[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Był cholernie rozdarty pomiędzyprzenikającymi się w jego umyśle dwoma sprzecznymiuczuciami - nienawiścią i miłością do niej.To powodowało, że czuł się, jakby coś rozdzierało go od środka, nie mógł realniemyśleć, nie wiedział, co mówić, co robić, jak się ma zachować.Gdy stał tak blisko niej, miał ochotęją całować, poczuć znowu miękkość jej skóry pod swoimi dłońmi, a jednocześnie chciał wykrzyczećjej w twarz, że niepotrzebnie tu przyjeżdżała i namieszała w jego życiu tak, że już nie wiedział, naczym stoi i co ma ze sobą zrobić.Przez nią czuł się słaby i mocny jednocześnie.Mocny, bo dawałamu nadzieję i wierzyła, że może jeszcze coś osiągnąć w życiu, słaby, bo gdy jej nie było, on też nieistniał.Funkcjonował, ale nie żył, nie czuł, bo wszystkie te uczucia zostały przy niej.Oddychając głęboko, z zamkniętymi oczami, opierał się o jej drzwi, gdy nagle usłyszał rozdzierającyszloch dobiegający z jej mieszkania.Wstrzymał oddech i nasłuchiwał.Szloch przeszedłw delikatne łkanie, jakby lekko przytłumione.Nie mogąc już dłużej stać bezczynnie, otworzył drzwi i wszedł do mieszkania Magdy.Skierował się szybkim krokiemw stronę jej sypialni.Leżała na łóżku z twarzą ukrytą w poduszce i zanosiła się płaczem.Usiadł na łóżku, podniósł ją i mocno przytulił, szepcząc jak w gorączce:- Boże, nie płacz, moja mała, proszę, nie płacz.Zrobię wszystko, żeby to naprawić, zgodzę się nawszystko, tylko mi wybacz, błagam.Byłem głupim, egoistycznym skurwysynem.Ty chciałaś dobrze, od początku miałaś rację, ale jauważałem, że wiem lepiej.Gówno wiedziałem.Magda, kocham cię jak nikogo innego w życiu, jesteśdla mnie wszystkim, co dobre.Naprawię to, co schrzaniłem, obiecuję, tylko mi wybacz i już niepłacz, kochanie, proszę.- wyrzucałz siebie słowa, jakby był w jakimś transie.Jednocześnie kiwał się lekko, przytulając Magdę mocnodo siebie, i głaskał ją po plecach i po włosach.131Dziewczyna zaczęła się uspokajać, już nie łkała, tylko pociągała lekko nosem i oddychała nierówno.Podniosła głowę i spojrzała na niego.Twarz Michała była ściągnięta jak maska, oczy podkrążone, usta zaciśnięte.Dotknęła ichlekko palcami i trochę się rozluzniły.Przybliżyła się, pocałowała go delikatnie i powiedziała cicho:- Nigdy mnie tak nie zostawiaj.Westchnął, przytulił ją i odpowiedział:- Nigdy cię nie zostawię.nigdy.*W następnym tygodniu Magda złożyła zawiadomienie do sądu rodzinnego o trudnej sytuacji MichałaLangera jako opiekuna małoletniego Marcina Langera, z zaznaczeniem uzyskania nadzoru i pomocy ze strony kuratora.Poinformowała o tym Michała, który przyjął to kiwnięciem głowy i nie skomentował tegowydarzenia.Lasocka skupiła się na swojej pracy, a Michał rozkręcał coraz bardziej komórkowy biznes.Niewidywali się praktycznie w ciągu dnia, a noce spędzali albo u niej w mieszkaniu, albo u niego, wogóle nie wracając do trudnych kwestii w ich życiu.Magda czuła, że unikanie rozmów o problemach nie jest dobre, ale na razie nie była w stanie tego zmienić aniprzebić się przez mur, jaki Michał wokół siebie zbudował.Bo że to uczynił, nie miała najmniejszychwątpliwości.Pewnego dnia, gdy już miała wychodzić ze szkoły, usłyszała pukanie do drzwi gabinetu.Otworzyła izobaczyła Wiolettę z jakimś nieznajomym mężczyzną.Sekretarka powiedziała:- Magda, jakiś pan chciał z tobą porozmawiać.Proszę.-zwróciła się do nieznajomego - to właśnie pani Magda Lasocka- wpuściła mężczyznę i zamknęła drzwi, obdarzając dziewczynę niezbyt przyjemnym spojrzeniem.132Pedagog spojrzała na mężczyznę, który mógł mieć około trzydziestu lat, był wysoki, miał miłąprzystojną twarz, jasne włosy i okulary, które nadawały mu nieco poważniejszy wygląd.Ubrany byłw ciemne dżinsy, golf i marynarkę, w ręku trzymał teczkę.Uśmiechnęła się i podała mu rękę:- Magda Lasocka, jak już pan wie.- Takwiem, bardzo mi miło-ujął jej rękęidodał: -Jacek%7łmudziński, kurator sądowy - uśmiechnął sięszeroko nieznajomy.Rozdział 12Magda spojrzała na mężczyznę i poprosiła go, aby usiadł w fotelu [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl centka.pev.pl
.Był cholernie rozdarty pomiędzyprzenikającymi się w jego umyśle dwoma sprzecznymiuczuciami - nienawiścią i miłością do niej.To powodowało, że czuł się, jakby coś rozdzierało go od środka, nie mógł realniemyśleć, nie wiedział, co mówić, co robić, jak się ma zachować.Gdy stał tak blisko niej, miał ochotęją całować, poczuć znowu miękkość jej skóry pod swoimi dłońmi, a jednocześnie chciał wykrzyczećjej w twarz, że niepotrzebnie tu przyjeżdżała i namieszała w jego życiu tak, że już nie wiedział, naczym stoi i co ma ze sobą zrobić.Przez nią czuł się słaby i mocny jednocześnie.Mocny, bo dawałamu nadzieję i wierzyła, że może jeszcze coś osiągnąć w życiu, słaby, bo gdy jej nie było, on też nieistniał.Funkcjonował, ale nie żył, nie czuł, bo wszystkie te uczucia zostały przy niej.Oddychając głęboko, z zamkniętymi oczami, opierał się o jej drzwi, gdy nagle usłyszał rozdzierającyszloch dobiegający z jej mieszkania.Wstrzymał oddech i nasłuchiwał.Szloch przeszedłw delikatne łkanie, jakby lekko przytłumione.Nie mogąc już dłużej stać bezczynnie, otworzył drzwi i wszedł do mieszkania Magdy.Skierował się szybkim krokiemw stronę jej sypialni.Leżała na łóżku z twarzą ukrytą w poduszce i zanosiła się płaczem.Usiadł na łóżku, podniósł ją i mocno przytulił, szepcząc jak w gorączce:- Boże, nie płacz, moja mała, proszę, nie płacz.Zrobię wszystko, żeby to naprawić, zgodzę się nawszystko, tylko mi wybacz, błagam.Byłem głupim, egoistycznym skurwysynem.Ty chciałaś dobrze, od początku miałaś rację, ale jauważałem, że wiem lepiej.Gówno wiedziałem.Magda, kocham cię jak nikogo innego w życiu, jesteśdla mnie wszystkim, co dobre.Naprawię to, co schrzaniłem, obiecuję, tylko mi wybacz i już niepłacz, kochanie, proszę.- wyrzucałz siebie słowa, jakby był w jakimś transie.Jednocześnie kiwał się lekko, przytulając Magdę mocnodo siebie, i głaskał ją po plecach i po włosach.131Dziewczyna zaczęła się uspokajać, już nie łkała, tylko pociągała lekko nosem i oddychała nierówno.Podniosła głowę i spojrzała na niego.Twarz Michała była ściągnięta jak maska, oczy podkrążone, usta zaciśnięte.Dotknęła ichlekko palcami i trochę się rozluzniły.Przybliżyła się, pocałowała go delikatnie i powiedziała cicho:- Nigdy mnie tak nie zostawiaj.Westchnął, przytulił ją i odpowiedział:- Nigdy cię nie zostawię.nigdy.*W następnym tygodniu Magda złożyła zawiadomienie do sądu rodzinnego o trudnej sytuacji MichałaLangera jako opiekuna małoletniego Marcina Langera, z zaznaczeniem uzyskania nadzoru i pomocy ze strony kuratora.Poinformowała o tym Michała, który przyjął to kiwnięciem głowy i nie skomentował tegowydarzenia.Lasocka skupiła się na swojej pracy, a Michał rozkręcał coraz bardziej komórkowy biznes.Niewidywali się praktycznie w ciągu dnia, a noce spędzali albo u niej w mieszkaniu, albo u niego, wogóle nie wracając do trudnych kwestii w ich życiu.Magda czuła, że unikanie rozmów o problemach nie jest dobre, ale na razie nie była w stanie tego zmienić aniprzebić się przez mur, jaki Michał wokół siebie zbudował.Bo że to uczynił, nie miała najmniejszychwątpliwości.Pewnego dnia, gdy już miała wychodzić ze szkoły, usłyszała pukanie do drzwi gabinetu.Otworzyła izobaczyła Wiolettę z jakimś nieznajomym mężczyzną.Sekretarka powiedziała:- Magda, jakiś pan chciał z tobą porozmawiać.Proszę.-zwróciła się do nieznajomego - to właśnie pani Magda Lasocka- wpuściła mężczyznę i zamknęła drzwi, obdarzając dziewczynę niezbyt przyjemnym spojrzeniem.132Pedagog spojrzała na mężczyznę, który mógł mieć około trzydziestu lat, był wysoki, miał miłąprzystojną twarz, jasne włosy i okulary, które nadawały mu nieco poważniejszy wygląd.Ubrany byłw ciemne dżinsy, golf i marynarkę, w ręku trzymał teczkę.Uśmiechnęła się i podała mu rękę:- Magda Lasocka, jak już pan wie.- Takwiem, bardzo mi miło-ujął jej rękęidodał: -Jacek%7łmudziński, kurator sądowy - uśmiechnął sięszeroko nieznajomy.Rozdział 12Magda spojrzała na mężczyznę i poprosiła go, aby usiadł w fotelu [ Pobierz całość w formacie PDF ]