[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Komisarz zaklął szpetnie, chciał zawrócić,ale na czas pohamował niewczesny impuls i zapytał, w którą stronęjest szóstka.%7łołnierz wskazał w kierunku wschodnim i aby niepozostawić żadnych wątpliwości, wyrzucił z siebie krótki dzwięk, A-tam-o.Na szczęście ulica mniej więcej równoległa do linii granicznejbiegła w tamtym kierunku, odległość wynosiła zaledwie trzykilometry, droga była pusta, tutaj nie ma nawet świateł, samochódruszył z miejsca, przyspieszył, zahamował, wziął porywający zakrętgodny nagrody, zatrzymał się niemal na żółtej linii przecinającejszosę, oto on, tu jest posterunek sześć-północ.Przy szlabanie, ojakieś trzydzieści metrów dalej, czekał mężczyzna w średnim wieku,Jednak jest znacznie ode mnie młodszy, pomyślał komisarz.Wziąłkopertę i wysiadł z samochodu.Nie było widać ani jednego żołnierza,pewnie otrzymali rozkazy, żeby się schować albo patrzeć w drugąstronę podczas ceremonii rozpoznania i przekazania.Komisarzruszył do przodu.Niósł kopertę w ręku i myślał, Nie powinienemusprawiedliwiać spóznienia, gdybym powiedział Dzień dobry,przepraszam za spóznienie, miałem kłopoty z planem, proszę sobiewyobrazić, że albatros zapomniał poinformować mnie, gdzie jestposterunek sześć-północ, nie trzeba być bardzo inteligentnym, żebyzrozumieć, że to długie i zle skomponowane zdanie może zostaćzrozumiane przez tamtego jako fałszywe hasło, a wtedy mogłybynastąpić dwa scenariusze, albo mężczyzna wezwałby żołnierzy, żebypojmali podstępnego prowokatora, albo sam wyciągnąłby pistolet ina miejscu, precz z białymi kartkami, precz z buntem, śmierćzdrajcom, dokonałby sądu doraznego.Komisarz podszedł doszlabanu.Mężczyzna spojrzał na niego, nie ruszając się z miejsca.Miał kciuk lewej ręki wsunięty za pas, prawą trzymał w kieszenipłaszcza, wszystko nazbyt naturalne, żeby mogło być autentyczne.Jest uzbrojony, ma pistolet, pomyślał komisarz i powiedział, Zawszenadchodzi czas, mężczyzna nie uśmiechnął się, nie mrugnął okiem,powiedział, Och nie, zawsze brak czasu, i wtedy komisarz wręczyłmu kopertę, może teraz pozdrowią się wzajemnie, możeporozmawiają kilka minut o pięknym poniedziałkowym poranku, aledrugi ograniczył się do stwierdzenia, Bardzo dobrze, teraz może panodejść, ja zajmę się dostarczeniem tego do miejsca przeznaczenia.Komisarz wsiadł do samochodu, ruszył do tyłu i odjechał w stronęmiasta.Zniesmaczony, z uczuciem absolutnej frustracji, starał siępocieszyć, wyobrażając sobie, jak świetnym kawałem byłobywręczenie facetowi pustej koperty i pózniej czekanie na wynik [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl centka.pev.pl
.Komisarz zaklął szpetnie, chciał zawrócić,ale na czas pohamował niewczesny impuls i zapytał, w którą stronęjest szóstka.%7łołnierz wskazał w kierunku wschodnim i aby niepozostawić żadnych wątpliwości, wyrzucił z siebie krótki dzwięk, A-tam-o.Na szczęście ulica mniej więcej równoległa do linii granicznejbiegła w tamtym kierunku, odległość wynosiła zaledwie trzykilometry, droga była pusta, tutaj nie ma nawet świateł, samochódruszył z miejsca, przyspieszył, zahamował, wziął porywający zakrętgodny nagrody, zatrzymał się niemal na żółtej linii przecinającejszosę, oto on, tu jest posterunek sześć-północ.Przy szlabanie, ojakieś trzydzieści metrów dalej, czekał mężczyzna w średnim wieku,Jednak jest znacznie ode mnie młodszy, pomyślał komisarz.Wziąłkopertę i wysiadł z samochodu.Nie było widać ani jednego żołnierza,pewnie otrzymali rozkazy, żeby się schować albo patrzeć w drugąstronę podczas ceremonii rozpoznania i przekazania.Komisarzruszył do przodu.Niósł kopertę w ręku i myślał, Nie powinienemusprawiedliwiać spóznienia, gdybym powiedział Dzień dobry,przepraszam za spóznienie, miałem kłopoty z planem, proszę sobiewyobrazić, że albatros zapomniał poinformować mnie, gdzie jestposterunek sześć-północ, nie trzeba być bardzo inteligentnym, żebyzrozumieć, że to długie i zle skomponowane zdanie może zostaćzrozumiane przez tamtego jako fałszywe hasło, a wtedy mogłybynastąpić dwa scenariusze, albo mężczyzna wezwałby żołnierzy, żebypojmali podstępnego prowokatora, albo sam wyciągnąłby pistolet ina miejscu, precz z białymi kartkami, precz z buntem, śmierćzdrajcom, dokonałby sądu doraznego.Komisarz podszedł doszlabanu.Mężczyzna spojrzał na niego, nie ruszając się z miejsca.Miał kciuk lewej ręki wsunięty za pas, prawą trzymał w kieszenipłaszcza, wszystko nazbyt naturalne, żeby mogło być autentyczne.Jest uzbrojony, ma pistolet, pomyślał komisarz i powiedział, Zawszenadchodzi czas, mężczyzna nie uśmiechnął się, nie mrugnął okiem,powiedział, Och nie, zawsze brak czasu, i wtedy komisarz wręczyłmu kopertę, może teraz pozdrowią się wzajemnie, możeporozmawiają kilka minut o pięknym poniedziałkowym poranku, aledrugi ograniczył się do stwierdzenia, Bardzo dobrze, teraz może panodejść, ja zajmę się dostarczeniem tego do miejsca przeznaczenia.Komisarz wsiadł do samochodu, ruszył do tyłu i odjechał w stronęmiasta.Zniesmaczony, z uczuciem absolutnej frustracji, starał siępocieszyć, wyobrażając sobie, jak świetnym kawałem byłobywręczenie facetowi pustej koperty i pózniej czekanie na wynik [ Pobierz całość w formacie PDF ]