[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Postanowiła już nawet w myślach, że pojedziemoże na wieś do dworu, gdzie jej znajomi z powodu ciężkich czasów wynajmo-wali pokoje z utrzymaniem za bardzo niską cenę.Odpoczęłaby świetnie.Możenamówi swoich przyjaciół.Michał wybrałby się z pewnością.Ale zaraz potempomyślała o Stefanie.Nie chciałaby go zostawić samego w mieście.Był ostatniotaki zdenerwowany i przejęty tą sprawą.Jakże bardzo by chciała, żeby się towszystko już raz skończyło.Nie mogła już po prostu słuchać o sprawie Dorno-wej.A zwłaszcza, kiedy się zacznie proces.Ileż będą mówić wszyscy wciąż otym samym.Ileż będą się rozpisywać pisma.Wtedy zdenerwowanie Stefana napewno jeszcze wzrośnie.Ciche mieszkanko Eli rozbrzmiało od silnego dzwonka u drzwi wejściowych.Ela, potargana, w fartuchu zamazanym lakierem, pośpieszyła otworzyć drzwi.Nie miała najmniejszej chęci na przyjmowanie gości. A może nie otworzyć"  przeleciało jej przez głowę. Może to jakiś list, albo depesza?"Poszła otworzyć.Do przedpokoju weszły jakieś dwie młode, bardzo wytwornie ubrane panie. Z kim mam przyjemność?  spytała Ela. Chciałyśmy porozmawiać w pewnej bardzo ważnej sprawie z panną Elżbie-tą Rzecką. Jestem.Proszę, niech panie pozwolą do pokoju.Damy weszły do pracowni i usiadły.LRT Jedna z nich miała rude, wijące się włosy i bardzo białą cerę, druga była jasnąblondynką platynową, znacznie niższą od swej towarzyszki.Ubrane były z wyszukaną elegancją. Otóż, proszę pani  rozpoczęła ruda dama  słyszałyśmy wiele o pani, ja-ko o utalentowanej artystce i bardzo cenionej dekoratorce wnętrz.Ela uśmiechnęła się. Bardzo mi miło. Chciałybyśmy pani powierzyć pewną pracę.Otwieramy salon kosmetyczny.Mamy już lokal przy ulicy Brackiej.Salon ten będzie prowadzony według ostat-niego krzyku mody.Będą tam pokoje, specjalnie przeznaczone na zabiegi cery,sale fryzjerskie, specjalny oddział dla robienia pedicure, słowem wszystko, co wjakikolwiek sposób łączy się z kosmetyką.Salon ten będzie wzorowany na naj-większych salonach zagranicznych.Siostra moja (tu wskazała na platynową to-warzyszkę) wróciła właśnie z Paryża, gdzie pracowała czas dłuższy w takim wła-śnie zakładzie luksusowym, na jednej z naj wytworniej szych ulic koło ChampsElisees. Tam właśnie nauczyłam się swego fachu  wtrąciła blondynka. Po powrocie do Warszawy postanowiłam otworzyć własny salon.Zaanga-żujemy cały szereg fachowych sił: fryzjerek, manikurzystek, pedikurzystek, spe-cjalistek od rzęs, brwi itp. Salon nasz będzie się nazywał  Stella"  to moje imię  przerwała jej ru-da dama. Ale odbiegam od tematu.Przyszłyśmy właśnie w tym celu, aby pro-sić panią o udekorowanie nam wnętrza.Pragniemy, aby nasz salon kosmetycznybył urządzony ultra modernistycznie, aby wszystko było w nim ostatnim krzy-kiem mody.Czy może się pani tego podjąć? Ależ bardzo chętnie  odpowiedziała Ela, trochę zaskoczona gadatliwościądwóch nieznajomych. Dekoracja wnętrz, to właśnie moja specjalność.Wnę-trza modernistyczne robiłam ostatnio parę razy.Urządzałam jedno mieszkanieprywatne na Saskiej Kępie.Była to cała willa.Trzy pokoje na górze, trzy na dole.Oczywiście, że musiałabym zobaczyć lokal, rozejrzeć się dobrze i zastanowićsię, w jaki to sposób zrobić.He panie przeznaczają na to pieniędzy?LRT Ruda dama zastanowiła się chwilę. Proszę pani, sądzę, że będzie najlepiej, kiedy pani sama przyjdzie na ulicęBracką, obejrzy lokal, powie nam, jak się to mniej więcej będzie przedstawiało, iwtedy ustalimy cenę.W każdym razie jestem przekonana, że nie będzie pani anitrochę pokrzywdzona, prawda moja droga? powiedziała, zwracając się do siostry. A więc dobrze, przyjdę obejrzeć lokal.Ale kiedy? Chciałybyśmy jak najprędzej.Może jutro po południu? Czy to pani doga-dza? Ależ bardzo chętnie.A więc do jutra.Gdy drzwi zamknęły się za dwiema nieznajomymi, Ela pędem pobiegła do te-lefonu.Była szczęśliwa. Jak to dobrze nigdy nie tracić nadziei, zaczynałam się już martwić, a tu na-gle.Mam nadzieję, że mnie nie okpią".Dopadła telefonu i już chciała ująć za słuchawkę, ale szybko ją odłożyła.Wpierwszym porywie radości chciała zadzwonić do Stefana i podzielić się z nimradosną nowiną.Ale po chwili rozmyśliła się.Albo go nie ma w domu, a jeżelijest, z pewnością jest zajęty przeglądaniem akt.Poczeka lepiej, aż on sam do niejzatelefonuje.Wtedy mu wszystko opowie.Znowu ujęła słuchawkę i wykręciłanumer. Czy to ty, Michale? Tak, to ja we własnej osobie.Czy wiesz, że dostałamwspaniałe zamówienie.Tak, salon kosmetyczny.Jeszcze nie wiem.Ale pewnieniezle płacą.Chciałam już cię nawet zaagitować na wyjazd na wieś.Ale wobectego zostaję.Ty także.No, to będziesz mnie pocieszał.Bardzo się cieszę.Po-jadę na jesieni, albo w zimie na narty.No, pa, mój Michałku.W kawiarni?Owszem będę za małą godzinkę.A więc do zobaczenia.Michał Anczewski czekał już od pół godziny na Elę.Siedział sam przy stoliku,w tak dobrze znanej sobie kawiarni, gdzie z przyjaciółmi spędzali niejedną miłąchwilę na rozmowie.Tego dnia wszyscy się gdzieś porozchodzili.Był więc sam.Naokoło, przy innych stolikach widział wiele znajomych twarzy, kłaniał się naprawo i na lewo, ale do nikogo nie chciało mu się przysiadać.LRT Powietrze było parne.Czuć było burzę.Lato miało się ku końcowi, ale ci conie wyjeżdżali, nie myśleli jeszcze o szybko zbliżającej się jesieni.Michał nielubił wyjeżdżać latem.Uważał, że ten krótki okres letni jest właśnie najprzyjem-niejszą porą w Warszawie.Wyjeżdżał więc zwykle wczesną wiosną lub zimą inajczęściej za granicę.W zeszłym roku był przez dłuższy czas w Paryżu i na francuskiej południowejplaży.Opowiadał potem Eli wiele ciekawych rzeczy i planował, że w tym rokupojadą tam razem.Niestety sytuacja finansowa przedstawiała się trochę trudno.Postanowił zostać w mieście. Na jesieni, gdy wystawię sztukę, zarobię dużo pieniędzy i wtedy pojadę sobiegdzieś, gdzie jest ciepło.Może i Ela zechce pojechać ze mną".Ela.Tak, myślał dość często o tej dziewczynie, którą widywał codziennie itraktował, jak miłego wesołego koleżkę.Nigdy nie zastanawiał się, jaki rodzajuczucia dla niej żywi.Wiedział, że nie była to miłość.Ela podobała mu się bar-dzo, brak mu jej było, gdy jej jakiś czas nie widział.Była mu potrzebna.Alewiedział dobrze, że uczucia jej skierowane były w inną stronę.%7łe sędzia Ka-niewski absorbuje ją bardzo, choć widuje go rzadko.Wiedział także, że Kaniew-ski wprowadza do cichego zrównoważonego życia Eli, element niepokoju.On,Michał, pamiętał jeszcze dobrze te czasy, nić tak bardzo dawne, kiedy spokój od-leciał od niego gdzieś daleko.Kochał wówczas bardzo znaną piękność, artystkęrewiową i gotów był poświęcić dla niej całe życie.Pogardziła wtedy jego gwał-townym, namiętnym uczuciem.Rzuciła zresztą scenę i wyjechała na stałe za gra-nicę.Stracił ją z oczu.Wraz ze zniknięciem jej z horyzontu, spokój zaczął powolipowracać do życia Michała Anczewskiego.Praca była najlepszym lekarstwem.Wtedy właśnie, kiedy wymęczony miłością, która przyniosła mu tylko gorycz iniesmak, zabrał się do pracy, utwory jego nabrały rozgłosu.Wystawił w tym cza-sie pierwszą sztukę.Miała olbrzymie powodzenie.Grano ją przez przeszło stowieczorów na jednej z większych scen warszawskich.Michał wzbogacił się i na-brał rozgłosu.Nabrał także pewności siebie.W tym czasie utworzyło się dookołaniego małe kółko przyjaciół [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •