeczaliśmy się tamtego popołudnia izapomniałam ją o to poprosić.Jednak… — Ella ponownie podeszła do regału i wyjęła złożonąkartkę, którą trzymała między dwiema książkami.— Kiedy się wyprowadziła, znalazłam ten listpod jej materacem.Josh rozłożył kartkę i przechylił ją tak, by padało na nią światło najbliższej lampy.Na górzebyła czarno—biała ilustracja fabryki z lat trzydziestych, z powiewającymi na dachuchorągiewkami i wymalowanym eleganckimi, staroświeckimi literami napisem: WheatstoneElectrics Co.Ltd.Poniżej widniał adres: Great West Road, Brentford, Middlesex oraz numertelefonu EAL 6181.List był zaadresowany do Julii, na adres Elli — 37 Trebovir Road.Był datowany 6 maja 2000roku i podpisany przez niejakiego F.G.Mordanta, dyrektora działu sprzedaży.Głosił: „Mamyprzyjemność zaproponować pani posadę sekretarki, poczynając od dnia 11 maja, z uposażeniemsiedmiu funtów trzynastu szylingów i sześciu pensów tygodniowo.Proszę przybyć na Star Yard,tak jak poprzednio, o ósmej piętnaście”.— Napisany na ręcznej maszynie do pisania — stwierdził Josh.— Rzadko się dziś takichużywa.— I nieczęsto proponują komuś siedem funtów trzynaście szylingów i sześć pensówtygodniowo — dorzuciła Ella.— To stary system monetarny, używany, zanim Wielka Brytaniaprzeszła na układ dziesiętny, co miało miejsce ponad dwadzieścia pięć lat temu [ Pobierz całość w formacie PDF ]