[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Może Guido chce mieć pamiątkępo stryju, a boi się, że jej ujawnienie równałoby się utracie.(Nie ma w tym nic złego).Zostałambrutalnie wyrwana z zamyślenia, kiedy nowa głowa rodziny della Torre wybuchnęła śmiechem.Byłto nieprzyjemny dzwięk, który lepiej pasowałby do gęsi przeznaczonej na świąteczny stół niż doświeżo upieczonego władcy miasta. Murder! To niesłychane! Mój ojciec zamordowany! A może to moja sprawka, co?Milczeliśmy, gdy śmiał się z własnego dowcipu. Jednak nie zrobiłem tego, choć czasami przychodziło mi to na myśl. Niccolo zakasłałdwa razy i wytarł załzawione oczy. A teraz, kuzynie, zamierzam dać ci pokazową lekcję,dlaczego to ja jestem intelektualistą z akademickim wykształceniem, a ty nadajesz się tylko dozdzierania skórzanych sandałów w klasztornych krużgankach.Chciałam zaprotestować, powiedzieć, że Guido przeczytał więcej ksiąg niż którykolwiek zeznanych mi mężczyzn.Niccolo wetknął kciuki w wycięcia kamizelki jak podrzędny adwokat. Co naprawdę powiedział mój ojciec, wydając ostatnie tchnienie?Brat Guido przestąpił z nogi na nogę. Tak jak mówiłem, złapał mnie za kaptur, przyciągnął do siebie i powiedział murder.Powtórzył to dwa razy i dodał:  Idz za światłem. Murder?  pytał Niccolo, nadal odgrywając adwokata. Czy Muda?Brat Guido ściągnął ciemne brwi. Chyba& niewykluczone, że tak powiedział.Nie chciałam przyznawać racji Niccolo, ale to, co powiedział, rzeczywiście bardziejprzypominało słowo wyszeptane przez umierającego. To bardziej przypominało Muda  wtrąciłam. To znaczy, nie znam angielskiego, jeślinie liczyć przekleństw, jakich nauczyłam się od kupców, z którymi się pieprzyłam, ale& Urwałam.Kuzyni nadal patrzyli sobie w oczy, jakbym w ogóle się nie odezwała, milczenie przerwałbrat Guido:  Dlaczego miałby mówić Muda? Co to znaczy? Nigdy nie słyszałem tego słowa.Niccolo uśmiechnął się ponuro. Drogi kuzynie, to, że nie słyszałeś jakiegoś słowa, nie świadczy o tym, iż ono nie istnieje.To jest i słowo, i miejsce.Tu jest Muda. Wyciągnął rękę i zatoczył koło obejmujące pokój. Ten pokój?  Brat Guido nic nie rozumiał. Ta komnata, ta wieża, w której jesteśmy.To się nazywa Muda. Na ustach Niccolopojawił się nienawistny uśmieszek. Nie pojmuję  wykrztusił brat Guido.Ja też nie pojmowałam.Bardzo zadowolony Niccolo otulił się opończą jak adwokat. Pozwól, że opowiem ci trochę o lokalnej historii, bo dawno stąd wyjechałeś.Właśnie w tejwieży nasz daleki przodek, Ugolino della Gherardesca, został uwięziony za zdradę wraz z dwomabratankami.Dokładnie w tej komnacie głodzono ich przez dziewięćdziesiąt dni.Byli rozpaczliwiegłodni. Głos Niccolo był nabrzmiały grozbą. Kuzynie, na pewno pamiętasz tę opowieść.Najstarszy z bratanków  wypowiedział te słowa niesłychanie znacząco  czując zbliżającą sięśmierć, błagał stryja, by żywił się jego mięsem i ocalił życie.A więc tutaj, dokładnie w tejkomnacie, Ugolino zjadł żywcem swojego ukochanego bratanka.Trudno było nie słyszeć złośliwości w jego głosie.Zadrżałam, wyobrażając sobie topomieszczenie pozbawione wystroju, jako zimne kamienne więzienie, gdzie działy się takstraszliwe rzeczy.Wyblakłe oczy Niccolo błyszczały, rozkoszował się tą wizją.Poczułam, żemojemu przyjacielowi grozi niebezpieczeństwo, i dziękowałam gwiazdom za obecność Toka.Jednak brat Guido wytrzymał wzrok kuzyna bez mrugnięcia okiem, z odwagą, którasprawiła, że polubiłam go jeszcze bardziej. Oczywiście znam tę opowieść.Potworne czyny Ugolina są dobrze udokumentowanew trzynastym canto Inferno Dantego, kiedy spotyka poetę w siódmym kręgu piekieł. Miałamochotę bić brawo, gdy brat Guido wygrał te zawody ze znajomości ksiąg. Nie wiedziałem poprostu, że to miejsce zwane jest Muda.Niccolo, zbity z pantałyku, odwrócił wzrok i wszyscy odetchnęli. No to teraz wiesz  powiedział niezbyt pewnie. Cieszę się, że byłem narzędziemtwojego oświecenia.A skoro już zostałeś poinformowany, to nawet przy swoich ograniczonychmożliwościach musisz rozumieć, że ojciec po prostu miał na myśli to, iż musisz przyjść do wieżyMuda i powiedzieć mi o jego śmierci. A światło?  nie dawał za wygraną brat Guido. Może twoja boska wiedza pozwala cizrozumieć, co stryj miał na myśli, mówiąc  idz za światłem ?Niccolo nie był już zainteresowany.Machnął lekceważąco ręką.  Przyprowadziła was tutaj pochodnia Toka, prawda? A teraz muszę się zająć innymisprawami.Fabrizio!Czarny chłopczyk wrócił do komnaty tak szybko, że musiał chyba podsłuchiwać poddrzwiami.Patrzyłam na niego z pogardą.Tak wytrawny podsłuchiwacz-pod-drzwiami jak jadoskonale wie, że kiedy zawołają, przed wejściem do pokoju należy odczekać kilka sekund.Towygląda mniej podejrzanie.Brat Guido zrozumiał aluzję. Zostawię cię samego z twoim smutkiem  powiedział z naciskiem i skłonił sięz nieukrywanym obrzydzeniem.Byliśmy już w drzwiach, a Niccolo zaczął głaskać włosy chłopca, kiedy wypuściłpożegnalny strzał: A, jeszcze jedno, kuzynie.Pozostań w pałacu jako mój gość, bo mamy dużo doomówienia.Rozumiesz, sprawy rodzinne.Nigdzie się nie oddalaj, dobrze? Tok, przypilnuj tego.Brat Guido i ja zobaczyliśmy spojrzenie, jakie wymienili Tok i jego nowy pan, kiedyzamykaliśmy drzwi.Król nie żyje, niech żyje król.Obydwoje wiedzieliśmy, że stary porządek sięskończył, nastał nowy.Ulubiony bratanek został teraz czarną owcą sławnej rodziny.Wiedziałam, że Tok ma zabić Guida.Guido też zdawał sobie z tego sprawę. ROZDZIAA 5Kiedy znalezliśmy się na dworze, przez chwilę szliśmy potulnie za Tokiem, ale wystarczyłokrótkie spojrzenie i ściśnięcie dłoni, żebym na znak Guida rzuciła się w tłum.Przeciskaliśmy sięprzez zatłoczone boczne ulice i dopiero kiedy dotarliśmy nad rzekę i upewniliśmy się, że nie mamyjuż eskorty, oparliśmy się o balustradę, dysząc ciężko.W końcu zapytałam: I dokąd teraz?Brat Guido pokręcił głową. Nie możemy wracać do palazzo  powiedział, przełykając ślinę. Nasza jedyna nadziejato pójść do pałacu Medyceuszy w dole rzeki i prosić o audiencję u Wawrzyńca. Bez poparcia stryja? A jaki mamy wybór? Musimy mieć nadzieję, że wystarczy moje nazwisko.Mamy teżobraz jako gwarancję.Chodz.Biegliśmy ile sił po Lungarno Mediceo, pomiędzy rozbawionymi mieszkańcami, ażw świetle mijającego dnia zobaczyliśmy czerwony pałac Medyceuszy.Kiedy wyciągałam szyję,żeby zobaczyć budowlę rysującą się w ciemności  olbrzymią, posępną, koloru mięsa  poczułamtak silny niepokój, że niewiele brakowało, a otworzyłyby się zamki moich jelit.Chwyciłam rękawhabitu brata Guida. Poczekaj!  wysapałam. Coś jest nie tak. Wiele rzeczy, signorina.Ale musimy coś zrobić.Nie możemy wiecznie uciekać [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •