X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Sąsiadówdo procesu werbował, ale nie zwerbował ich więcej jak óiesięciu.Ci za wszystkich plecynastawili i pootwierali worki.Inszym łydki ze strachu drżały.Ale właśnie najodważniejsinajubożsi byli.Procesując się w długi lezli.Adwokat  któż mógł wieóieć, że był tooszust, skoro tak pięknie i rozumnie gadał?  pomyślny skutek zaprzysięgał, przez dwalata jak krowy ich doił, aż na koniec terminu uchybił, apelacji w porę nie podał i wszystkoprzepadło.Ale nie koniec na tym; trzeba im jeszcze wielką sumę panu Korczyńskiemuwypłacić i to wprędce, bo już niejeden raz i nie przed jednym człowiekiem oświadczał, żeani goóiny zwłoki nie uóieli, ani grosza nie daruje, a egzekucją, gdy tylko czas przyjóie,bez miłosieróia cisnąć bęóie.Czas zaś jest bliski; najdalej za dwa tygodnie egzekucjanastąpi, a razem z nią już chyba skończenie świata, bo żeby nie wiadomo jak starali się,takich wielkich pienięóy w óiesięciu nie zbiorą i nigóie nie znajdą.Więc i w nich terazstrach uderzył; rozpoznali, że zagrzęzli w gąszcz nieprzeniknioną i że n3akiego dla nichratunku nie ma oprócz upokorzenia się i prośby o zmiłowanie.Teraz ten i ów z płaczemmówił.Fabian także nie tylko już pot z twarzy ocierał.Znowu w ten sam cienki i żałośliwyton wpadł, jakim óiś z rana błogosławił do ślubu córkę. Bogiem Ojcem świadczę się  wolał  że gorzko mnie jest na starość Aazarzemu bogaczowego progu żebrzącym zostawać! Na swoją biedę może bym oczy zmrużył, alecuóe łzy na sumieniu nosić zbyt ciężko.Cóż mam nieszczęśliwy robić? Gryzć rzemień darmo! Przyszła potrzeba w pokorę uderzyć i syna roóonego prosić, aby przed swoimojcem naszym orędownikiem został&AzyTu rozpłakał się już rzewnie, ale wstyóił się tej słabości, więc chustką pot i łzy potwarzy rozmazując, przerywanym głosem uniewinniał się: Płacz utrapionemu nie grzech& I pies wyje, kiedy smętny&Apostoł zaś wołał: Przyjóie Chrystus sąóić biednych i bogatych, żywych i umarłych&Bieda, �iecko, OjciecZ tłumu wyosobnił się nieco wysoki, chudy, z czarnymi, obwisłymi wąsami Walenty.Na twarzy jego, zoranej i bladej, wyraz jakby długiego męczeństwa mieszał się z nieogra-niczoną, cichą cierpliwością.Z cicha, spokojnie mówił, że siedmioro óieci wyhodował,córki wyposażył, dla synów guwernera przez lat kilka wspólnie z sąsiadami najmował, abyNad Niemnem 245 choć czytać i pisać umieli.Niełatwoż przyszło z óiesięciomorgowego grunciku wszystkoto wydmuchać! Piersi sobie pracą nadwerężył, że dla ciężkiego oddechu trudno mu już zapługiem choóić.Było jednak, jak było.Bóg nie opuszczał, a luóie prawie i nie słyszelio nim, tak spokojnie w swoim zaciszku sieóiał i za wszystko Bogu óiękując.I choć od pana Korczyńskiego, tak samo jak inni, niejeden raz złe słowo usłyszał, zniósłto cierpliwie i milcząc, jak ubogiemu przed wielmożnym przystało.Ale oto na starośćzgłupiał.Namówiony, do procesu wlazł.Co teraz nastąpi?  nie wie.Pewno przyjóiegruncik sprzedać, długi pozapłacać i pod kościół z torbą pójść.Wola boska! Niech i takbęóie! Gdyby jednak pan Korczyński zgoóił się poczekać, wypłatę na dłuższy czas roz-łożyć, może by jeszcze przy pomocy jednego z zięciów, nie baróo biednego człowieka,i wyratował się& A żąda tego, baróo żąda, bo każdemu miło myśleć, że zamknie oczytam, góie je na ten świat otworzył, góie też jego óiady i przedóiady&Ciało, Cierpienie, AzyNie mógł dokończyć.Azy toczyły się po spokojnej przecież, niezmącenie cierpliwejjego twarzy, a ręce chude, jak ziemia ciemne, mozolami�w u i óiwnymi jakimiś garbamiokryte, zacierał i ściskał tak, że aż stawy w palcach trzeszczały.Witold pochylił się naglei te biedne, spracowane, zrozpaczone ręce mocno w swoich ścisnął.Ale wnet inni ichrozóielili, prośby swe przekładając.Niechby pan Korczyński kontentował się tym, żeproces wygrał, a tą karą, na którą ich sąd zadekretował, do reszty ich nie zarzynał.Jeżelizaś tak już nadmiar pienięóy tych pożąda, to niech przynajmniej folgę jaką da, czasupopuści, żeby i swoje odebrać, i luói nie pomarnować! Ktoś ze zniechęceniem ręką rzucił: Daremne gadanie! Pan Korczyński tego nie uczyni.A co jego nasza pomyślnośćczy nasze zmarnowanie się obchoói? Owszem! Barania śmierć, wilcza stypa!  z goryczą zaśmiał się ktoś u ścianystojący.Chciwość Trzy rzeczy są na świecie najgorsze  z grzmotowym śmiechem wtrącił się Sta-rzyński  wesz za kołnierzem, wilk w oborze i chciwy sąsiad za mieóą! Królowa Saba przed Salomonem przepowiadała, że szatan, zaraziciel dusz luókich,królestwo łakomstwa na ten świat sprowaói!  żałośliwie wołał Apostoł.Teraz jednak Strzałkowski, ów poważny człowiek w samoóiałowej siermięóe i z my-ślącą twarzą, za stołem sieóąc, powoli, z zastanowieniem, ale dobitnie mówić zaczął:Rozum, Siła, Sąsiad, Do mnie ani do mojej oklicy ten interes wcale nie należy, ale tak samo, jak Boha-Współpracatyrowicze, w bliskim sąsieótwie pana Korczyńskiego mieszkając, niejeden raz parzyłemsię przy tym samym ogniu i saóę od niego padającą na sobie niosłem.Jednakże ja takmówię: żeby pan Korczyński po luóku i po bratersku z nami żył i postępował, może byi sam na takiej kalkulacji lepiej wychoóił, może by z tego i spólna korzyść wynikała.Boja tak mówię: u pana Korczyńskiego dużo ziemi, a u nas dużo rąk; u pana Korczyńskiegowiększy rozum, a u nas większa siła.Jednego on z nami rzemiosła człowiek i tyle tylko, żeu niego warsztat wielki, a u nas maleńkie.Więc ja tak mówię: n3ak być nie może, aby rę-ce nie przydały się ziemi, a ziemia rękom, albo żeby rozum nie potrzebował siły, a znówsiła rozumu; albo też aby jednego rzemiosła luóiom nigdy już wcale nie przychoóiłospólnie pogadać, i pomyśleć, i poratować się w potrzebie.Tedy ja tak mówię&Ale nie pozwolono mu dokończyć.Słowa poważnego sąsiada, jakkolwiek do najmniejzamożnych należącego  co i po ubraniu jego poznać można było  nie tylko podobałysię zgromaóonym, ale gdy byli już aż do płaczu rozżaleni i na sercu upadli, obuóiływ nich znowu ambicję i wiarę w siebie. A pewno! A jakże! A tak jest!  ze wszech stron wołano. Nie zawsze umie-rać, kiedy tłuką falą! I my, chwała Bogu, żyjem, choć nas wszelakie biedy i niedostatkigniotą [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •  

    Drogi uЕјytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    PamiД™taj, Ејe dbamy o TwojД… prywatnoЕ›Д‡. Nie zwiД™kszamy zakresu naszych uprawnieЕ„ bez Twojej zgody. Zadbamy rГіwnieЕј o bezpieczeЕ„stwo Twoich danych. WyraЕјonД… zgodД™ moЕјesz cofnД…Д‡ w kaЕјdej chwili.

     Tak, zgadzam siД™ na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerГіw w celu dopasowania treЕ›ci do moich potrzeb. PrzeczytaЕ‚em(am) PolitykД™ prywatnoЕ›ci. Rozumiem jД… i akceptujД™.

     Tak, zgadzam siД™ na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerГіw w celu personalizowania wyЕ›wietlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treЕ›ci marketingowych. PrzeczytaЕ‚em(am) PolitykД™ prywatnoЕ›ci. Rozumiem jД… i akceptujД™.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.