[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W końcuprzyjęła tę, którą jej podał. To kompletna bzdura, z czego doskonale zdajesz sobie sprawę.Otrzyj oczy, Sybil, i wydmuchaj nos.Nasi goście zbyt długo pozostają sami.Odwróciła się w milczeniu i ruszyła wzdłuż galerii.Kiedy doszli dodrzwi, otworzył je, wyjął jej z rąk chusteczkę i przełożył jej rękę pod swoimramieniem.Jakby to się nie wydawało fałszywe i nacechowane hipokryzją,pomyślał spoglądając na jej piękną twarz, spuszczone błękitne oczy isrebrnoblond włosy należało przestrzegać pozorów.227RSSybil, rzecz jasna, także zdawała sobie z tego sprawę.Ożywiła się zno-wu, jak tylko przekroczyli próg salonu.Prawie wszyscy tańczyli.FleurHamilton grała na fortepianie.Fleur wyszła z salonu jako ostatnia.Tancerze poszli do łóżek, kilkusłużących zaczęło rozwijać dywan i przestawiać meble na właściwe miejsce.Przejrzała nuty i postanowiła odnieść je do pokoju muzycznego, zanim siępołoży.Było bardzo pózno.Czuła się zmęczona.Nie chciała jednak wracać dołóżka.Wolała się skupić na swoich myślach, kiedy jeszcze była w stanie nadnimi panować.Bała się koszmarów.Postawiła świecznik na fortepianie w pokoju muzycznym i starannieodłożyła nuty na miejsce.Wyciągnęła rękę po świece.Fortepian, dużo większy i o słodszym, łagodniejszym brzmieniu,przyciągnął ją jak magnes.Przesunęła lekko palcami po klawiszach, nienaciskając ich.Potem zagrała gamę wolno i cichutko.Usiadła na stołku.Zagrała Bacha, szybką, żywą sonatę.Z zamkniętymi oczami.Graładość głośno.Może gdyby skupiła się mocno, udałoby jej się zagłuszyćmyśli.Może zdołałaby zapomnieć o Matthew.Utwór nieuchronnie dobiegł końca.Musi otworzyć oczy, pójść na górędo łóżka i przyjąć to, co reszta nocy miała jej do zaoferowania.Westchnęła.Poprzedni wieczór, spędzony z Chamberlainem, wydawał się należeć doodległej przeszłości. %7łałuję, że nie panuję nad klawiaturą do tego stopnia, żeby w tensposób rozładowywać frustracje odezwał się głos za jej plecami.Książę Ridgeway! Fleur zerwała się na równe nogi.228RS Nie chciałem pani przestraszyć powiedział. Nie mogłem siępowstrzymać, żeby nie podejść bliżej, kiedy usłyszałem muzykę. Proszę wybaczyć, wasza wysokość usprawiedliwiała się Fleur.Odniosłam nuty.Nie zdołałam się oprzeć pokusie, żeby zagrać jeszcze jedenutwór. Po całym wieczorze siedzenia przy fortepianie? Uśmiechnął się.Muszę pani podziękować, panno Hamilton.Jestem pani bardzo wdzięczny. To była przyjemność, wasza wysokość odparła.Podszedł do niej. Czy to pani była na górze w galerii? zapytał. Pani i Brocklehurst?Przejął ją chłód. Poszła pani tam z własnej woli? A może zmusił panią? Nie, wasza wysokość. Spojrzała w jego ciemne oczy.Zamierzał jązwolnić? A to? Wskazał jej lekko spuchniętą górną wargę. Jest przecięta wśrodku?Nie odpowiedziała. Czy to było za pani zgodą? zapytał. Tak. Odchrząknęła, kiedy żaden dzwięk nie wydobył się z jej ust. Tak, wasza wysokość.Zacisnął wargi, patrząc jej w oczy.Przesunął ręką po twarzy i pokręciłgłową. Proszę pójść ze mną do biblioteki powiedział. Wypijemy pokieliszku czegoś mocniejszego przed snem.Ruszył w kierunku drzwi, nie oglądając się na nią.Fleur przeszła przezpokój i weszła do biblioteki.Pokój rozświetlały świece.Nalał jej sherry, a sobie brandy.Wskazał wygodny, skórzany fotelprzy kominku i wręczył kieliszek, zanim usiadł na krześle, naprzeciwko.229RS Na zdrowie, Fleur odezwał się, podnosząc kieliszek. I naszczęście.Coś, co się lubi wymykać, to ostatnie, nieprawdaż? Napił siębrandy.Fleur popijała sherry, nie odpowiadając.Siedział na krześle wswobodnej pozie, odprężony.Fleur była sztywno wyprostowana i spięta. Proszę mi opowiedzieć o sobie zażądał. Och, nic takiego, couchyliłoby rąbka tajemnicy, którą chce się pani otaczać.Kto nauczył paniągrać? Matka odparła kiedy byłam mała.Mój opiekun wynająłnauczyciela muzyki dla swoich dzieci, a potem dla mnie.Uczyłam się też wszkole. W szkole powtórzył. Była pani na pensji? Gdzie? Nie, nie sądzę,żeby pani chciała odpowiedzieć na to pytanie.Jak długo tam pani zabawiła? Pięć lat.To była szkoła Broadridge.Wspominałam o tym panuHoughtonowi.Skinął głową. Kawał czasu stwierdził. Czy lubiła pani to miejsce, pomijająclekcje muzyki i tańca? Sądzę, że otrzymałam tam dobre wykształcenie przyznała. Aledyscyplina była surowa.Raczej nie okazywano ciepłych uczuć. A jednak opiekun nie przestał tam pani posyłać? powiedział. Czyw domu znalazłaby pani ciepłe uczucia?Spojrzała na sherry w kieliszku. Stanowiliśmy cudownie szczęśliwą rodzinę, póki żyli rodzice wyznała. Kiedy odeszli, nic już nie było takie samo.Byłam zbyt młoda.Pewnie trudno było mną kierować.230RS Była pani, jak sądzę, niechcianą sierotą zgadywał. Nie próbowaliwydać pani młodo za mąż?Fleur pomyślała o dwóch gospodarzach, właścicielach ziemskich, obupo pięćdziesiątce, którzy poprosili o jej rękę, zanim jeszcze skończyładziewiętnaście lat.O wściekłości kuzynki Caroline, kiedy odrzuciła jednegopo drugim. Tak powiedziała. Ale oparła się pani.Podejrzewam, że jest pani ulepiona z twardejgliny, panno Hamilton.Nieznośnie uparta.Tak właśnie widział paniąopiekun i jego rodzina? Czasami odparła. Zapewne często zdecydował. I nigdy nie spotkała pani nikogo,kogo chciałaby pani poślubić? Nie odparła pośpiesznie.Pomyślała o nocnym koszmarze, wktórym pojawiał się Daniel, na przemian z księciem. A czy on chciał panią poślubić? zapytał domyślnie.Spojrzała naniego ostro, a potem znowu zajrzała w głąb kieliszka. Nie mógł się ożenić? ciągnął. Nie odparła bezbarwnym tonem. A zatem była to zwykła złośliwość? Nie pozwolono pani za niegowyjść? Ma pani posag? Tak. Ale nie ma pani nad nim kontroli, póki nie wyjdzie za mąż albo nieosiągnie pewnego wieku, jak sądzę powiedział. A pani opiekunpostanowił przeszkodzić w małżeńskich planach.Dlaczego pani uciekła,Fleur? I dlaczego ukochany nie uciekł z panią? Czy pieniądze były dla niegoważniejsze?231RS Nie! zawołała gwałtownie. Mój majątek nie obchodził Daniela wżaden sposób. Daniel powtórzył cicho.Zakołysała ciemnym płynem w kieliszku.Nie sądziła, żeby była wstanie podnieść go do ust. Kochała go pani? zapytał. A może wciąż go pani kocha? Nie odparła. To było dawno, dawno temu.Dopił brandy i się podniósł [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl centka.pev.pl
.W końcuprzyjęła tę, którą jej podał. To kompletna bzdura, z czego doskonale zdajesz sobie sprawę.Otrzyj oczy, Sybil, i wydmuchaj nos.Nasi goście zbyt długo pozostają sami.Odwróciła się w milczeniu i ruszyła wzdłuż galerii.Kiedy doszli dodrzwi, otworzył je, wyjął jej z rąk chusteczkę i przełożył jej rękę pod swoimramieniem.Jakby to się nie wydawało fałszywe i nacechowane hipokryzją,pomyślał spoglądając na jej piękną twarz, spuszczone błękitne oczy isrebrnoblond włosy należało przestrzegać pozorów.227RSSybil, rzecz jasna, także zdawała sobie z tego sprawę.Ożywiła się zno-wu, jak tylko przekroczyli próg salonu.Prawie wszyscy tańczyli.FleurHamilton grała na fortepianie.Fleur wyszła z salonu jako ostatnia.Tancerze poszli do łóżek, kilkusłużących zaczęło rozwijać dywan i przestawiać meble na właściwe miejsce.Przejrzała nuty i postanowiła odnieść je do pokoju muzycznego, zanim siępołoży.Było bardzo pózno.Czuła się zmęczona.Nie chciała jednak wracać dołóżka.Wolała się skupić na swoich myślach, kiedy jeszcze była w stanie nadnimi panować.Bała się koszmarów.Postawiła świecznik na fortepianie w pokoju muzycznym i starannieodłożyła nuty na miejsce.Wyciągnęła rękę po świece.Fortepian, dużo większy i o słodszym, łagodniejszym brzmieniu,przyciągnął ją jak magnes.Przesunęła lekko palcami po klawiszach, nienaciskając ich.Potem zagrała gamę wolno i cichutko.Usiadła na stołku.Zagrała Bacha, szybką, żywą sonatę.Z zamkniętymi oczami.Graładość głośno.Może gdyby skupiła się mocno, udałoby jej się zagłuszyćmyśli.Może zdołałaby zapomnieć o Matthew.Utwór nieuchronnie dobiegł końca.Musi otworzyć oczy, pójść na górędo łóżka i przyjąć to, co reszta nocy miała jej do zaoferowania.Westchnęła.Poprzedni wieczór, spędzony z Chamberlainem, wydawał się należeć doodległej przeszłości. %7łałuję, że nie panuję nad klawiaturą do tego stopnia, żeby w tensposób rozładowywać frustracje odezwał się głos za jej plecami.Książę Ridgeway! Fleur zerwała się na równe nogi.228RS Nie chciałem pani przestraszyć powiedział. Nie mogłem siępowstrzymać, żeby nie podejść bliżej, kiedy usłyszałem muzykę. Proszę wybaczyć, wasza wysokość usprawiedliwiała się Fleur.Odniosłam nuty.Nie zdołałam się oprzeć pokusie, żeby zagrać jeszcze jedenutwór. Po całym wieczorze siedzenia przy fortepianie? Uśmiechnął się.Muszę pani podziękować, panno Hamilton.Jestem pani bardzo wdzięczny. To była przyjemność, wasza wysokość odparła.Podszedł do niej. Czy to pani była na górze w galerii? zapytał. Pani i Brocklehurst?Przejął ją chłód. Poszła pani tam z własnej woli? A może zmusił panią? Nie, wasza wysokość. Spojrzała w jego ciemne oczy.Zamierzał jązwolnić? A to? Wskazał jej lekko spuchniętą górną wargę. Jest przecięta wśrodku?Nie odpowiedziała. Czy to było za pani zgodą? zapytał. Tak. Odchrząknęła, kiedy żaden dzwięk nie wydobył się z jej ust. Tak, wasza wysokość.Zacisnął wargi, patrząc jej w oczy.Przesunął ręką po twarzy i pokręciłgłową. Proszę pójść ze mną do biblioteki powiedział. Wypijemy pokieliszku czegoś mocniejszego przed snem.Ruszył w kierunku drzwi, nie oglądając się na nią.Fleur przeszła przezpokój i weszła do biblioteki.Pokój rozświetlały świece.Nalał jej sherry, a sobie brandy.Wskazał wygodny, skórzany fotelprzy kominku i wręczył kieliszek, zanim usiadł na krześle, naprzeciwko.229RS Na zdrowie, Fleur odezwał się, podnosząc kieliszek. I naszczęście.Coś, co się lubi wymykać, to ostatnie, nieprawdaż? Napił siębrandy.Fleur popijała sherry, nie odpowiadając.Siedział na krześle wswobodnej pozie, odprężony.Fleur była sztywno wyprostowana i spięta. Proszę mi opowiedzieć o sobie zażądał. Och, nic takiego, couchyliłoby rąbka tajemnicy, którą chce się pani otaczać.Kto nauczył paniągrać? Matka odparła kiedy byłam mała.Mój opiekun wynająłnauczyciela muzyki dla swoich dzieci, a potem dla mnie.Uczyłam się też wszkole. W szkole powtórzył. Była pani na pensji? Gdzie? Nie, nie sądzę,żeby pani chciała odpowiedzieć na to pytanie.Jak długo tam pani zabawiła? Pięć lat.To była szkoła Broadridge.Wspominałam o tym panuHoughtonowi.Skinął głową. Kawał czasu stwierdził. Czy lubiła pani to miejsce, pomijająclekcje muzyki i tańca? Sądzę, że otrzymałam tam dobre wykształcenie przyznała. Aledyscyplina była surowa.Raczej nie okazywano ciepłych uczuć. A jednak opiekun nie przestał tam pani posyłać? powiedział. Czyw domu znalazłaby pani ciepłe uczucia?Spojrzała na sherry w kieliszku. Stanowiliśmy cudownie szczęśliwą rodzinę, póki żyli rodzice wyznała. Kiedy odeszli, nic już nie było takie samo.Byłam zbyt młoda.Pewnie trudno było mną kierować.230RS Była pani, jak sądzę, niechcianą sierotą zgadywał. Nie próbowaliwydać pani młodo za mąż?Fleur pomyślała o dwóch gospodarzach, właścicielach ziemskich, obupo pięćdziesiątce, którzy poprosili o jej rękę, zanim jeszcze skończyładziewiętnaście lat.O wściekłości kuzynki Caroline, kiedy odrzuciła jednegopo drugim. Tak powiedziała. Ale oparła się pani.Podejrzewam, że jest pani ulepiona z twardejgliny, panno Hamilton.Nieznośnie uparta.Tak właśnie widział paniąopiekun i jego rodzina? Czasami odparła. Zapewne często zdecydował. I nigdy nie spotkała pani nikogo,kogo chciałaby pani poślubić? Nie odparła pośpiesznie.Pomyślała o nocnym koszmarze, wktórym pojawiał się Daniel, na przemian z księciem. A czy on chciał panią poślubić? zapytał domyślnie.Spojrzała naniego ostro, a potem znowu zajrzała w głąb kieliszka. Nie mógł się ożenić? ciągnął. Nie odparła bezbarwnym tonem. A zatem była to zwykła złośliwość? Nie pozwolono pani za niegowyjść? Ma pani posag? Tak. Ale nie ma pani nad nim kontroli, póki nie wyjdzie za mąż albo nieosiągnie pewnego wieku, jak sądzę powiedział. A pani opiekunpostanowił przeszkodzić w małżeńskich planach.Dlaczego pani uciekła,Fleur? I dlaczego ukochany nie uciekł z panią? Czy pieniądze były dla niegoważniejsze?231RS Nie! zawołała gwałtownie. Mój majątek nie obchodził Daniela wżaden sposób. Daniel powtórzył cicho.Zakołysała ciemnym płynem w kieliszku.Nie sądziła, żeby była wstanie podnieść go do ust. Kochała go pani? zapytał. A może wciąż go pani kocha? Nie odparła. To było dawno, dawno temu.Dopił brandy i się podniósł [ Pobierz całość w formacie PDF ]