[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Masz zapomnieć o tym, co się dzisiaj wydarzyło- wycedził przez zęby, wyjmując z kieszeni rękawiczki.- Masz zapomnieć, że kiedykolwiek mnie widziałaś.- Tak.Zapomnę - pośpiesznie zapewniła kobieta.- Obiecuję.O wszystkim zapomnę.Mężczyzna włożył rękawiczki.- Tak - uśmiechnął się, dotykając policzka kobiety.- Jestem pewny, że dotrzymasz słowa.Obciągnięta skórzaną rękawiczką dłoń przesunęłasię na odkrytą szyję kobiety.Instynktownie wyczuwając grożące jej niebezpieczeństwo, kobieta szarpnęłasię do tyłu, ale było już za pózno.Silne palce zacisnęłysię na jej gardle.Oczy kobiety rozszerzył strach, krewodpłynęła jej z twarzy.Po chwili miękko osunęła się namokre płyty chodnika.Mężczyzna stał nieruchomo, spoglądając na leżąceu jego stóp martwe ciało.- Cóż za strata - zamruczał, kręcąc głową.Jego żalnie trwał długo.Zdjął rękawiczki i wsunąwszy je dokieszeni płaszcza, rozpłynął się w mroku.Sabrina oparta o miękkie poduszki wygodnej limuzyny zastanawiała się, jak zareaguje Dixie na wieśćKSI%7ł I AKTORECZKA " 85o tak wielkiej wygranej.Zaczynało padać.Duże kropledeszczu wolno spływały po szybach.- Nie wiem, jak ci dziękować - powiedziała cicho.- Jeśli czujesz taką potrzebę, powinnaś raczej dziękować tej szczęśliwej gwiezdzie, pod którą się urodziłaś- odparł książę.- Ja byłem jedynie narzędziem w rękach losu.Bardzo szczodrym narzędziem", pomyślała, spoglądając przez szybę samochodu.W pewnym momencieSabrina zauważyła wysokiego mężczyznę w ciemnympłaszczu, który szybkim krokiem przemierzył ulicę.Kiedy go mijali, zatrzymał się i popatrzył na przejeżdżającą limuzynę.Miał charakterystyczną, prawiekwadratową twarz, wąskie zacięte usta i blisko osadzone, małe oczy.To właśnie one, zimne i okrutne,sprawiły, że ciarki przeszły jej po plecach, a całymciałem wstrząsnął mimowolny dreszcz.- Wszystko w porządku? - Burke obrzucił ją zatroskanym spojrzeniem.- Jeśli ci zimno, powiem kierowcy, żeby włączył ogrzewanie.- Nie, nie.- Sabrina przecząco pokręciła głową.- To takie dziwne uczucie.Jakbym ujrzała ducha.Burke uniósł brwi.- Ducha?- To takie powiedzenie - wyjaśniła po chwili,otrząsając się z poprzedniego nieprzyjemnego wrażenia.- Jak ci to wyjaśnić? To tak, jakby ktoś wrzucił ciza koszulę kostkę lodu.Burke skinął głową.- Rozumiem.Czy to przeze mnie?- Nie - odparła krótko.- Jestem chyba trochęzmęczona.86 " KSI%7ł I AKTORECZKA- Możliwe - przytaknął, ale wcale nie sprawiałwrażenia przekonanego.Sabrina przyglądała mu się ukradkiem.Czyżby sięo nią martwił? I do tego jeszcze tak wspaniale całował.- Wiesz, jesteś zupełnie inny, niż myślałam - wyznała nieoczekiwanie.Burke wciągnął w płuca powietrze przesycone zapachem jej perfum.Przez cały wieczór ta woń drażniła goi podniecała.- A czego się spodziewałaś?- No, nie wiem - zaczęła niepewnie.- Trudno tookreślić słowami.- Więc pozwól, że ci pomogę - uśmiechnął sięBurke.- Założę się, że spodziewałaś się zarozumiałego egocentryka i playboya.Zgadłem?Trafił w dziesiątkę.Ale nie zamierzała mu tegopowiedzieć.- Coś w tym rodzaju - mruknęła wykrętnie.- A teraz, kiedy mnie lepiej poznałaś? Co myśliszteraz?Sabrina odwróciła głowę i popatrzyła na siedzącegoobok mężczyznę.Najwyrazniej się przesunął.Znalazłsię tuż obok niej.- Myślę - zaczęła wolno - że masz bardzo złożonąosobowość.- Całkiem trafna odpowiedz - przyznał Burke.- Ciebie też niełatwo rozszyfrować.Jesteś skomplikowaną kobietą.- Ja? - zdziwiła się Sabrina.- Skomplikowana?- Jesteś świetną aktorką - dodał Burke.- Pokazujesz ludziom tylko to, co chcą widzieć.SwojeKSI%7ł I AKTORECZKA " 87prawdziwe uczucia skrzętnie ukrywasz.Nie zawszejednak to ci się udaje.Zdradzają cię oczy.Tylko przy tobie, dopowiedziała w duchu Sabrina, przyznając mu rację.W ciągu tych czterechdni już wielokrotnie przekonała się, że Burke byłbardzo bystrym obserwatorem.I do tego miał jeszcze intuicję.- Powinieneś był mnie uprzedzić, że odziedziczyłeśzdolność jasnowidzenia po swojej babce - zażartowała.- Nie jestem jasnowidzem, Sabrino - zaprzeczył.- Ty i ja jesteśmy bardzo do siebie podobni.Nosimymaski, pod którymi ukrywamy swoje prawdziwe twarze.Oboje nie mieliśmy szczęśliwego dzieciństwa i każde z nas otoczyło się grubym murem, który oddzielanas od innych ludzi - ciągnął cicho.- Ale jest coś, copowinnaś wiedzieć, Sabrino [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl centka.pev.pl
.- Masz zapomnieć o tym, co się dzisiaj wydarzyło- wycedził przez zęby, wyjmując z kieszeni rękawiczki.- Masz zapomnieć, że kiedykolwiek mnie widziałaś.- Tak.Zapomnę - pośpiesznie zapewniła kobieta.- Obiecuję.O wszystkim zapomnę.Mężczyzna włożył rękawiczki.- Tak - uśmiechnął się, dotykając policzka kobiety.- Jestem pewny, że dotrzymasz słowa.Obciągnięta skórzaną rękawiczką dłoń przesunęłasię na odkrytą szyję kobiety.Instynktownie wyczuwając grożące jej niebezpieczeństwo, kobieta szarpnęłasię do tyłu, ale było już za pózno.Silne palce zacisnęłysię na jej gardle.Oczy kobiety rozszerzył strach, krewodpłynęła jej z twarzy.Po chwili miękko osunęła się namokre płyty chodnika.Mężczyzna stał nieruchomo, spoglądając na leżąceu jego stóp martwe ciało.- Cóż za strata - zamruczał, kręcąc głową.Jego żalnie trwał długo.Zdjął rękawiczki i wsunąwszy je dokieszeni płaszcza, rozpłynął się w mroku.Sabrina oparta o miękkie poduszki wygodnej limuzyny zastanawiała się, jak zareaguje Dixie na wieśćKSI%7ł I AKTORECZKA " 85o tak wielkiej wygranej.Zaczynało padać.Duże kropledeszczu wolno spływały po szybach.- Nie wiem, jak ci dziękować - powiedziała cicho.- Jeśli czujesz taką potrzebę, powinnaś raczej dziękować tej szczęśliwej gwiezdzie, pod którą się urodziłaś- odparł książę.- Ja byłem jedynie narzędziem w rękach losu.Bardzo szczodrym narzędziem", pomyślała, spoglądając przez szybę samochodu.W pewnym momencieSabrina zauważyła wysokiego mężczyznę w ciemnympłaszczu, który szybkim krokiem przemierzył ulicę.Kiedy go mijali, zatrzymał się i popatrzył na przejeżdżającą limuzynę.Miał charakterystyczną, prawiekwadratową twarz, wąskie zacięte usta i blisko osadzone, małe oczy.To właśnie one, zimne i okrutne,sprawiły, że ciarki przeszły jej po plecach, a całymciałem wstrząsnął mimowolny dreszcz.- Wszystko w porządku? - Burke obrzucił ją zatroskanym spojrzeniem.- Jeśli ci zimno, powiem kierowcy, żeby włączył ogrzewanie.- Nie, nie.- Sabrina przecząco pokręciła głową.- To takie dziwne uczucie.Jakbym ujrzała ducha.Burke uniósł brwi.- Ducha?- To takie powiedzenie - wyjaśniła po chwili,otrząsając się z poprzedniego nieprzyjemnego wrażenia.- Jak ci to wyjaśnić? To tak, jakby ktoś wrzucił ciza koszulę kostkę lodu.Burke skinął głową.- Rozumiem.Czy to przeze mnie?- Nie - odparła krótko.- Jestem chyba trochęzmęczona.86 " KSI%7ł I AKTORECZKA- Możliwe - przytaknął, ale wcale nie sprawiałwrażenia przekonanego.Sabrina przyglądała mu się ukradkiem.Czyżby sięo nią martwił? I do tego jeszcze tak wspaniale całował.- Wiesz, jesteś zupełnie inny, niż myślałam - wyznała nieoczekiwanie.Burke wciągnął w płuca powietrze przesycone zapachem jej perfum.Przez cały wieczór ta woń drażniła goi podniecała.- A czego się spodziewałaś?- No, nie wiem - zaczęła niepewnie.- Trudno tookreślić słowami.- Więc pozwól, że ci pomogę - uśmiechnął sięBurke.- Założę się, że spodziewałaś się zarozumiałego egocentryka i playboya.Zgadłem?Trafił w dziesiątkę.Ale nie zamierzała mu tegopowiedzieć.- Coś w tym rodzaju - mruknęła wykrętnie.- A teraz, kiedy mnie lepiej poznałaś? Co myśliszteraz?Sabrina odwróciła głowę i popatrzyła na siedzącegoobok mężczyznę.Najwyrazniej się przesunął.Znalazłsię tuż obok niej.- Myślę - zaczęła wolno - że masz bardzo złożonąosobowość.- Całkiem trafna odpowiedz - przyznał Burke.- Ciebie też niełatwo rozszyfrować.Jesteś skomplikowaną kobietą.- Ja? - zdziwiła się Sabrina.- Skomplikowana?- Jesteś świetną aktorką - dodał Burke.- Pokazujesz ludziom tylko to, co chcą widzieć.SwojeKSI%7ł I AKTORECZKA " 87prawdziwe uczucia skrzętnie ukrywasz.Nie zawszejednak to ci się udaje.Zdradzają cię oczy.Tylko przy tobie, dopowiedziała w duchu Sabrina, przyznając mu rację.W ciągu tych czterechdni już wielokrotnie przekonała się, że Burke byłbardzo bystrym obserwatorem.I do tego miał jeszcze intuicję.- Powinieneś był mnie uprzedzić, że odziedziczyłeśzdolność jasnowidzenia po swojej babce - zażartowała.- Nie jestem jasnowidzem, Sabrino - zaprzeczył.- Ty i ja jesteśmy bardzo do siebie podobni.Nosimymaski, pod którymi ukrywamy swoje prawdziwe twarze.Oboje nie mieliśmy szczęśliwego dzieciństwa i każde z nas otoczyło się grubym murem, który oddzielanas od innych ludzi - ciągnął cicho.- Ale jest coś, copowinnaś wiedzieć, Sabrino [ Pobierz całość w formacie PDF ]