[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.ZresztÄ… i tak nie miaÅ‚ pod rÄ™kÄ… prezerwatyw.- BiorÄ™ piguÅ‚ki.OdetchnÄ…Å‚ z ulgÄ….- BraÅ‚aÅ› je caÅ‚y ten czas? - zapytaÅ‚ zdziwiony.- Nie.ByÅ‚am u lekarza, zanim tu przyjechaÅ‚am.- UważaÅ‚aÅ›, że może do tego dojść? Na chwilÄ™ odwróciÅ‚awzrok.- Nie byÅ‚am pewna.Nie wiedziaÅ‚am, czego mam siÄ™spodziewać.Ale i tak byÅ‚a przygotowana.Przez wiÄ™kszÄ… część ichzwiÄ…zku braÅ‚a piguÅ‚ki.ParÄ™ razy musiaÅ‚a zmieniać markÄ™,gdyż mÄ™czyÅ‚y jÄ… efekty uboczne, a zawsze byÅ‚a wrażliwa naleki.- MiaÅ‚am nadziejÄ™ - powiedziaÅ‚a.- %7Å‚e pójdziemy do łóżka?- Ze przyjmiesz mnie z powrotem.To nie to samo,pomyÅ›laÅ‚.- To nie jest powrót do dawnej sytuacji.- Wiem.Już mi powiedziaÅ‚eÅ›.%7Å‚adnych obietnic.- I żadnych żalów.- MusnÄ…Å‚ jej policzek.Czy musiaÅ‚awyglÄ…dać tak delikatnie, anielsko? I na tak Å›miertelnie zranionÄ…? - Poczekajmy, zobaczymy, jak wyjdzie.- PrzechyliÅ‚jej brodÄ™, by spojrzaÅ‚a mu w oczy.- Dobrze?ZagryzÅ‚a wargÄ™ i oparÅ‚a gÅ‚owÄ™ o jego ramiÄ™.- Dobrze.PogÅ‚adziÅ‚ jÄ… po wÅ‚osach.- Możesz siÄ™ do mnie przenieść, jeÅ›li chcesz.- %7Å‚ebyÅ›my mogli razem spać?- W łóżku zawsze nam byÅ‚o dobrze.PrzytuliÅ‚a siÄ™mocniej.- Tylko dobrze?- Zwietnie.Niesamowicie, - PrzesunÄ…Å‚ palcem wzdÅ‚uż jejkrÄ™gosÅ‚upa, aż do poÅ›ladków.- Najlepiej.PodniosÅ‚a gÅ‚owÄ™, żeby go pocaÅ‚ować.Zaczęło siÄ™ robićcoraz gorÄ™cej.Michael zamknÄ…Å‚ oczy i wypowiedziaÅ‚ jej imiÄ™,tylko raz, a potem kochali siÄ™ na nowo.Budzik zadzwoniÅ‚ Heather nad uchem.MusiaÅ‚a przelezćprzez Michaela, żeby go wyÅ‚Ä…czyć.JÄ™knÄ…Å‚ i przekrÄ™ciÅ‚ siÄ™.Nie mogÅ‚a siÄ™ oprzeć patrzeniu, jak Å›pi.PrzeÅ›cieradÅ‚oosunęło siÄ™ do pasa, odsÅ‚aniajÄ…c pierÅ› i ramiona, a wÅ‚osy napół zakrywaÅ‚y mu twarz.Michael byÅ‚ piÄ™kny.Nie lubiÅ‚, kiedy mu to mówiÅ‚a, ale i tak myÅ›laÅ‚a o nim wten sposób.PocaÅ‚owaÅ‚a go w ramiÄ™, przesunęła po czarnych,prymitywnych ksztaÅ‚tach tatuażu.WymyÅ›liÅ‚ ten tatuaż jeszczejako nastolatek, ale nie chodziÅ‚o tylko o artystyczny bunt.Znak plemienny to byÅ‚ sposób na zaakceptowanie swojegodziedzictwa, duma z kultury, którÄ… wczeÅ›niej odrzucaÅ‚.OtworzyÅ‚ oczy.- Już trzeba wstawać?- Szósta.- Cholera.- ObjÄ…Å‚ jÄ… nagle.WylÄ…dowaÅ‚a na nim z cichympiskiem. UszczypnÄ…Å‚ jÄ… w poÅ›ladek.Zmiali siÄ™ i turlali po łóżku,rozplÄ…tujÄ…c przeÅ›cieradÅ‚a.PoczuÅ‚a na brzuchu jegopodniecenie.- Cieszysz siÄ™, że mnie widzisz? - spytaÅ‚a.- To siÄ™ zdarza co rano.ZapomniaÅ‚aÅ›?Nie, nie zapomniaÅ‚a.PamiÄ™taÅ‚a wszystko, co go dotyczyÅ‚o.- W takim razie.- ChciaÅ‚a siÄ™ odsunąć, ale nie pozwoliÅ‚jej.- PoddajÄ™ siÄ™.CieszÄ™ siÄ™, że ciÄ™ widzÄ™.- PocaÅ‚owaÅ‚ jÄ…mocno i zanim siÄ™ zorientowaÅ‚a, przygwozdziÅ‚ do łóżka.UnieruchomiÅ‚ jej nadgarstki nad gÅ‚owÄ….Wtedy dziecko zaczęło pÅ‚akać.SÅ‚yszÄ…c jego lament,zerwali siÄ™ jak przyÅ‚apani kochankowie.A może to wÅ‚aÅ›nie to? - zastanawiaÅ‚a siÄ™.Potajemnyromans.Tajna schadzka.- PójdÄ™ do niego.- Heather znalazÅ‚a swojÄ… bluzkÄ™ w stosieubraÅ„ na podÅ‚odze.SekundÄ™ pózniej Justin ucichÅ‚.WciÄ…gnęła majteczki.- Nigdy tego nie robi.Nigdy nie przestaje pÅ‚akać, dopókiktoÅ› go nie wezmie na rÄ™ce.- MyÅ›lisz, że coÅ› siÄ™ staÅ‚o?- Nie wiem.- WybiegÅ‚a, a Michael za niÄ….UsÅ‚yszaÅ‚a, jakpoÅ›piesznie wkÅ‚ada dżinsy.Justin siedziaÅ‚ w swoim łóżeczku, uÅ›miechajÄ…c siÄ™ szerokoi klepiÄ…c Chestera po kudÅ‚atej gÅ‚owie.- Chyba ma nowÄ… nianiÄ™ - rozeÅ›miaÅ‚ siÄ™ Michael.- Najwyrazniej.- Serce Heather uspokoiÅ‚o siÄ™ trochÄ™.ZapomniaÅ‚a, że pies spÄ™dziÅ‚ noc koÅ‚o łóżeczka Justina.Michael siÄ™gnÄ…Å‚ po chÅ‚opca.- Ty maÅ‚y wyjcu.PrzestraszyÅ‚eÅ› nas Å›miertelnie.Szlag bytrafiÅ‚.Jest mokrutki.Masz - przekazaÅ‚ odpowiedzialnośćHeather.- Jeszcze nie opanowaÅ‚em pieluszek.- Nawet nie próbowaÅ‚eÅ›. - No to co? Nie jestem przyzwyczajony do bycia ojcem.A poza tym to chwilowe, zapomniaÅ‚aÅ›?Jak mogÅ‚a zapomnieć? %7Å‚adnych obietnic.%7Å‚adnych żalów.Przewinęła Justina, który kopaÅ‚ i usiÅ‚owaÅ‚ siÄ™ uwolnić,żeby znowu móc pogÅ‚askać Chestera.Pies powÄ…chaÅ‚ mokrÄ… pieluszkÄ™, a Michael go odpÄ™dziÅ‚.- Zachowuj siÄ™.- Znowu siÄ™gnÄ…Å‚ po dziecko.- Hej,kolego.Chcesz zobaczyć swój nowy pokój?Wyruszyli do nowego pokoju Justina, a Chester deptaÅ‚ impo piÄ™tach.Justin pisnÄ…Å‚ i zamachaÅ‚ rÄ…czkami, a pies wskoczyÅ‚na kanapkÄ™, uznajÄ…c, że jest przeznaczona dla niego.- Ko.ko.ko!- Tak.Tu jest twój konik.Nawet dwa koniki.MichaelokrÄ™ciÅ‚ dziecko, a Heather ich obserwowaÅ‚a.Jej kochanek.Jej syn.Niech jej Bóg pomoże, bo chciaÅ‚a zatrzymać ich obu.Nazawsze. ROZDZIAA SIÓDMYHeather kochaÅ‚a ranczo Elk Ridge, jego różnobarwnepastwiska, lÅ›niÄ…ce strumienie i dÅ‚ugie, krÄ™te koÅ„skie szlaki.Doskonale wyposażone ranczo mogÅ‚o zadowolić goÅ›ci owszelkich gustach i upodobaniach, oferujÄ…c staroÅ›wieckiedomki na wzgórzach lub luksusowe pokoje w budynku.Oprócz pokoi byÅ‚a tam jeszcze sala gimnastyczna, salonmasażu, fryzjer, sklep z upominkami, butik, jadalnia i krytybasen.- Denerwujesz siÄ™? - spytaÅ‚ Michael.SiedziaÅ‚a obok niegow kabinie półciężarówki.- TroszeczkÄ™.- Kto by siÄ™ nie denerwowaÅ‚ pierwszegodnia powrotu do pracy ? - Ale też siÄ™ cieszÄ™.- ByÅ‚aszczęśliwa, że wraca do miejsca, które można byÅ‚o nazwaćdomem.PoprawiÅ‚a srebrzysty grzebyk we wÅ‚osach.WybraÅ‚abeżowÄ… sukienkÄ™ i wysokie brÄ…zowe buty.- MyÅ›lisz, że bÄ™dÄ… wypytywać, gdzie byÅ‚am? MichaelzaparkowaÅ‚ i otworzyÅ‚ drzwi.- Nie wiem.Może niektórzy, ale wuj na pewnozawiadomiÅ‚ wiÄ™kszość, co siÄ™ staÅ‚o.- To znaczy co? - zaniepokoiÅ‚a siÄ™.- %7Å‚e Reed musiaÅ‚ siÄ™ ukrywać przed bandytami, a tyrazem z nim.- PatrzyÅ‚, jak wydobywa Justina z fotelika.- NiemówiÅ‚em, o jakich bandytów chodzi.- Mafia nie jest tak wszechobecna jak kiedyÅ› -powiedziaÅ‚a z udanym lekceważeniem.- Ale wciąż istnieje.- Tak.- Ludzie jak Denny Halloway wciąż istnieli,twardzi, ambitni, gotowi odbudować zorganizowanÄ…przestÄ™pczość, żyć nie liczÄ…c siÄ™ z nikim.Weszli na werandÄ™ otaczajÄ…cÄ… budynek.Michael taszczyÅ‚torbÄ™ pieluszek i kojec.Heather niosÅ‚a Justina, który z ciekawoÅ›ciÄ… rozglÄ…daÅ‚ siÄ™ dookoÅ‚a.Kiedy go zabierali z jegonowego pokoju, wrzeszczaÅ‚ wniebogÅ‚osy, ale w koÅ„cuzainteresowaÅ‚ siÄ™ nowÄ… przygodÄ….PrzyszedÅ‚ do pracy z mamÄ… i tatÄ….Z nowÄ… mamÄ… i nowym tatÄ…, poprawiÅ‚a siÄ™.Przedtem onabyÅ‚a ciotkÄ…, a Michael kimÅ› obcym.PrzytuliÅ‚a dziecko mocniej.Justin nie umiaÅ‚ jeszczewyrazić swoich uczuć sÅ‚owami, ale wiedziaÅ‚a, że niezapomniaÅ‚ o Beverly i Reedzie.W koÅ„cu jednak zapomni.ZrobiÅ‚o jej siÄ™ ich żal.OpanowaÅ‚a wspomnienia i weszÅ‚a do Å›rodka.NatychmiastotoczyÅ‚y jÄ… ciepÅ‚o i piÄ™kno.DÄ™bowe Å›ciany, kamiennykominek, okna na caÅ‚Ä… Å›cianÄ™ i rÄ™cznej roboty meble -wszystko, co najlepsze w Teksasie.ByÅ‚o cicho, ale wiedziaÅ‚a, że za godzinÄ™ goÅ›cie pojawiÄ… siÄ™w jadalni na Å›niadanie.- Och, mi preciosa!Heather dostrzegÅ‚a biegnÄ…cÄ… w jej stronÄ™ MariÄ™ Sandoval.ByÅ‚a recepcjonistkÄ… i matkowaÅ‚a Heather, kiedy nikt inny niechciaÅ‚ tego robić.MiaÅ‚a na sobie kolorowÄ… sukniÄ™, a jej wÅ‚osybyÅ‚y przetykane siwiznÄ….UÅ›cisnęła z caÅ‚ych siÅ‚ Heather iJustina, po czym odsunęła siÄ™ o krok, żeby popatrzeć nadziecko.- Taki sÅ‚odki.Idealny.WyglÄ…da dokÅ‚adnie jak senorMichael, prawda? - PrzechyliÅ‚a gÅ‚owÄ™ i poklepaÅ‚a Justina ponosku, - Ale do ciebie też jest podobny.Do was obojga [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •