[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jak wam się podoba, Hamlet i Król Lear.Najwyższa gaża, z tuzin najlepszych teatrów w całym kraju.Najbardziej znany scenograf, i kostiumy wykonane w Mediolanie, i sam możeszwybrać sobie obsadę.Na Boga, chłopcze, mamy wszystko, c zegośmy chcieli.Wreszcie ci się udało od początku do końca.Ned popatrzył na Mary Ann i wyjaśnił:- Zawsze się mówiło, że nie mógłbym grać Szekspira.Teraz dostałem szansę, żeby się sprawdzić.Może to dlatego, że dopiero co przeszło mi drogę małe, na wpół utopione czarnowłosekocię i przyniosło mi szczęście.- Ona ma nadzieję, że dostanie pracę - rzekł Harry ze śmiechem.- Już ją ma - odparł Ned - jako moja maskotka.Dokładnie od tej chwili  Lucky dostaje pensję.No i jedzie z nami w szekspirowskie to ume e.- Znowu popatrzył na nią, ale już bardziej uważnie, i dodał, myśląc o Lily: - Poza tymprzypomina mi pani dziewczynę, którą znałem kiedyś, dawno temu - i z melancholijnym,nieznacznym drgnieniem ramion po dążył z powrotem na próbę, tak jakby już zapomni ał oMary Ann.Tak więc Lucky została przygarnięta przez zespół Sheridana; dano jej posadępomocnicy garderobianej, a od czasu do czasu statystowanie na scenie - i stopniowo podczastych długich, samotnych wieczorów spędzanych na próbach w Filadelfii, a po tem w drodze,Ned Sheridan stwierdził, że ciągnie go do niej.Nie tylko dlatego, że przypominała mu jego irlandzką Lily, bo Lucky była przy tymsłodka, nieśmiała i pełna uwielbienia - i niewiele czasu upłynęło, gdy stali się kochankami. Tournee szekspirowskie odniosło niebywały sukces, Ned z przystojnego artystygrającego w lekkich komediach, stał się aktorem dramatycznym.Po zakończonej tryumfem premierze na Broadwayu bilety do ich teatrurozchwytywano; sprzedawano je nawet po trzy dolary za spektakl, co w ówczas stanowiłoniesłychaną sumę.I grali przy wypełnionej widowni aż do chwili zamknięcia teatru na lato.Lucky wprowadziła się do nowego apartamentu, kupionego przez Neda izrezygnowała ze swych aktorskich ambicji po to, by grać rolę jego kochanki.Była osobą nieśmiałą, lecz na Broadwayu wszyscy wokół ją znali i wiedzieli, że jestkochanką Neda.Nie prosił jej o rękę, choć spodziewał się, że kiedyś w przyszłości to zrobi; ilekroćjednak chciał się oświadczyć, zawsze powiadał sobie:  Nie teraz; mógłbyś je szcze któregośdnia odnalezć Lily.Często spotykał syna Lily: ciemnowłosego i ponurego chłopca, który w ogóle jej nieprzypominał i który nigdy nie silił się na to, żeby dla kogoś być miły.Jednak Ned nigdy nie odnalazł Lily, pomimo że przez ponad rok zar az po jej odejściuzatrudniał prywatnego detektywa.Lily zniknęła bez śladu; mijało już osiem lat od czasu, gdy wyjechała i teraz jedynymznakiem życia, jaki dawała, był czek z banku, opiewający na tysiąc dolarów, który co rokuotrzymywała jego matka na ko szty wychowania chłopca.Za każdym razem czek wysyłany był z innego miasta, z miejsc tak od siebie odległychjak St.Louis i Chicago.Ned i Lucky żyli ze sobą już od czterech lat.Tego właśnie wieczoru miała się odbyć kolejna wielka premiera, wystawialinajzupełniej nową sztukę.Próby, jakie odbywali po drodze, nie obyły się bez kłopotów.Aktorka grająca główną rolę kobiecą odeszła, a na jej miejsce dopiero tydzień temuprzyjęto pełną temperamentu i porywczą, nikomu ni e znaną Juliet Scott, i teraz Ned,podążając na generalną próbę kostiumową, posępnie zastanawiał się, czyjego dobra passa jużsię nie skończyła.Po raz pierwszy w życiu nie cieszył się na wieczór premierowy, i cokolwiek byHarrison mu mówił, przeczucie cze goś złego spowiło chmurami cały ten dzień.Pomimo iż czuło się, że jest wiosna, z okazałymi, puszystymi pąkami na kasztanach i z zapachem bzów w powietrzu, Lily Adams zażywając popołudniowej przejażdżki powozempo uroczych ulicach Back Bay i Beacon Hill, m iała na sobie płaszcz ze złotych soboli.Kosztowny powozik polakierowany był na jej ulubiony odcień fioletu i wyściełanyjasnoszarym zamszem, a stangret odziany w liberię w tym samym srebrnoszarym kolorze.W każde popołudnie, czy to deszcz, śnieg, czy słoń ce, Lily udawała się na tę samąprzejażdżkę.W każde popołudnie, zanim wyruszyła, wsuwała świeży bukiecik fiołków swymkoniom za uprząż oraz przyozdabiała nimi kapelusz stangreta i fiołki nosiła również sama,przypięte do futerka diamentowym półksiężycem.Jezdzili przez godzinę, mijając wszystkie wspaniałe domy Bostonu, do których nigdyjej nie zapraszano.Nieznaczny czarujący półuśmiech rozjaśniał twarz Lily, lecz oczy miotały ognienieugaszonego gniewu, gdy tak wodziła wzrokiem z lewa na prawo, sprawiając na pozórwrażenie kobiety, która jedzie na umówione spotkanie, podczas gdy w rzeczywistości niemiała absolutnie dokąd się udać.Najtrudniejsze były miesiące jesienne i zimowe, gdy jej męża pochłaniały wykłady ikoleżeńskie spotkania.Nawet kiedy zostawał w domu, zawsze zagłębiał się w książkach.Od czasu do czasu zdarzało mu się zapraszać na kolację odwiedzających Bostonuczonych z zagranicy.Nie wiedzieli o tym, że Lily  nie jest przyjmowana w towarzystwie i przez jedenwieczór mogła wtedy odgrywać rolę pełnej gracji, młodej pani domu, mając na sobiekosztowną suknię i doskonałą biżuterię.Ale nigdy w towarzystwie nie było innych kobiet, pózniej więc zostawiała ich wbibliotece z porto i cygarami - i z interesującą rozmową, w której tak bardzo pragnęłabyuczestniczyć.Każdej zimy dochodziła z nudów niemal do obłędu.Ponury nastrój ogarniał ją w pazdzierniku i nie opuszczał aż do czerwca, kiedy towyjeżdżali, by całe lato spędzić w Europie.W Bostonie mieszkała od ośmiu lat, z czego sześć spędziła jako pan i PorterAdamsowa, a każdy rok był bardziej samotny od poprzedniego.Wyszła za mąż za człowieka wykształconego, zajętego własnymi sprawami, któryzakładał, że jest jej dobrze we dwoje, tak jak jemu żyło się dobrze samemu i że jest idealnieszczęśliwa, gdy siedząc zimą przy kominku, niestrudzenie kartkuje książkę lub haftuje kolejną dekoracyjną poduszkę do jadalni, dokładnie tak samo, jak kiedyś zwykła to robić jejmatka.Tyle że jej matka i papcio byli w sobie zakochani.Podczas tych długich zim żyła listam i od siostry i w odpowiedzi pisała ich całe stosy,skrupulatnie opowiadając o życiu pełnym rozrywek i wesołości, przyjaciół i znajomych.O życiu, które nie istniało.Jedyną rzeczą prawdziwą w jej listach do Ciel było to, że wyszła za mąż za bogatego,dobrego i starszego mężczyznę, że mieli piękny dom w najbardziej wytwornej dzielnicyBostonu i że przez swe małżeństwo spowinowaciła się z najlepszymi starymi rodzinami wkraju.Choć oczywiście, droga Ciel - napisała snobistycznym tonem - to, co Amerykaniemają na myśli, mówiąc  stary , bynajmniej nie odpowiada naszemu rozumieniu tego słowa.Oni mówią o trzech lub czterech pokoleniach, my natomiast o kilku stuleciach.Nie napisała jednak, że dobre stare rodziny nie odzywają się do niej.Za każdym razem, gdy wyjeżdżali do Europy, Lily robiła plany i knuła intrygi, żebyjakoś spotkać się z siostrą, jednak aż dotąd bez powodzenia.Zawsze jezdzili do Włoch i do Francji, lecz wtedy Ciel już wracała na lato doArdnavamy, a lord Molyneux nigdy nie pozwalał jej spędzić w akacji gdzie indziej [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •