[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Czy uważa pan, że my się nią rzeczywiście przejmujemy, ponieważ jesteśmyw znacznej mierze odpowiedzialni za ustanowienie i utrzymanie rządów Thieu?Posterunkowy Kelly zbliżył do niego ponad stołem swoją czerwoną twarz ipowiedział głośno: Ja tam wiem jedno: że powinniśmy przyzwoicie wykonać, co do nas należy.Pete Caputo uśmiechnął się cierpko i potrząsnął głową. Zdaje się, że pan Caputo chciałby coś powiedzieć  odezwał się doktor Arden, którego uwagi nic nie uszło.Pete nie podniósł wzroku.Jego głos, skierowany w dół,ledwie było słychać. Nie, nie, nie mam nic do powiedzenia. Po czym uniósł głowę, utkwił w Kellymspojrzenie swoich jasnoniebieskich oczu i uśmiechnął się znowu.W Wietnamie Pete Caputo, który służył w intendentu-rze, miał wątpliwąprzyjemność bezpośredniego zetknięcia się z czarnym rynkiem, z handlemkradzionymi dostawami wartości milionów dolarów.Spotkał szeregowych, kaprali,poruczników i kapitanów, którzy bogacili się na kradzionych lekach i innychmateriałach przeznaczonych na pomoc dla ludności cywilnej i zaopatrzeniewojskowe.Bywał świadkiem operacji na taką skalę, a przy tym tak finezyjniezagmatwanych, że nie miał zielonego pojęcia,506gdzie biorą początek i czy w ogóle kiedykolwiek znajdą zakończenie.Pewnego dnia szeregowy Caputo w drodze do swojego biura położonego naprzedmieściach Sajgonu został postrzelony przez snajpera w kolano.W odwet zazranienie dobrego, dyskretnego, pracowitego żołnierza sierżant aresztował iustawił w szeregu szesnastu cywilów, mężczyzn w wieku od czternastu dosześćdziesięciu dwóch lat.Każdy z nich jako Wietkong był oczywiście z górypodejrzany o działalność wywrotową, zboczenia, korupcję i morderstwa.Na oczachposzkodowanego szeregowego Caputo w czasie starannie zaplanowanej i świetnieprzeprowadzonej pod kierunkiem sierżanta akcji każdemu z mężczyzn przestrzelonoprawą nogę.Dzięki temu zabiegowi kolano szeregowego Caputo miało się naturalnie zagoićszybciej i lepiej.Taki był wkład sierżanta w ogólny wysiłek wojenny, nie liczącpięćdziesięciu tysięcy dolarów zarobionych na czarnym rynku. A t y czego się tak uśmiechasz do diabła?  zapytał Kelly z niebezpiecznąnutką w głosie.Caputo wzruszył ramionami, położył na stole otwartą dłoń i oparł się wygodnie.Spojrzeli na siebie z siedzącym naprzeciwko Patrykiem Malleyem.Pete opowiadałPa-trykowi o swoich doświadczeniach, wymienili na ten temat poglądy, wiedzieli,że nie ma co się odzywać. A propos korupcji  profesor Harley Taylor w swojej naiwności i zrzeczywistej chęci dowiedzenia się i zrozumienia, o co chodzi, rzucił pytanie docałej grupy:  czy któryś z panów mógłby mi wyjaśnić dokładnie, co to znaczy wejść na listę"?Zapadła głęboka cisza, widać było uśmiechy, posypała się seria dowcipów,domysłów, protestów.Dyskusja gwałtownie zeszła na artykuły z  Daily News",których autor twierdził, że wymuszanie pieniędzy, przekupstwo i łapownictwo sąna porządku dziennym w Policji Miasta Nowy Jork.Posterunkowy Finn, grubas o bardzo stereotypowym wyglądzie, stwierdziłstanowczo:507 To jest po prostu wytwór chorej wyobrazni tego faceta, nic więcej.Popatrzył dokoła spode łba, przygotowany na wszystko. Jasne, Finn, on sobie to wyssał z palca.Finn potarł dłonią rękę i spojrzał z ukosa na młodego policjanta, który siedziałpo jego lewej stronie. A ty wiesz coś może o tak zwanej  liście"? Młody policjant zrobiłniewinną minę. Kto? J a? Ależ skąd, ja nie wiem o niczym.Doktor Arden objął ramieniemoparcie krzesła i przezzęby, zaciśnięte na ustniku fajki, powiedział: Czy dla jasności któryś z panów zechce mi wreszcie wytłumaczyć dokładnie, coto znaczy  wejść na listę"?Porucznik Palmer, specjalista od daktyloskopii z Wydziału IdentyfikacjiPrzestępców, młody, energiczny, inteligentny i wymowny, oświadczył: Postawiono zarzut, że niektórzy pracownicy określonego wydziału są regularnieopłacani z wielu różnych powodów, głównie po to, żeby nie egzekwowali pewnychprzepisów.Ogólnie rzec biorąc, odnosi się to do gier hazardowych i nierządu,ale może także dotyczyć wykroczeń w sprawach alkoholowych, w sprawachbudownictwa i takdalej. Arden zapytał mimochodem: A czy w dziedzinie narkotyków można, powiedzmy, w imię moralności,przeprowadzić wyrazną granicę między tym, co jest, a tym, co nie jestwykroczeniem? Albo tam gdzie chodzi o poważne przestępstwo z obrażeniamicielesnymi?Porucznik Palmer poruszył się na krześle i wychylił do przodu.Zanim jednakzdążył się odezwać, Pete Caputo powiedział dobitnie, chłodno:  Tam, gdzie w gręwchodzą pieniądze, nie może byćmowy o żadnej granicy.508 To jest po prostu wytwór chorej wyobrazni tego fa-ceta, nic więcej.Popatrzył dokoła spode łba, przygotowany na wszystko. Jasne, Finn, on sobie to wyssał z palca.Finn potarł dłonią rękę i spojrzał z ukosa na młodego policjanta, który siedziałpo jego lewej stronie. A ty wiesz coś może o tak zwanej  liście"? Młody policjant zrobiłniewinną minę. Kto? J a? Ależ skąd, ja nie wiem o niczym.Doktor Arden objął ramieniemoparcie krzesła i przezzęby, zaciśnięte na ustniku fajki, powiedział: Czy dla jasności któryś z panów zechce mi wreszcie wytłumaczyć dokładnie, coto znaczy  wejść na listę"?Porucznik Palmer, specjalista od daktyloskopii z Wydziału IdentyfikacjiPrzestępców, młody, energiczny, inteligentny i wymowny, oświadczył: Postawiono zarzut, że niektórzy pracownicy określonego wydziału są regularnieopłacani z wielu różnych powodów, głównie po to, żeby nie egzekwowali pewnychprzepisów.Ogólnie rzec biorąc, odnosi się to do gier hazardowych i nierządu,ale może także dotyczyć wykroczeń w sprawach alkoholowych, w sprawachbudownictwa i takdalej.Arden zapytał mimochodem: A czy w dziedzinie narkotyków można, powiedzmy, w imię moralności,przeprowadzić wyrazną granicę między tym, co jest, a tym, co nie jestwykroczeniem? Albo tam gdzie chodzi o poważne przestąpstwo z obrażeniamicielesnymi?Porucznik Palmer poruszył się na krześle i wychylił do przodu.Zanim jednakzdążył się odezwać, Pete Caputo powiedział dobitnie, chłodno: Tam, gdzie w grę wchodzą pieniądze, nie może byćmowy o żadnej granicy.508ROZDZIAA XLByło coś niepokojącego w zainteresowaniu Pete'a Capu-to wszystkim, co działo sięw policji. Mówię ci, Pat  rzekł porywczo  w całej policji nie ma jednego uczciwegofaceta.Kradną, co sie.da.Czy ty wiesz, co mi Morrison powiedział: żeprawdziwa gratka to jest dla nich włamanie do sklepu z konfekcją męską.%7łe sątacy, co przymierzają koszule i marynarki, żeby mieć pewność, że biorąwłaściwy rozmiar.Pete stukał małym, czarnym, oprawnym w skórę notesem o krawędz stołu. A co to jest takiego?  zapytał Patryk w końcu.Pete Caputo pochylił się nadzniszczonym blatem stołu,rozejrzał się szybko po barze i powiedział ochrypłym głosem: To jest właśnie t o, bracie.Wszystko mam tu zapisane [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •