[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wreszcie minęli wielką nadbudówkę, zostawiliza sobą luk maszynowni, minęli metę& Brawo! Brawo, Wilmore!  krzyczeli jedni. Brawo O Kelly!  odpowiadali inni. Wilmore wygrał! Nie, przybiegli jednocześnie!Prawdą jest, że wygrał Wilmore, ale zaledwie o pół głowy.Tak zdecydowałszanowny Mac Karthy.Dyskusja jednak trwała dalej i doszło do wulgarnych wyrażeń.Stronnicy Irlandczyka, a szczególnie Harry Drake, utrzymywali, że był dead head,153bieg nierozstrzygnięty, że należy rozpocząć od nowa.Ale w tej chwili Fabian, pociągany jakimś bezwiednym ruchem, zbliżył się doHarry ego Drake a i stwierdził chłodno: Pan się myli; zwycięzcą jest marynarz szkocki.Drake żwawo podszedł do Fabiana. Co pan mówi?  zapytał groznym tonem.  Mówię, że pan się myli  odparł spokojnie Fabian. Wszystko jest jasne  zawołał Drake  ponieważ postawił pan na Wilmore a! Tak samo jak pan, postawiłem na O Kelly ego  odpowiedział Fabian.Przegrałem i płacę. Panie!  krzyknął Drake. Czy zamierza pan uczyć mnie?&Ale nie dokończył tej kwestii.Kapitan Corsican stanął między nim a Fabianem, zwidocznym zamiarem przyjęcia tej kłótni na siebie.Przemówił do Harry ego Drake aostrym, pogardliwym tonem.Wyraznie jednak Drake nie chciał mieć z nim doczynienia.Gdy Corsican skończył, Drake skrzyżowawszy ramiona i obracając się doFabiana, powiedział, uśmiechając się złośliwie: O, aby się bronić, potrzebuje pan swoich przyjaciół?Fabian zbladł.Rzucił się na Harry ego Drake a, ale zatrzymałem go.Z drugiejstrony kompani tego łotra odciągnęli go, lecz zdążył obrzucić swego przeciwnikaspojrzeniem pełnym nienawiści.Razem z kapitanem Corsicanem odprowadziliśmy Fabiana, który zadowolił sięstwierdzeniem, wypowiedzianym spokojnym głosem: Przy pierwszej okazji spoliczkuję tego gbura.Rozdział XXIIW nocy z piątku na sobotę Great Eastern przeciął prąd Golfsztrom, którego wody sąciemniejsze i cieplejsze niż warstwy otaczające.Powierzchnia tego prądu, ściśniętawodami Atlantyku, jest nawet lekko wypukła.Jest to prawdziwa rzeka płynącamiędzy dwoma płynnymi brzegami i to jedna z najznaczniejszych na kuli ziemskiej;obok niej Amazonka i Missisipi są strumykami.Temperatura wody, zaczerpniętej wnocy, podniosła się z dwudziestu siedmiu do pięćdziesięciu jeden stopni Farenheita,co wynosi około dwunastu stopni Celsjusza.Dzień, 5 kwietnia, rozpoczął się wspaniałym wschodem słońca.Długie fale mocnopołyskiwały.Ciepła, południowo-zachodnia bryza przelatywała przez olinowanie.Byłto pierwszy prawdziwie piękny dzień.Słońce, które przywracało zieleń polomkontynentu, tu rozkwitło świeżymi strojami.Wegetacja spóznia się czasami, modanigdy.Wkrótce bulwary zapełniły się mnóstwem spacerujących, jak na PolachElizejskich w niedzielę przy pięknym majowym słońcu.Podczas tego poranka nie widziałem jeszcze kapitana Corsicana.Pragnąc jednakuzyskać wiadomości o Fabianie, udałem się do kajuty, którą zajmował w pobliżuwielkiego salonu.Zapukałem do drzwi, ale nie otrzymałem odpowiedzi.Otworzyłemdrzwi.Fabiana nie było. Powróciłem więc na pokład.Pomiędzy spacerującymi nie dostrzegłem ani moichprzyjaciół, ani doktora.Przyszło mi wtedy na myśl, aby poszukać w której częściparowca umieszczona jest nieszczęśliwa Ellen Którą kajutę zajmowała? Gdzie HarryDrake ją więził? W jakie ręce powierzono biedną istotę, którą mąż po całych dniachzaniedbywał? Zapewne opiece jakiejś wyrachowanej pokojówki albo jakiejś obojętnejpielęgniarki.Chciałem dowiedzieć się o tym nie przez próżną ciekawość, ale winteresie Ellen i Fabiana, chociażby dlatego, by nie dopuścić do niebezpiecznegospotkania.Zacząłem moje poszukiwania od kajut przy wielkim damskim salonie;przebiegłem korytarze obu poziomów, prowadzące do tej części statku.Przegląd tenbył dość łatwy, ponieważ nazwiska podróżnych, wypisane na tablicy ogłoszeniowej,przeczytać można było na drzwiach każdej kajuty co ułatwiało stewardomobsługiwanie.Nazwiska Harry ego Drake a nie znalazłem, co mnie zresztą niezbytzdziwiło bowiem ten człowiek musiał sobie wybrać kajutę w tyle Great Eastern, przysalonach mniej uczęszczanych.Zresztą pod względem komfortu nie było żadnejróżnicy w urządzeniu kajut tak na dziobie, jak i na rufie, ponieważ StowarzyszenieDzierżawców ustanowiło jedną tylko klasę pasażerską.Skierowałem się więc ku salom jadalnym i z uwagą obejrzałem boczne korytarzemiędzy dwoma rzędami kajut.Wszystkie te pokoiki były zajęte, na wszystkichwidniały nazwiska pasażerów, ale nazwiska Harry ego Drake a nie było.Tym razembrak ten zdziwił mnie, sądziłem bowiem, że obejrzałem całe nasze pływające miasto inie znałem żadnych innych  dzielnic , bardziej oddalonych niż te.Zapytałem więcpewnego stewarda, który oznajmił mi to, o czym nie wiedziałem, że jeszcze około stukajut znajdowało się poza dining-rooms. Jak się tam idzie?  zapytałem. Schodami prowadzącymi na pokład, koło narożnika wielkiej nadbudówki. Dobrze, mój przyjacielu.A czy nie wiesz, którą kajutę zajmuje pan HarryDrake? Nie wiem, proszę pana  odpowiedział steward.Powróciłem więc na pokład i idąc wzdłuż nadbudówki dotarłem do drzwizamykających wejście na wskazane schody.Schody te prowadziły już nie doobszernych salonów, ale do zwykłego czworoboku, zaciemnionego, dokoła któregorozmieszczono podwójny szereg małych kajut.Harry Drake, chcąc odosobnić Ellen,nie mógł wybrać dogodniejszego miejsca sprzyjającego jego zamiarom.Większość tych kajut nie była zajęta.Obszedłem czworobok i korytarze od drzwido drzwi.Kilka nazwisk, dwa lub trzy, nie więcej było wypisanych na tabliczkach,ale między nimi nie było Harry ego Drake a.Jednakże dokonałem drobiazgowegoprzeglądu tego działu.Mocno zawiedziony, już miałem odejść, gdy jakiś szmer,zaledwie dosłyszalny, obił się o moje uszy.Szmer ten dochodził z głębi korytarza nalewo.Skierowałem się w tę stronę.Dzwięki stawały się coraz wyrazniejsze.Rozpoznałem coś w rodzaju żałosnego śpiewu, powolnej melodeklamacji, którejposzczególnych wyrazów zrozumieć nie zdołałem. Słuchałem.Zpiewała kobieta, a w głosie jej czuć było głęboką boleść.Musiał tobyć głos biednej obłąkanej.Przeczucie nie mogło mnie mylić.Cicho zbliżyłem się dokajuty oznaczonej numerem 775.Była ostatnia w tym ciemnym korytarzu i musiałabyć oświetlona jednym z zewnętrznych iluminatorów, umiejscowionym w kadłubieGreat Eastern.Na drzwiach tej kajuty nie było wypisanego żadnego nazwiska.Widocznie Harry Drake nie miał żadnego interesu, aby poznano miejsce, w którymulokował Ellen.Głos nieszczęśliwej wyraznie dochodził aż do mnie.Zpiew jej, będący tylkoszeregiem używanych frazesów,154 miał w sobie coś łagodnego i zarazem smutnego.Były to jakby bezładne strofy, wypowiadane przez osobę uśpioną snemmagnetycznym [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •