[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gdy wychodził z pubu, odprowadzało go dwadzieścia par oczu.Jutrosię rozejdzie, że nie wróciłem do siebie.I nagle pomyślał: no to co?Jeden ze sposobów położenia kresu plotkom to udawanie, że jesteśzakochany.Jeszcze lepszy to przyznanie się, że faktycznie tak jest.Przystanąłzaskoczony.Zakochany.To słowo nie dawało mu spokoju przez całą drogę na farmę.109RLT Lily nakryła stół na werandzie Toma.Nie zaprosi go do środka? Zuznaniem powąchała zawiniątko z jedzeniem. Wstawię do piekarnika, żeby odgrzać. Korzystasz z pieca?  Nie przypominał sobie, by Tom kiedykolwiekużywał staroświeckiej kuchni. Dlaczego nie? Jest rewelacyjny. Wsunęła jedzenie pod blachę, poczym wróciła na werandę z butelką wina.Była ubrana w dżinsy i za dużą wiatrówkę.Nieopodal stołu żarzyły sięspirale przeciw komarom.Romantyczny wieczór przy świecach?Kolacja przy spiralach odstraszających komary. Jak poszła naprawa rozszczepu? Będzie dobrze.Mieliśmy nadzieję, że uda się z tym poczekać, ażbędzie trochę starszy, ale rano zadzwonił lekarz z jego szpitala, że maluch maproblemy z oddychaniem, więc musieliśmy go przyjąć. To dobra wiadomość  odparła. Jedzenie będzie za piętnaścieminut.Przejdziemy się czy posłuchasz żab? %7łaby są w porządku. Też tak myślę. Zamilkła.Siedzieli bez słowa, ale myśl, która chodziła mu po głowie przez całąpodróż, rozbrzmiewała coraz głośniej. Chyba mógłbym z tobą mieszkać  wyrwało mu się.Skąd się to wzięło? Z pragnień.Stało się.Chce mieszkać z Lily.Nieżyczył sobie emocjonalnego zamętu związanego z zalotami, zaręczynami,ślubem.%7ładnej romantycznej bajki, ale.mieć u swojego boku tę pogodnąkobietę to co innego. Mieszkać?  wyjąkała. Pod jednym dachem, tak? Moja sypialnia wjednym końcu domu, twoja w drugim?110RLT  Nie. Bo Lily, owszem, jest pogodna, ale do tego piękna i takpociągająca, że żaden facet by się jej nie oparł. Raczej tak, jak to sobiewyobraża cały szpital. Przez trzy tygodnie? Chyba bym chciał, żeby to było coś bardziej trwałego.To chybasuper.zawsze być z kimś. Chyba oszalałeś. Mówię, co czuję.Pierwszy raz spotkałem taką kobietę jak ty.Z tobączuję, że znalazłem swoje miejsce.Uśmiechnęła się z przymusem. Bo pachnę sianem, które przenosiłam. Tak. Więc chyba sam widzisz, że to nonsens.Przestraszyłem ją, pomyślał. Lily, nie namawiam cię, żebyś zrobiła coś, czego nie chcesz.Mówię,co czuję.Z Hannah.spotykałem się dwa lata, zanim się jej oświadczyłem.Byliśmy zaręczeni przez rok i przez cały rok ona organizowała ślubtysiąclecia.Przez cały ten czas nie czułem tego, co czuję teraz.Tego, żeznalazłem swoje miejsce. Na werandzie wuja Toma? Z tobą  szepnął. Jak się zgodzisz, to bardzo bym chciał, żebyśwróciła do mojego mieszkania.Lily, umówiliśmy się udawać, że jesteśmyrazem.Spróbujmy, czy to jest możliwe naprawdę. Naprawdę razem  powtórzyła.Ona dalej uważa, że postradałem zmysły, pomyślał.Lada chwila nałożymu kaftan bezpieczeństwa, żeby nie zrobił sobie krzywdy. Zdaję sobie sprawę, że to za szybko.111RLT  Mam wrażenie, że czegoś mi brakuje  zauważyła znużonym tonem. Tego, co powinno poprzedzać taką propozycję.Jakieś randki i inne takie.Nie przespaliśmy się, prawda? Czy może pamięć mnie zawodzi? Ja.Nie. No właśnie.Niezależnie od tego, co myślą w szpitalu, jedenpocałunek o niczym nie świadczy. Odetchnęła głębiej. Luke, zgłodniałam.Chyba tobie też doskwiera głód.Jak człowiek głodny, to mu dziwne rzeczyprzychodzą do głowy.Siedz, nie ruszaj się.Zobaczę, czy piec się sprawdził.Zarówno kuchnia, jak i Pete stanęli na wysokości zadania, a obydwiepotrawy smakowały wyśmienicie.Lily raz po raz podnosiła wzrok znad talerza, by na niego zerknąć.Jakbysię bała, że nagle wystąpią u niego niepokojące mimowolne ruchy ciała alboże ukażą mu się tańczące słonie.Przyłapał się, że sam do siebie się uśmiecha.Absurd.Postradał zmysły.Mimo to w dalszym ciągu czuł to samo.%7łe ta kobieta jest jego drugą połową. Przejdziemy się?  zapytał pózniej.Lily nie przestała go obserwować,więc wstał. Zapraszam. Muszę pozmywać. Blighty! Patch!  Gdy psy wpadły na werandę, postawił talerze napodłodze. Załatwione  oznajmił. Kto to widział?! Typowy chirurg! Jak mam to rozumieć? Zero wyczucia.Miałeś zaproponować, że pozmywasz, żeby zarobićsporo punktów. Rozważysz zamieszkanie ze mną, jak pozmywam? Jesteś niemożliwy.W odpowiedzi znowu podał jej rękę.112RLT  Chodzmy na spacer, proszę.Zawahała się, ale zrobiła krok naprzód.Szli w milczeniu, za nimi psy.Milczenie to dla nas normalka, pomyślał.Odpowiadało mu to.Dorastał w ciszy, więc cisza stała się jego przyjacielem.Trzymał Lily za rękę; Lada moment milczenie się skończy, Lily oswobodzidłoń, a czar chwili pryśnie.Ale ta cisza zawierała nadzieję na przyszłość.Gdyprzeprawili się przez potok, ponownie wziął ją za rękę.Nie zaprotestowała. Zakochałem się. To chyba nie takie trudne.Ludziom bez przerwy się to przydarza, alenie mnie. Tylko szaleniec by ci się nie oparł. Bo ratowałam twojego wuja? Bo jesteś cudowna. Okej, pomogłam Tomowi i jestem cudowna, ale dwa komplementy toza mało, żeby kogoś pokochać. Wiem.Za szybko.Ale chciałbym, żebyś wróciła do mojegomieszkania i żebyśmy spróbowali.Przystanęła i spojrzała mu w twarz. Tego też nie rozumiem.Dlaczego chcesz wracać do Sydney, jakmożesz mieszkać tutaj?  zapytała. Może nawet moglibyśmy tu zostać. Z tą kobietą wszystko jestmożliwe. Ale nie mogłabyś brać nocnych dyżurów.Mnie się to nie podoba,bo za dnia mnie tu nie ma.Toma też tu nie ma.Jak coś się stanie? Nie jestem Hannah. Wiem. Powinien panować nad emocjami, ale czuł, że toniewykonalne. Nie myślałbym o małżeństwie, gdybym nie czuł takiejbliskości.113RLT  Kto tu mówi o małżeństwie?  zdumiała się. Okej, nikt.Ale nawet teraz, kiedy jesteśmy dla siebie trochę więcejniż przyjaciółmi, nie podoba mi się, że siedzisz tu sama. Nie jesteśmy trochę więcej niż przyjaciółmi  sprostowała. Mnie siętu podoba.I nic ci do tego, czy jestem tu bezpieczna.Jestem dużądziewczynką i za siebie odpowiadam.Nie ryzykuję.no, nieczęsto.Chyba miwierzysz, że nie wsiądę na Glenfiddicha, mimo że bardzo bym chciała, alenawet gdybym to zrobiła, to nie życzę sobie, żeby ktoś mnie trzymał podkloszem.Jeżeli tak sobie wyobrażasz nasz układ, to dziękuję, ale nie. Myślę  zaczął ostrożnie  że w tej chwili jestem gotowy na układ,który ty zaproponujesz. Mam mamę. Zabrzmiało to jak: Więc się odsuń.Nie zrobił tego, tylko mocniej uścisnął jej dłoń. Nie pozwolę, żeby matka cię gnębiła. Chcesz mnie chronić również przed moją matką? Przed wszystkim, co ci zagraża.Tak to czuję. To przestań [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •