[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Dziewczynki nie zajmują pokojów gościnnych wytknęła mu Octavia, po czymzwróciła się do Goulda: John, bardzo mi przykro.William nie chciał być niegrzeczny.Oczywiście jesteśw dalszym ciągu mile widziany.William był już na nogach. Pozwól, że ja będę decydował, kogo goszczę pod swoim dachem. Pod twoim dachem? powtórzyła. To dach całej rodziny.Wszyscy pod nimmieszkamy. To mój dom i moja decyzja.Gould podniósł się z krzesła. Bardzo mi przykro, jeśli moja obecność spowodowała zamieszanie rzekł.Oczywiście, wyjadę. Nie sprzeciwiła się Octavia.To pojedyncze słówko zawisło w powietrzu niczym głaz.William stwierdził, że Goulduśmiecha się do niej i stara się przywołać na twarz wyraz współczucia, po czym podnosi lekkorękę, jakby chciał powiedzieć, że nie teraz.To był intymny gest, taki, jakie wymieniają międzysobą bliscy przyjaciele, którzy dobrze się rozumieją.William poczuł, że się gotuje.Octaviaw odpowiedzi uniosła lekko dłoń, którą Gould ujął i podniósł do ust. Była pani dla mnie cudowna szepnął. I bardzo dziękuję. Delikatnie odłożył dłońOctavii z powrotem na stół, po czym zwrócił się do Williama: Pan również był dla mnie bardzo uprzejmy, lordzie Cavendish powiedział chłodnoi formalnie. Nadużyłem pańskiej gościnności, to jasne.Bardzo przepraszam.Harry ze skrzyżowanymi na piersi ramionami przyglądał im się z rozbawieniem. A może pan, panie Gould mruknął chciałby spróbować latania? Może byłbyś tak dobry i choć na chwilę przestał robić z siebie idiotę? rzucił cierpkoWilliam.Harry zerwał się z krzesła. Idiotę? spytał. Bardzo ci dziękuję, ojcze. Przestańcie błagała Octavia. To wszystko niepotrzebne.Tak nie można.Harry, niemusisz iść na wojnę.Zresztą, wojny nie będzie.Ale.ale, wiesz, możesz latać.Oczywiście, żemożesz.Jestem przekonana, że ojciec tak naprawdę nie ma nic przeciwko temu.Możesz nawetjechać do Wiltshire.Proszę bardzo.Harry milczał ze wzrokiem utkwionym w podłogę i nieznacznym uśmieszkiem na ustach,jakby zastanawiał się, jak jej najuprzejmiej odpowiedzieć. Mamo odezwał się w końcu przepraszam, ale naprawdę nie potrzebuję twojejzgody.Zrobię to, niezależnie od tego, czy ją otrzymam.William kipiał gniewem. Opanuj się nareszcie! Jestem opanowany zapewnił go Harry z przesadnym spokojem. Zauważ, że ani razunie podniosłem głosu, ojcze.Po prostu stwierdziłem fakt.Octavia była bliska płaczu.Nie patrzyła na Williama, wodziła wzrokiem od Goulda dosyna. Może pan Gould pojechałby z tobą do Upavon zasugerowała w końcu drżącymgłosem i dotrzymał ci towarzystwa.Zobaczył, jak się sprawy mają.Traktując to jako przysługęwzględem mnie.To jest, względem twojego ojca i mnie.Nas obojga. Na Boga, nie potrzebuję niańki wypalił Harry. To się po prostu w głowie nie mieści.Mamo, ja mam prawie dwadzieścia lat. Sądzisz, że zapomniałam?William obszedł stół dookoła, by znalezć się bliżej żony i Goulda. Chcesz, aby ten człowiek towarzyszył naszemu synowi rzekł cicho, ale w jego głosiewyczuwało się grozbę. Obcy człowiek? %7łeby doradzał mojemu własnemu synowi?Gould spojrzał na Harry ego. Harry powiedział spokojnie. Pozwól, że chwilę porozmawiam z twoim ojcem.Harry wyrzucił ręce w powietrze. Do ciężkiej cholery wykrzyknął i ruszył w stronę drzwi.Harrison, lokaj, wyrwał siędo przodu, by je przed nim otworzyć.Harry zatrzymał się przy nim i odwrócił na pięcie, byjeszcze raz zwrócić się do zebranych. Czy wiecie powiedział nagle do rodziców że mam już cholernie dość tego, że ludzieotwierają przede mną drzwi? Wszędzie? Czemu Harrison ma otwierać tu drzwi? Czemu Gouldma otwierać przede mną drzwi w Upavon? Sam sobie poradzę! Odwrócił się znowui wyciągnął rękę w stronę Harrisona, który uścisnął ją z komicznym wahaniem graniczącymz pogardą. Porządny z ciebie gość rzekł Harry. Nie otwieraj już przede mną drzwi.I nieprzychodz, żeby szykować mi ubranie.Na pewno znajdziesz sobie w życiu ciekawsze zajęcie.I zniknął.Lokaje, Harrison i Nash, podnieśli wzrok na Williama.W tej samej chwili z wielkiegoholu dobiegły kroki Bradfielda, który szedł do salonu, by sprawdzić, czy jest odpowiedniooświetlony i ogrzany, zanim towarzystwo przeniesie się do niego po kolacji.Słyszeli, jak Harryprawie się z nim zderzył, zaklął pod nosem, a potem ruszył w górę po schodach.Bradfield wszedłdo jadalni z ciekawością wymalowaną na twarzy. Bradfield odezwał się William bądz tak dobry i zostaw nas samych.Nash i Harrisontakże mogą odejść.Przez chwilę trzej służący, niezdecydowani i zdezorientowani, wahali się w drzwiach, poczym Bradfield ponaglił ich do wyjścia.Drzwi zamknęły się za nimi z głuchym łomotem.Octavia wstała.William spojrzał na nią, na Goulda, a potem znowu na nią. Czy powinienem zapytać, co się tu działo podczas mojej nieobecności?Zapadła straszna cisza.John Gould już otworzył usta, chcąc odpowiedzieć, ale Octaviapodniosła rękę, by go uciszyć. Myślę, że powinieneś wiedzieć, że kiedy wrócą dziewczynki, zabieram je za granicę oznajmiła. I Harry ego również, jeśli zechce z nami jechać.Samoloty są też w innych krajach.William patrzył na nią w osłupieniu.Oczekiwał rozmaitych odpowiedzi na swoje pytanie,ale nie spodziewał się tej, która padła. Za granicę? zapytał. Nie możesz jechać do Europy, na miłość boską. Nie zamierzam jechać do Europy odparła spokojnie i stanowczo ale do Ameryki.William milczał przez chwilę.Na jego twarzy malowało się bezgraniczne zdumienie,które ustąpiło miejsca uśmiechowi.Zaczął się śmiać. Do Ameryki? powtórzył. Ameryki? Potrząsnął głową. Nie żartuję zapewniła go Octavia. Przynajmniej Harry znajdzie się poza zasięgiemniebezpieczeństwa [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl centka.pev.pl
. Dziewczynki nie zajmują pokojów gościnnych wytknęła mu Octavia, po czymzwróciła się do Goulda: John, bardzo mi przykro.William nie chciał być niegrzeczny.Oczywiście jesteśw dalszym ciągu mile widziany.William był już na nogach. Pozwól, że ja będę decydował, kogo goszczę pod swoim dachem. Pod twoim dachem? powtórzyła. To dach całej rodziny.Wszyscy pod nimmieszkamy. To mój dom i moja decyzja.Gould podniósł się z krzesła. Bardzo mi przykro, jeśli moja obecność spowodowała zamieszanie rzekł.Oczywiście, wyjadę. Nie sprzeciwiła się Octavia.To pojedyncze słówko zawisło w powietrzu niczym głaz.William stwierdził, że Goulduśmiecha się do niej i stara się przywołać na twarz wyraz współczucia, po czym podnosi lekkorękę, jakby chciał powiedzieć, że nie teraz.To był intymny gest, taki, jakie wymieniają międzysobą bliscy przyjaciele, którzy dobrze się rozumieją.William poczuł, że się gotuje.Octaviaw odpowiedzi uniosła lekko dłoń, którą Gould ujął i podniósł do ust. Była pani dla mnie cudowna szepnął. I bardzo dziękuję. Delikatnie odłożył dłońOctavii z powrotem na stół, po czym zwrócił się do Williama: Pan również był dla mnie bardzo uprzejmy, lordzie Cavendish powiedział chłodnoi formalnie. Nadużyłem pańskiej gościnności, to jasne.Bardzo przepraszam.Harry ze skrzyżowanymi na piersi ramionami przyglądał im się z rozbawieniem. A może pan, panie Gould mruknął chciałby spróbować latania? Może byłbyś tak dobry i choć na chwilę przestał robić z siebie idiotę? rzucił cierpkoWilliam.Harry zerwał się z krzesła. Idiotę? spytał. Bardzo ci dziękuję, ojcze. Przestańcie błagała Octavia. To wszystko niepotrzebne.Tak nie można.Harry, niemusisz iść na wojnę.Zresztą, wojny nie będzie.Ale.ale, wiesz, możesz latać.Oczywiście, żemożesz.Jestem przekonana, że ojciec tak naprawdę nie ma nic przeciwko temu.Możesz nawetjechać do Wiltshire.Proszę bardzo.Harry milczał ze wzrokiem utkwionym w podłogę i nieznacznym uśmieszkiem na ustach,jakby zastanawiał się, jak jej najuprzejmiej odpowiedzieć. Mamo odezwał się w końcu przepraszam, ale naprawdę nie potrzebuję twojejzgody.Zrobię to, niezależnie od tego, czy ją otrzymam.William kipiał gniewem. Opanuj się nareszcie! Jestem opanowany zapewnił go Harry z przesadnym spokojem. Zauważ, że ani razunie podniosłem głosu, ojcze.Po prostu stwierdziłem fakt.Octavia była bliska płaczu.Nie patrzyła na Williama, wodziła wzrokiem od Goulda dosyna. Może pan Gould pojechałby z tobą do Upavon zasugerowała w końcu drżącymgłosem i dotrzymał ci towarzystwa.Zobaczył, jak się sprawy mają.Traktując to jako przysługęwzględem mnie.To jest, względem twojego ojca i mnie.Nas obojga. Na Boga, nie potrzebuję niańki wypalił Harry. To się po prostu w głowie nie mieści.Mamo, ja mam prawie dwadzieścia lat. Sądzisz, że zapomniałam?William obszedł stół dookoła, by znalezć się bliżej żony i Goulda. Chcesz, aby ten człowiek towarzyszył naszemu synowi rzekł cicho, ale w jego głosiewyczuwało się grozbę. Obcy człowiek? %7łeby doradzał mojemu własnemu synowi?Gould spojrzał na Harry ego. Harry powiedział spokojnie. Pozwól, że chwilę porozmawiam z twoim ojcem.Harry wyrzucił ręce w powietrze. Do ciężkiej cholery wykrzyknął i ruszył w stronę drzwi.Harrison, lokaj, wyrwał siędo przodu, by je przed nim otworzyć.Harry zatrzymał się przy nim i odwrócił na pięcie, byjeszcze raz zwrócić się do zebranych. Czy wiecie powiedział nagle do rodziców że mam już cholernie dość tego, że ludzieotwierają przede mną drzwi? Wszędzie? Czemu Harrison ma otwierać tu drzwi? Czemu Gouldma otwierać przede mną drzwi w Upavon? Sam sobie poradzę! Odwrócił się znowui wyciągnął rękę w stronę Harrisona, który uścisnął ją z komicznym wahaniem graniczącymz pogardą. Porządny z ciebie gość rzekł Harry. Nie otwieraj już przede mną drzwi.I nieprzychodz, żeby szykować mi ubranie.Na pewno znajdziesz sobie w życiu ciekawsze zajęcie.I zniknął.Lokaje, Harrison i Nash, podnieśli wzrok na Williama.W tej samej chwili z wielkiegoholu dobiegły kroki Bradfielda, który szedł do salonu, by sprawdzić, czy jest odpowiedniooświetlony i ogrzany, zanim towarzystwo przeniesie się do niego po kolacji.Słyszeli, jak Harryprawie się z nim zderzył, zaklął pod nosem, a potem ruszył w górę po schodach.Bradfield wszedłdo jadalni z ciekawością wymalowaną na twarzy. Bradfield odezwał się William bądz tak dobry i zostaw nas samych.Nash i Harrisontakże mogą odejść.Przez chwilę trzej służący, niezdecydowani i zdezorientowani, wahali się w drzwiach, poczym Bradfield ponaglił ich do wyjścia.Drzwi zamknęły się za nimi z głuchym łomotem.Octavia wstała.William spojrzał na nią, na Goulda, a potem znowu na nią. Czy powinienem zapytać, co się tu działo podczas mojej nieobecności?Zapadła straszna cisza.John Gould już otworzył usta, chcąc odpowiedzieć, ale Octaviapodniosła rękę, by go uciszyć. Myślę, że powinieneś wiedzieć, że kiedy wrócą dziewczynki, zabieram je za granicę oznajmiła. I Harry ego również, jeśli zechce z nami jechać.Samoloty są też w innych krajach.William patrzył na nią w osłupieniu.Oczekiwał rozmaitych odpowiedzi na swoje pytanie,ale nie spodziewał się tej, która padła. Za granicę? zapytał. Nie możesz jechać do Europy, na miłość boską. Nie zamierzam jechać do Europy odparła spokojnie i stanowczo ale do Ameryki.William milczał przez chwilę.Na jego twarzy malowało się bezgraniczne zdumienie,które ustąpiło miejsca uśmiechowi.Zaczął się śmiać. Do Ameryki? powtórzył. Ameryki? Potrząsnął głową. Nie żartuję zapewniła go Octavia. Przynajmniej Harry znajdzie się poza zasięgiemniebezpieczeństwa [ Pobierz całość w formacie PDF ]